Ośmioletnia Asia zbierała pieniądze na leczenie mamy. "Myślałam, że będzie zwyczajnie, a nie aż tak"

Plac między blokami na osiedlu Stefana Batorego z trudem pomieścił wszystkich, którzy chcieli się włączyć w kiermasz zorganizowany przez dziewczynkę. Zainteresowanie było tak duże, że na wąskich uliczkach ruchem musiała kierować policja.

2016-09-03, 20:46

Ośmioletnia Asia zbierała pieniądze na leczenie mamy. "Myślałam, że będzie zwyczajnie, a nie aż tak"
Ośmioletnia Asia podczas zorganizowanego przez siebie charytatywnego kiermaszu . Foto: PAP/Paweł Jaskółka

Posłuchaj

Akcję Asi wsparli sąsiedzi i znajomi rodziny, Drużyna Szpiku, kluby motocyklowe, wolontariusze i zwykli poznaniacy. Relacja Magdy Koniecznej/IAR
+
Dodaj do playlisty

Na osiedlu pojawiły się setki poznaniaków, osoby z Wielkopolski, ale także spoza regionu. A wszystko zaczęło się kilka dni temu, od ogłoszenia na klatkach schodowych jednego z poznańskich osiedli: "Mam na imię Asia. Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi. Zachęcam do zakupów i pomocy". Dziewczynka informowała, że przygotowała loterię z nagrodami do wyboru, w tym "zabawki nie tylko dla dziewczynek, artykuły szkolne, ubrania oraz buty".

Potem ruszyła lawina. Ogłoszenie Asi trafiło najpierw do internetu, a potem o sprawie poinformowały ogólnopolskie media.

Pomoc dziewczynce zadeklarowały osoby prywatne, organizacje, fundacje i firmy. Zainteresowanie kiermaszem przerosło wyobrażenia zarówno Asi, jak i jej chorej mamy, która właśnie wróciła ze szpitala.

Wielu uczestników wydarzenia wrzucało pieniądze do skarbonek, inni nabywali przedmioty wybrane z setek dostarczanych w ostatnich dniach przez osoby chcące włączyć się w akcję. W zamian za datek można było zrobić sobie zdjęcie w małym fiacie, przejechać się harleyem, pomalować sobie twarz, zjeść loda lub ciasto. Do skarbonek często trafiały banknoty o najwyższych nominałach.

REKLAMA

"Jestem bardzo szczęśliwa"

- Jestem bardzo zdziwiona, że tyle ludzi przyszło, moja mama też jest zaskoczona. Przygotowałam trochę moich rzeczy, dużo przynieśli ludzie z serca. Można u mnie kupić zabawki, torebki, torby, lalki, kucyki. Myślałam, że będzie zwyczajnie, a nie tak aż, że będą motory i dmuchany zamek - powiedziała dziennikarzom Asia.

-Jestem zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Pieniądze trafią na rehabilitację mamy, na transport do Bydgoszczy – bo tam jest najlepszy lekarz, na taki balkonik, który mama potrzebuje – dodała.

TVN24/x-news

"Jak pięknie narozrabiałaś"

Do dziennikarzy wyszła też mama organizatorki kiermaszu. - Kochana córeczko, chciałam ci powiedzieć, że bardzo cię przepraszam za moją pierwszą reakcję. Będąc jeszcze w szpitalu powiedziałam, że bardzo narozrabiałaś. Teraz chcę powiedzieć, żeby wszyscy słyszeli, że pięknie narozrabiałaś – powiedziała.

REKLAMA

Jak dodała, osoby chore i cierpiące, szczególnie te, które zmagają się z bólem, nie mogą tracić nadziei. - Ja wiem, że nie jestem sama, jest nas dużo. I oprócz codziennego cierpienia, zmagamy się z bezdusznością i nieudolnością służby zdrowia i urzędów orzeczniczych. Łączę się z tymi wszystkimi osobami, chciałam się z nimi podzielić tą nadzieją, którą dała mi moja córka, którą ja straciłam, a ona nie – powiedziała.

Kobieta podziękowała wszystkim uczestnikom akcji. - Bardzo dziękuję, bardzo się cieszę, jestem oszołomiona – przyznała.

Ojciec Asi wyjaśnił dziennikarzom, że mama dziewczynki jest cały czas diagnozowana i leczona. Przyznał, że jest dumny z pomysłu córki. - Myślałem, że skończy się to na sąsiedzkim kiermaszu, a nie na ogólnopolskiej akcji. Cieszy, że ludzie widzą konieczność pomocy chorym osobom – powiedział.

- Gdy żona zaczęła chorować, to była epilepsja lekooporna, do tego doszły problemy ze wzrokiem, kłopoty z kręgosłupem. Ania przeszła jedną operację, czekają ją jeszcze przynajmniej dwie operacje na kręgosłup, a także kolejne badania. Trudno jest powiedzieć, ile będzie kosztowało leczenie. Tymczasem ZUS odmówił Ani renty – dodał.

REKLAMA

"Mały urwis, który musi być dorosły"

Uczestnicy kiermaszu mówili, że po zobaczeniu w internecie, w prasie lub telewizji ogłoszenia dziewczynki nie wyobrażali sobie by można było nie przyjść i nie pomóc Asi i jej mamie. „Jesteśmy mieszkańcami osiedla Batorego, to jest nasza sąsiadka z klatki obok. Przynieśliśmy trochę gadżetów do sprzedania, skombinowaliśmy stoliki, teraz włączamy się też finansowo – syn kupił koszulkę Lecha Poznań - powiedziała jedna z uczestniczek kiermaszu.

Do rodziców Asi zgłosili się w sobotę m.in. poznańscy strażacy. - Usłyszeliśmy o tym, że dziewczynka sprzedaje swoje zabawki, żeby pomóc matce. To dziecko jest wzorem – mały urwis, który musi być dorosły. To co mogliśmy, zebraliśmy we własnym zakresie i przywieźliśmy żeby przekazać – powiedział strażak Bartosz Suski.

Akcja trwała długo, aż udało się sprzedać wszystkie fanty.

PAP/IAR/Radio Merkury/iz

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej