Liga Mistrzów: Włosi dumni ze "Starej Damy". "Juventus nie umiera nigdy"

Juventus Turyn dał wiele powodów do dumy - podkreślają włoscy komentatorzy po zakończonym remisem 2:2 meczu z Bayernem Monachium w 1/8 finału Ligi Mistrzów.

2016-02-24, 11:25

Liga Mistrzów: Włosi dumni ze "Starej Damy". "Juventus nie umiera nigdy"
Mario Mandżukić i Paulo Dybala z Juventusu w meczu z Bayernem Monachium. Foto: PAP/EPA/ALESSANDRO DI MARCO

Posłuchaj

W spotkaniu rewanżowym Juventus nie ma dużych szans na zakwalifikowanie się do ćwierćfinałów, ale wtorkowe starcie pokazało, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówi Marek Lehnert (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Media przyznają, że takich emocji, jakich dostarczyli piłkarze, nie można zapomnieć.

"Bądźcie bohaterami" - tak apelowali do swoich piłkarzy kibice na Juventus Stadium, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem tworząc na trybunach ten niesamowity obrazek. Idealnie dobrany, zarówno pod kątem treści, jak i budowania napięcia. Potwierdziło to też, że za faworytów uważani byli goście. I choć pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Bayernu, to zawodnicy "Starej Damy" byli w stanie podnieść się z kolan i przedłużyć swoje nadzieje na awans.

"Juve, dasz radę” - podkreśla "La Gazzetta dello Sport”. Dziennik porównując grę Juventusu do filmu "Rocky” zauważa, że drużyna najpierw „zbierała baty”, a potem podniosła się i czerpiąc energię nie wiadomo skąd, sama zaczęła "bić”. “Bo nikt nie jest w stanie zapędzić Juve do narożnika, nawet Marsjanie z Bayernu, jakimi byli w pierwszej połowie” - ocenia gazeta, nazywając klub z Monachium “laboratorium taktycznym” Pepa Guardioli.

REKLAMA

Klub turyńczyków w jej ocenie bardzo się rozwinął: mentalnie, fizycznie i pod względem pewności siebie. Choć dziennik nie kryje zadowolenia z przebiegu meczu, to jednak przyznaje, że zabrakło szczęśliwego zakończenia.

"Ale to nie jest Hollywood, chłopaki” - pisze z rozbawieniem autor komentarza po spotkaniu w Turynie. Wyraża przekonanie, że podczas rewanżu 16 marca w Niemczech trzeba będzie dać z siebie wszystko. A Bayern - przypomina się w relacji - nie jest "normalną drużyną” i ten wtorkowy remis trzeba przedstawiać jako "wielki wyczyn”.

"Na końcu obaj bokserzy stoją na nogach, aż do następnej części, u nich w domu. Ale Guardiola nie będzie już taki spokojny” - podsumowuje "La Gazzetta dello Sport".

Turyńska "La Stampa” zauważa zaś, że po golach Thomasa Muellera i Arjena Robbena Juventus zdołał odrobić straty dzięki celnym strzałom Paulo Dybaly i Stefano Sturaro. Niemiecki klub dominował tylko przez godzinę - relacjonuje - a potem "czarno-biali obudzili się”.

REKLAMA

Cały mecz podsumowano na tych łamach następująco: "był jak podręcznik piłki nożnej, z całą gamą emocji. Dlatego trudno będzie o nim zapomnieć. Bo nie często widuje się tak miażdżącą dominację jednej drużyny nad drugą, co jednak zakończyło się remisem, choć wydawałoby się, że ta druga jest bliska agonii" - podkreślono.

"Juventus nigdy nie umiera" - powtarzali po meczu sprawozdawcy radiowi.

Bardzo uważnie media przyglądały się zwłaszcza Robertowi Lewandowskiemu, bo to w nim widziano największe zagrożenie. Zebrał dobre oceny i uznanie, bo - jak zauważono - "bardzo się starał". Bramki nie udało się jednak strzelić. 

Źródło: Foto Olimpik/x-news

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej