Transfery kolejnych reprezentantów Polski. Trwa moda na biało-czerwonych
Polscy piłkarze są rozchwytywani w dobiegającym końca okienku transferowym. Po kilku dużych transferach zawodników biało-czerwonych także ostatni dzień zakupów na największych europejskich rynkach przyniósł dobre wiadomości dla naszej piłki.
2016-09-01, 08:00
Powiązany Artykuł

Kazachstan rozpracowany przez Polaków?
Wygląda na to, że oglądamy właśnie modę na transfery polskich zawodników do czołowych lig Europy. Zestawienie podopiecznych Adama Nawałki, którzy po Euro 2016 zmienili klubowe barwy, robi naprawdę duże wrażenie. Wystarczy napisać, że wartość tych transferów bez większego problemu przekroczyła 100 milionów euro, bijąc przy tym dotychczasowe rekordy.
Kierując się cenami podanymi na portalu Transfermarkt.de, najdroższym polskim piłkarzem został Grzegorz Krychowiak, zaś Bartosz Kapustka zdecydowanie przebił Adriana Mierzejewskiego, stając na czele zawodników, na których rodzime kluby zarobiły najwięcej. To jednak nie koniec, bo nawet w ostatnich godzinach transferowego okienka Polacy byli znów rozchwytywani.
Paweł Wszołek, zawodnik Hellas Verona, przeniósł się do Championship, dołączając do Ariela Borysiuka w QPR.
REKLAMA
Wydaje się, że to rozsądny ruch, zwłaszcza, że czekały go występy na zapleczu Serie A. Sportowo jest to sukces, wydaje się też, że nie powinien mieć większego problemu z tym, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Skrzydłowy dynamiczny, przebojowy, mający ciąg na bramkę - takich piłkarzy lubią na Wyspach. Wiele mówiono jednak o transferze do Legii Warszawa, a gra w Lidze Mistrzów mogła stanowić dla Wszołka dużą szansę na to, by pokazać się szerszej publiczności. Ostatecznie jednak temat upadł.
Przedstawiciele angielskiego klubu przebywali w środę w Warszawie, a warunkiem kontraktu były pozytywne testy medyczne 24-letniego skrzydłowego. W maju, na zgrupowaniu w Juracie, doznał złamania ręki. Kontuzja wyeliminowała go z udziału w mistrzostwach Europy 2016. Do londyńskiego klubu trafi na zasadzie wypożyczenia.
Kolejnym piłkarzem, który obraca się w kręgu zainteresowania selekcjonera Adama Nawałki, jest Igor Lewczuk. Stoper Legii będzie piątym Polakiem w Ligue 1, podpisał kontrakt z Girondins Bordeaux. Kwota transferu ma wynieść milion euro.
W koszulce "Wojskowych" wystąpił w 56 meczach ligowych i zdobył trzy gole, wywalczył mistrzostwo kraju i dwukrotnie sięgnął po Puchar Polski.
REKLAMA
Zasłużony klub, który jednak w ostatnich latach nie potrafi nawiązać do dawnych sukcesów i stał się ligowym średniakiem. Wydaje się, że Polak będzie pewniakiem do gry w zespole, w którym brakuje nominalnych środkowych obrońców.
Prawdziwy transferowy hit miał przyjść na kilka godzin przed zamknięciem transferowego okienka.
O tym, że Kamil Grosicki nosi się z zamiarem odejścia z Rennes, mówiło się dużo w ostatnich tygodniach. Skrzydłowy występował w Ligue 1 od 2014 roku, kiedy zimą dołączył do zespołu. 28-letni zawodnik w ostatnim sezonie często musiał godzić się z rolą rezerwowego, co nie było dla niego wystarczające. Choć mógł pochwalić się bardzo przyzwoitym dorobkiem bramek i asyst (odpowiednio 9 i 4 w 35 spotkaniach), nie przełożyło się na regularną grę w podstawowym składzie.
"Grosik" opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczem z Kazachstanem i udał się do angielskiego Burnley, obecnie 13. ekipy Premier League.
REKLAMA
To można uznać za hit, a Grosicki sam przyznawał, że spróbowałby swoich sił w Anglii. Miał dostać swoją szansę i pomóc swojej nowej drużynie w zaciętej walkę o utrzymanie. W godzinach wieczornych transfer wydawał się formalnością, jednak coś nie wypaliło na ostatniej prostej. Anglicy chcieli wyłożyć za piłkarza niecałe 7 milionów funtów, strony w ostatniej chwili nie doszły do porozumienia, a powody jak dotąd nie są do końca znane.
Nie zmienia to faktu, że moda na Polaków trwa w najlepsze i to może tylko zaprocentować w najbliższych latach. Marka biało-czerwonych w Europie robi się coraz silniejsza.
TVP
REKLAMA
ps
REKLAMA