Groźne referendum: początek niepokojów na Bałkanach? Republika Serbska głosuje
Mieszkańcy Republiki Serbskiej - jednej z części składowych Bośni i Hercegowiny głosują dziś w referendum, w którym odpowiedzą na pytanie, czy 9 stycznia ma zostać oficjalnym Dniem Państwowości tej części kraju.
2016-09-25, 13:35
Posłuchaj
9 stycznia w 1992 roku bośniaccy Serbowie ogłosili powstanie niepodległej Republiki Serbskiej wewnątrz Bośni i Hercegowiny, pozostającej wówczas formalnie częścią składową Jugosławii.
Większość ekspertów jest zdania, że plebiscyt może być początkiem secesji kraju - jeśli nie bezpośrednim, to co najmniej spowoduje rozpisywanie kolejnych referendów, które mogą zaburzyć stablilizację w regionie.
Zgodnie z układem z Dayton, zawartym 21 listopada 1995 roku, Bośnia i Hercegowina została podzielona na dwie główne części: Republikę Serbską zamieszkałą w większości przez bośniackich Serbów oraz Federację Bośni i Hercegowiny, zamieszkałą przez Chorwatów oraz Boszniaków, czyli bośniackich muzułmanów. Obie jednostki spajają centralne władze Bośni i Hercegowiny z trzyosobowym prezydium, składającym się z przedstawicieli trzech głównych narodowości.
Bośniaccy Serbowie od dawna domagają się niepodległości. Leżąca na wschodzie kraju Republika Serbska posiada własny parlament i prezydenta. Jest nim kontrowersyjny Milorad Dodik, któremu zarzuca się działania separatystyczne. To on, mimo orzeczenia bośniackiego sądu konstytucyjnego zabraniającego organizacji referendum zdecydował o jego przeprowadzeniu.
REKLAMA
Dodik w Moskwie. Bośnia i Hercegowina chciała wejść do UE
W czwartek Dodik odwiedził Moskwę, gdzie szukał poparcia dla swoich działań. Rosja nie tylko wspiera referendum, ale przede wszystkim dążenia do oderwania Republiki z BiH.
Kiedy Milorad Dodik odwiedził Rosję w zeszłym roku, patriarcha Cyryl - zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nazwał go bohaterem, roztaczającym pieczę nad prawosławną Europą.
![Prezydent Władimir Putin i prezydent Republiki Serbskiej Milorad Dodik podczas spotkania na Kremlu 22 września 2016 roku; PAP/EPA/ALEXEI NIKOLSKY / SPUTNIK / KREMLIN / POOL](http://static.prsa.pl/images/ed9aa066-cb05-4ab1-b26a-d1b0fc0cf171.jpg)
Sprzeciw Zachodu
Przeciwne rozpisaniu referendum są Waszyngton oraz Bruksela. Goszczący niedawno w Banja Luce przedstawiciel Unii Europejskiej w Bośni i Hercegowinie Lars-Gunnar Wigemark podkreślał, że referendum nie powinno się odbyć. Podobnego zdania są Serbowie. Premier Aleksander Vucić podkreślił, że jego rząd nie popiera referendum i uważa je za błąd, który może doprowadzić do zburzenia ładu osiągniętego dzięki porozumieniu z Dayton.
W tej sprawie zaprotestowało również ośmiu ambasadorów z krajów, które nadzorują sytuację w BiH po rozpadzie Jugosławii. Wśród nich są Niemcy, Kanada, USA i Francja.
REKLAMA
Dzisiejsze referendum odbywa się w cieniu starań Bośni i Hercegowiny o zostanie kandydatem na członka Unii Europejskiej. W środę Bruksela zaakceptowała wniosek tego kraju o członkostwo w Unii, który kraj ten przesłał Brukseli w lutym.
Milorad Dodik: nie chodzi o secesję ani o sprzeciw wobec UE
Inicjatorem plebiscytu jest kontrowersyjny prezydent Republiki zamieszkałej w większości przez bośniackich Serbów, Milorad Dodik. W wywiadzie dla Radia Slobodna Evropa podkreślał, że w dzisiejszym referendum nie chodzi o secesję. - To jest wyłącznie rodzaj ankiety przeprowadzonej wśród narodu, w której chcemy wiedzieć, co ludzie myślą o dziewiątym stycznia. To referendum nie jest również wymierzone przeciwko integracji europejskiej, jak niektórzy twierdzą - powiedział.
Razim Salkić: zburzony będzie układ z Dayton
Wiceprezydent Republiki Serbskiej Ramiz Salkić przypomniał, że decyzję o organizacji referendum skrytykowała wczoraj Komisja Wenecka. W opinii bośniackiego polityka, plebiscyt jest niekonstytucyjny i podważa postanowienia Układu z Dayton, który zakończył wojnę w Bośni i Hercegowinie. Co więcej, może się przyczynić do ogłaszania kolejnych plebiscytów stanowiących potencjalne niebezpieczeństwo dla bośniackiej państwowości. - W tym plebiscycie nie chodzi o sam dzień państwowości Republiki Serbskiej, gdyż nie jest ona państwem. To referendum zburzy postanowienia z Dayton. Może się zapisać jako referendum, które w pewien sposób rozpocznie niszczenie Republiki Serbskiej, która powstała na bazie Układu w Dayton. Dlatego jest ono niebezpieczne - powiedział.
Podobnego zdania jest specjalny przedstawiciel Unii Europejskiej w Bośni i Hercegowinie Lars-Gunnar Wigemark. W wywiadzie udzielonym dziennikarzom w Banja Luce tłumaczył, że referendum nie powinno się odbyć.
Wyrok Trybynału Konstytucyjnego
Dzisiejszy plebiscyt budzi wiele kontrowersji również dlatego, że odbywa się wbrew postanowieniu Sądu Konstytucyjnego Bośni i Hercegowiny, który zakazał jego organizacji.
REKLAMA
Za prowokacyjne i dyskryminujące uznali styczniową datę święta Bośniacy (Muzułmanie) z drugiej wspólnoty narodowej w BiH. Rację przyznał im Trybunał Konstytucyjny w Sarajewie. Sędziowie pod koniec 2015 roku nakazali Republice Serbskiej znalezienie innej daty święta, aby była do zaakceptowania przez nieserbskich mieszkańców. W sobotę Trybunał podtrzymał to stanowisko i nakazał zaprzestanie przygotowań do referendum.
Będzie duża frekwencja?
1,2 mln wyborców w Republice Serbskiej będzie mogło odpowiedzieć na pytanie, czy są za tym, "aby Dzień Republiki Serbskiej był upamiętniony i obchodzony 9 stycznia?".
Według AFP podczas referendum zapowiada się spora frekwencja, ponieważ do głosowania wezwali zarówno zwolennicy ustanowienia święta narodowego 9 stycznia, jak ich oponenci.
9 stycznia 1992 została proklamowana została Republika Serbska. Trzy miesiące później rozpoczęła się w Bośni wojna, która pochłonęła 100 tys. ofiar.
Zdaniem politologów referendum roznieceniem nastrojów separatystycznych utrzymujących się od wojny z lat 90.
Zdestabilizowania zapalnego regionu obawiają się Stany Zjednoczone i Unia Europejska, podczas gdy Rosja, tradycyjny sprzymierzeniec Serbów, popiera głosowanie.
REKLAMA
IAR/PAP/agkm
REKLAMA