Janosikowe w strefie euro? Polski patent na uratowanie strefy euro
Joseph Stiglitz - laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 2001 oraz były główny ekonomista banku Światowego - uważa, że jako pierwsze strefę euro opuszczą Włochy. W wywiadzie dla dziennika "Die Welt" Stiglitz powiedział, że nie wierzy, iż ten kraj będzie członkiem europejskiej unii walutowej za 10 lat.
2016-10-10, 12:48
Posłuchaj
Jacek Socha, wiceprezes firmy doradczej PwC przyznaje, że strefa euro ma kłopoty, ale jego zdaniem, aby wspólna waluta mogła przetrwać, bogate kraje, takie jak np. Niemcy, powinny płacić swoiste janosikowe najsłabszym krajom strefy euro, takim jak np. Grecja.
- Gdybyśmy hipotetycznie wyłączyli dzisiaj ze strefy euro markę niemiecką, ona byłaby na pewno silniejsza niż euro, co oznacza, że Niemcy korzystają na euro, jeżeli chodzi o eksport. Gdyby również hipotetycznie pojawiła się dziś drachma, to byłaby znacznie słabsza niż euro, co poprawiłoby konkurencyjność i efektywność z kolei eksportową Grecji – mówi gość Polskiego Radia 24.
Dlatego w strefie euro powinno się pojawić swoiste „janosikowe”, dodaje Jacek Socha.
- Takie przepływy finansowe pomiędzy tą strefą, która ma nadwyżkę, w stosunku do stref, które mają niedobór – uważa ekspert PwC.
REKLAMA
"Trzeba dzielić się bogactwem"
Trudno jednak spodziewać się, żeby taki pomysł zyskał aprobatę obywateli np. Niemiec.
- Niemcy jako kraj proeksportowy, tym bogactwem w strefie euro, jeśli chcemy, żeby ona się utrzymała, trzeba się dzielić. W Polsce nie mówimy, że Janosikowe jest nie w porządku. Mówimy o skali i wielkości. To samo proponowała Grecja w pewnym momencie. Tego rodzaju mechanizmy, przepływy, które nie byłyby darowaniem pieniędzy przez bogatsze kraje słabszym w strefie euro, tylko pewnym mechanizmem, który jest oparty o algorytmy, które określiłby Europejski Bank Centralny – konkluduje Jacek Socha.
Robert Lidke, awi
REKLAMA