Premier League: Paul Pogba wart 120 milionów euro? Futbol może przekroczyć kolejną granicę
Nie ustają spekulacje dotyczące Paula Pogby. Francuski pomocnik Juventusu Turyn może zostać najdroższym piłkarzem na świecie. Manchester United rozbije bank i sprowadzi na Old Trafford piłkarza bez względu na koszty?
2016-07-23, 11:41
Mieliśmy całe lata, by przyzwyczaić się do gigantycznych pieniędzy w świecie piłki nożnej. Kwoty, którymi operują najbogatsze kluby i które trafiają na konto czołowych zawodników, są momentami trudne do wyobrażenia. Do tego wszystkiego dochodzą prowadzone przez agentów gry, mające podnieść wartość ich klientów, ogromne prowizje i skomplikowane kontraktowe negocjacje.
Mija 15 lat od momentu, w którym Zinedine Zidane dołączył do Realu Madryt za 75 milionów euro, na długie lata zostając najdroższym piłkarzem świata. "Królewscy" wiedzieli, za co płacą - zawodnik był w ścisłym gronie najlepszych zawodników na ziemi, miał niepowtarzalny styl, gwarantował niezwykłe zainteresowanie kibiców i jakość, która wymykała się precyzyjnym ocenom. Był nie tylko kimś, kto prowadził do sukcesów, był też artystą, a sztuka ma to do siebie, że przekładanie jej na materialną wartość nie zawsze ma sens.
W piątek "Czerwone Diabły" podały oficjalną listę numerów na przyszły sezon, który w Anglii ruszy już za niecały miesiąc. Nie było trudno zauważyć, że numer "6" pozostał bez właściciela, co dla kibiców jest sygnałem oczywistym - został on zarezerwowany dla Paula Pogby.
REKLAMA
Pogby, którego przecież w 2012 roku Manchester United wypuścił z Old Trafford do Juventusu, i który rozegrał w Anglii zaledwie kilka spotkań, w tym 7 w pierwszej drużynie. Ta pomyłka sir Alexa Fergusona może okazać się jego największą i jednocześnie najbardziej kosztowną, ale pokazuje tylko, że odnośnie oceny potencjału może mylić się każdy. Bez względu na swoje doświadczenie, ilość lat spędzonych w piłce i instynkt, którego przecież Szkotowi nie można było odmówić. Liczba zdobytych przez niego trofeów mówi przecież sama za siebie.
Gdzie obecnie leży granica w kwocie, którą można zapłacić za jednego zawodnika? Tam, gdzie zawsze - jedynym ograniczeniem jest to, czy dany klub stać na taki wydatek. A Manchester United, który znajduje się w ścisłej czołówce najbogatszych drużyn świata (za plecami Realu Madryt i Barcelony), może sobie na to pozwolić. W ostatnich dwóch okienkach transferowych wydawał ponad 100 milionów euro, w obecnym za dwóch piłkarzy (Henricha Mchitarjana i Erica Bailly'ego) zapłacił 80 milionów.
Ten drugi zawodnik świetnie pokazuje to, co wielu określa mianem transferowego szaleństwa. Lepszym określeniem byłoby jednak nazwanie tego "znakiem naszych czasów". 22-letni środkowy obrońca Villareal, który na najwyższym poziomie rozegrał zaledwie jeden sezon, kosztował 30 milionów. I pieniądze, które jeszcze niedawno budziły spore emocje, teraz na angielskich klubach nie robią większego wrażenia - właśnie obserwujemy, jak stają się normą.
Ważną postacią w drodze do tego, by najwyższy transfer w historii piłki nożnej mógł dojść do skutku, jest agent piłkarza, legendarny już Mino Raiola. Holender włoskiego pochodzenia w ostatnich tygodniach dopiął umowy Mchitarjana i Ibrahimovicia z "Czerwonymi Diabłami", więc kolejny zawodnik spod jego skrzydeł w tym klubie wydaje się prawdopodobny.
REKLAMA
48-letni agent nie wygląda jak uosobienie jednej z najpotężniejszych osób w piłkarskim świecie. Częściej niż w najdroższych garniturach można zobaczyć go w dresowych spodniach i bluzie, ogólnie sprawia raczej dobrotliwe wrażenie. To jednak pozory, bo Raiola to prawdziwy rekin, który od czasu wejścia do środowiska brał udział w transferach, których koszty trzeba liczyć w setkach milionów euro. Według informacji brytyjskich mediów, za transfer Pogby jego prowizja może wynieść nawet 30 milionów.
W wieku 22 lat dostał pierwszą pracę w piłkarskim klubie, HFC Haarlem, robiąc wrażenie na prezydencie tego klubu, który odwiedzał restaurację jego ojca. Od razu został dyrektorem sportowym, miał jednak dość ograniczone możliwości. Raiola szybko jednak zorientował się, gdzie tkwią największe pieniądze i w jaki sposób się do nich dostać - został agentem piłkarskim, a na pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać.
W 1993 roku pilotował transfery Dennisa Bergkampa i Wima Jonka z Ajaksu Amsterdam do Interu Mediolan, trzy lata później otoczył opieką Pavela Nedveda podczas jego przejścia ze Sparty Praga do Lazio Rzym. Niedługo po 2000 roku założył swoją agencję i szybko związał się ze Zlatanem Ibrahimoviciem, co tylko pokazuje, że ma oko do zawodników, na których karierach można dużo zarobić.
REKLAMA
Przebiegły, momentami arogancki, odważny i zdecydowany, ma niezwykły zmysł do interesów, dlatego reprezentuje wielu świetnych piłkarzy. Wrogów mu jednak nie brakuje, a jednym z nich ma być także Ferguson - panowie przeżyli starcie przy okazji odejścia Pogby z "Czerwonych Diabłów", kiedy to szkocki menedżer oskarżył piłkarza o brak szacunku dla klubu, a Raiola nie bał się wejść w potyczkę z niezwykle szanowanym trenerem. To już jednak przeszłość, o której nikt nie będzie pamiętał. Pieniądze są w stanie sprawić, by zapomniano o pewnych zaszłościach.
- Czy Pogba prosił o to, by odejść z Juventusu? Nie będę o tym mówił, nie zamierzam komentować moich interesów. Dyskutuję o takich rzeczach z moimi klientami. Czytam w gazetach, że Paul może pobić rekord. Biłem rekordy z Ibrahimoviciem i Nedvedem, kompletnie mnie to nie obchodzi. Chcę jak najlepiej dla moich zawodników - mówił niedawno.
W jeszcze innym wywiadzie zaznaczył w mało parlamentarnych słowach, że wokół tego transferu mnożą się nieprawdziwe informacje. Coś jednak jest na rzeczy, choć jednocześnie mówi się, że Pogbę chciałby u siebie Zinedine Zidane. Czy to dyskretny sygnał, by "Czerwone Diabły" zgodziły się na żądania Juventusu? Na tym poziomie trudno cokolwiek wykluczyć.
120 milionów, ogromny kontrakt, wielkie premie - w przypadku tego transferu nie zabraknie niczego. Mówimy oczywiście o zawodniku piekielnie utalentowanym, mającym jeszcze ogromny potencjał do wykorzystania. 23 lata, opinia zawodnika niemalże kompletnego, który sprawdza się zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, dysponuje kapitalną techniką, uderzeniem... To wszystko jednak stwierdzenia banalne, bo liczy się przede wszystkim to, ile będzie w stanie dać ekipie Jose Mourinho.
REKLAMA
Źródło: YouTube
"Czerwone Diabły" potrzebują takiego piłkarza w środku pola. Zawodnika, który może jednym zagraniem odmienić losy meczu, dającym czystą jakość, zagrania najwyższej klasy. Francuz na Euro 2016 nie rzucił na kolana, to nie był jego turniej, chociaż na przestrzeni ostatnich sezonów w Juventusie widać wyraźnie, że nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Takiego, który dla wielu piłkarzy jest po prostu nieosiągalny.
Z najlepszą obecnie włoską drużyną zdobył cztery mistrzostwa Włoch, dwa Puchary i Superpuchary, grał w finale Ligi Mistrzów. I wciąż może być jeszcze lepszy. Czy da się go zestawiać z zawodnikami pokroju Messiego czy Ronaldo, którzy ciągną Barcelonę i Real Madryt? To akurat nie ma najmniejszego sensu ze względu na kompletnie inną charakterystykę i pozycję, na której występuje. Klasę Pogby trudno jednak podważać.
Nie sposób jednak zostawić kwestię tej niebotycznej kwoty, za którą można by zbudować całą drużynę, która może z powodzeniem walczyć o sukcesy. Manchester United w piątek zmierzył się w towarzyskim meczu z Borussią Dortmund. Niemiecki zespół w tym okienku sprowadził już 8 zawodników, w większości młodych i mających naprawdę wielki potencjał, jak chociażby Ousmane Dembele, który w towarzyskim meczu z Manchesterem United zakpił sobie z obrońców rywali. Wszyscy razem kosztowali mniej niż potencjalne ściągnięcie Pogby.
REKLAMA
Nie da się jednak nie słyszeć głosów, że 23-latek nie jest wart tak ogromnych pieniędzy, jakie chce za niego zapłacić klub z Old Trafford. Do grona ludzi, którzy podzielają to zdanie, należy między innymi Robbie Fowler, były napastnik Liverpoolu.
- 100 milionów funtów? Dajcie spokój. Przykro mi, ale Pogba jest potężnie przeceniany - powiedział były piłkarz.
Źródło: Foto Olimpik
REKLAMA
Fani prostych statystyk i zestawień zawodników mogą porównywać Francuza z Jamesem Milnerem, który w ubiegłym sezonie dołączył do Liverpoolu po wygaśnięciu kontraktu w Manchesterze City. Nie trzeba było wydawać na transfer nawet funta, a biorąc pod uwagę tylko liczby, Pogba nie jest wyraźnie lepszy. Liczby jednak nie mówią wszystkiego.
Jeśli transfer dojdzie do skutku, na pewno nie zabraknie opinii, że podobne sumy wydawane na piłkarzy są patologią. Biznes jednak nie przestaje się kręcić, kluby z każdym sezonem zarabiają więcej, już od dawna są markami globalnymi, które powiększają swoje zyski na kolejnych rynkach. I z każdym sezonem mogą coraz więcej. Czy ta karuzela może się w najbliższym czasie zatrzymać? Nie widać powodów, dla których miałoby się tak stać.
Mało kto czuje teraz większe emocje, kiedy mówi się o transferze Garetha Bale'a, który w 2013 roku dołączył do Realu Madryt za 100 milionów euro. Widząc Walijczyka w chwilach, kiedy dwukrotnie wznosił puchar Ligi Mistrzów, który z każdym kolejnym sezonem staje się piłkarzem coraz bardziej kompletnym, argumenty przeciwko gigantycznym pieniądzom na niego wydanym wydają się schodzić na dalszy plan.
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA