Kim są Ukraińcy po Majdanie, jak zmienia się społeczeństwo po rosyjskiej agresji? Chcą wstąpić do UE, najbardziej lubią Polaków
Ukraińcy są w trakcie wojny z Rosją, zdeterminowani na drodze do Unii Europejskiej, już wiele miesięcy walczą z dużym kryzysem gospodarczym. Pozbyli się iluzji co do neutralności Moskwy i chcą być członkiem NATO, zaczęli też bardziej identyfikować się ze swoim państwem. W jaką stronę ewoluuje ukraiński naród, społeczeństwo – o tym dyskutowali ukraińscy badacze w Warszawie.
2016-10-12, 22:00
Jak kszatłtuje się ukraińska tożsamość, czy prawdą jest, że nie ma jednego narodu na Ukrainie, czy podziały się pogłębiają, czy przeciwnie, następuje wzmocnienie integracji w ramach ukraińskiego państwa? Między innymi na te pytania odpowiadali eksperci zaproszeni do dyskusji o Ukrainie, jej zmianom w tożsamości narodowej i pamięci historycznej, na konferencji w Fundacji im. Stefana Batorego w Warszawie.
Mówiąc o danych socjologicznych dotyczących tożsamości narodowej Ukraińców, socjolog Iryna Bekeszkina z Fundacji Inicjatyw Demokratycznych im. Ilka Kuczeriwa przypomniała m.in. że nastroje Ukraińców zmienił kryzys ekonomiczny lat 90. Wraz z pogorszeniem się sytuacji ekonomicznej zmieniało się nastawienie Ukraińców do państwa. Wzrost identyfikacji z państwem ukraińskim rejestrowano w czasie Majdanu i Rewolucji Godności. Na razie zła sytuacja ekonomiczna nie spowodowała zmian w tej kwestii.
![Samoidentyfikacja Ukraińców: materiały organizatorów](http://static.prsa.pl/images/a324dca8-e379-4e96-8030-4cac2d5a62e1.jpg)
Socjolog przypomniała, że po agresji Rosji zmieniło się nastawienie Ukraińców, jeśli chodzi o kierunek relacji geopolitycznych, sojusze – wcześniej mniej więcej połowa opowiadała się za integracją ze wschodem - a połowa z zachodem. Obecnie około 25 procent jest za integracją z Rosją.wejściem do rosyjskiej Unii Celnej i Eurazjatyckiej.
![Ukraińcy pytani o to, czy chcą dołączyć do Unii Eurazjatyckiej (graf wyżej) i do Unii Europejskiej (niżej)](http://static.prsa.pl/images/7c7ce04f-36b6-4604-8acc-0cdbdf673ce9.jpg)
Kluczowa zmiana dotyczy nastawienia Ukraińców wobec NATO. Na Ukrainie przyjmowano, że NATO nie jest potrzebne, odzwierciedlało to poglądy większości Ukraińców, dominowało przekonanie, że najlepszy jest status neutralny, pozablokowy - tłumaczyła socjolog. To zmieniła agresja Rosji na Ukrainę. Jak mówiła Iryna Bekeszkina, obecnie poparcie dla wejścia do NATO wzrosło – przy czym zachód i centrum są w większym stopniu za tym sojuszem – wschód i południe są bardziej przeciw, jednak nie jest to już taki poziom sprzeciwu jak wcześniej. Badaczka podkreśliła, że w Donbasie zachodzą zmiany w tym zakresie, jest to widoczne w badaniach. Przy tym, jak doprecyzowała Iryna Bekeszkina, przez Donbas rozumiany jest w tych badaniach teren, który nie jest okupowany. Badanie na obszarze zajętym przez prorosyjskich separatystów i Rosję oraz na Krymie nie są możliwe.
REKLAMA
Bardzo pozytywny stosunek do Polaków łączy różne regiony Ukrainy – podkreśliła socjolog. Ukraińcy widzą w Polakach oparcie na swojej drodze do Europy i walce z agresywną Rosją.
![Spośród wszystkich narodowości Ukraińcy najbardziej lubią Polaków. Negatywne nastawienie do Polaków niemal nie występuje](http://static.prsa.pl/images/cc37b053-2349-4eb4-b8d5-ebf44eae27b0.jpg)
Paweł Kazarin, dziennikarz, pulicysta , który, jak podkreślił, reprezentuje sporą grupę patriotycznie nastawionych Ukraińców rosyjskojęzycznych, mówił o diagnozie części obserwatorów spraw politycznych, według których lata 1991-2013 to był czas istnienia Ukrainy w formie de facto rosyjskiego protektoratu. - Aneksja Krymu, Majdan – pozbawiły Ukrainę iluzji – mówił Paweł Kazarin - bo powszechne było złudzenie i myślenie życzeniowe, że Ukraina może istnieć w formacie pozablokowym, że ambicje imperialne Rosji są gdzieś pogrzebane w przeszłości, że można z Rosją współistnieć w formie relacji opartych na wzajemnych korzyściach. Iluzje te nie miały żadnego oparcia – mówił dziennikarz i publicysta.
![Na zdjęciu: Wołodymyr Fesenko, Andrij Portnow, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Iryna Bekeszkina, Pawło Kazarin. Fot. PolskieRadio.pl](http://static.prsa.pl/images/aeb71582-347c-4015-b5a8-2ad57c134242.jpg)
Pawło Kazarin zaznaczył, że obecnie aneksja Krymu i agresja na Donbas delegitymizują prorosyjski dyskurs. Nie znaczy, że nie ma popytu na taką retorykę. Jednak na Ukrainie nie ma teraz w ramach obecnego modelu politycznego takiej oferty. Trudno, by pojawił się ktoś, kto zacznie mówić o wejściu do rosyjskiej Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), integracji z Rosją – mówił Kazarin. Jak stwierdził, podział na partie oparte na ideach narodowych, jak Swoboda i liberalne kręgi jest już nieco anachroniczny. Obecnie można zauważyć na Ukrainie podział na kręgi lewicowo-liberalne, a z drugiej strony są śodowiska nawiązujące od idei republikańskich.
Historyk Andrij Portnow z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie mówił, że w kwestii tożsamości obecnie mamy więcej pytań i komentarzy niż faktycznych odpowiedzi. Badacz powiedział, że przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, czy możliwa jest socjologia w czasie wojny. Każdy chce wiedzieć, co myślą ludzie w okupowanym Ługańsku, w Sewastopolu. Ale pytanie, jak się dowiedzieć, i jak interpretować, to co mówią – mówił.
REKLAMA
Historyk ocenił, że naród polityczny po Majdanie to metafora. - Nie minęło tyle czasu, by stawiać tak mocną tezę. Nie wiadomo, dokąd doprowadzi trwający obecnie proces – zauważył.
Andrij Portnow zaznaczył, że sytuacja jest bardzo dynamiczna i w takich kategoriach trzeba ją postrzegać. Jako przykład podał sytuację w swoim rodzinnym mieście, Dniprze (dawniej Dniepropetrowsku), które po Majdanie opowiedziało się po stronie Ukrainy - wcześniej była mowa o tym, że Dniepropetrowsk jest raczej prorosyjski. Potem zaczęto o nim mówić, że to przykład formowania się narodu politycznego Ukrainy. Ale teraz to się zmienia, znów widać dynamikę w nastrojach, postawach politycznych – mówił Andrij Portnow. Stwierdził, że równie umowna stała się granica Donbasu, tego terenu problematycznego, wcześniej bardziej opowiadającego się za Rosją niż inne – Andrij Portnow zauważył, że Donbas też stał się metaforą, mówiąc o nim można mieć na myśli różne obszary.
Analityk przypomniał, że nie wiadomo, na przykład czy Petro Poroszenko wygrałby wybory w pierwszej turze, gdyby ludzie z okupowanych terenów mogli głosować. Zaznaczył, że pojawia się tu pytanie, jak wiele różnorodności jest w stanie wytrzymać współczesna demokracja.
Andrij Portnow mówił również, że za mało jest w społeczeństwie ukraińskim refleksji na temat tego, co stracono – również w wymiarze kulturowym, społecznym, po okupacji części terytoriów.
REKLAMA
Gość konferencji mówił również, iż bardzo często słychać, że do wybuchu wojny doprowadził konflikt wartości – według niego tak nie było, ale nie wiadomo, czy obecna sytuacja, wojna, potem realia okupacji i działania agresora nie doprowadziła do tego, że nowa tożsamość się zbudowała. Jak mówił, pojawiają się ostatnio artykuły mówiące o tym, że tożsamość Doniecka, Ługańska, tworzy się teraz, właśnie w czasie wojny.
Andrij Portnow zaproponował, by wprowadzić do opisu ukraińskiej rzeczywistości dwa nowe pojęcia. Pierwsze to nacjonalizm sytuacyjny – ten termin, jak wyjaśnił, dobrze oddaje to, co wcześniej działo się w mieście Dnipro, gdy opowiedziało się ono po stronie ukraińskiego państwa, ale już mniej jest adekwatny do obecnej sytuacji. Drugie pojęcie to nacjonalizm rezygnacji – część osób głosi tezę, że bez Doniecka, Ługańska, na Ukrainie też ”jakoś będzie”.
Politolog Wołodymyr Fesenko (Centrum Analityczne ”Penta”) przypomniał, że za niezależnością państwa część Ukraińców w latach 90. głosowała z przyczyn koniunkturalnych – uznano, że będzie żyć się lepiej, bo inne republiki nie będą bogacić się kosztem Ukrainy. Następnie za czasów prezydentury Leonida Kuczmy miała miejsca miękka ukrainizacja, włączanie do Ukrainy wszystkich, którzy chcieli tu żyć, wystarczyło, że uznawali państwo. Jak mówił, to na początku działało. To było włączanie inkluzywne, nie organiczne, a eklektyczne – pokojowego współistnienia (…). Centrum kraju było takim punktem zjednoczenia. W tym modelu możliwe było współistnienie (zwolenników) Lenina i Bandery – było to po prostu zamrożenie tego, co było wcześniej. Wielowektrowoość, balansowanie, były organiczną częścią tego modelu – tłumaczył politolog.
Wołodymyr Fesenko powiedział, że do 2014 roku szukano ukraińskiej idei, która by wszystkich zjednała. Zaznaczył, że rosyjska agresja stała się impulsem do formowania nowego narodu. Ludzie zaczęli czuć się Ukraińcami, społeczeństwo buduje teraz nową tożsamość. Europejska idea stała nowym ideałem normatywnym. Ludzie chcą żyć lepiej, jak w Europie – tłumaczył.
REKLAMA
Badacz zaznaczył, że są i problemy – spadek poziomu życia rozczarowanie powolnymi reformami i walką z korupcją, nie dość zaufania do elit władzy. Część społeczeństwa wprawdzie nie sprzeciwia się nowym procesom, ale też nie wspiera ich.
Pamięć historyczna
Druga część konferencji była poświęcona ukraińskiej pamięci historycznej, w tym problemowi dekomunizacji, zniekształceniom i białym plamom, wynikłym z cenzury radzieckiej, kwestiom różnic polsko-ukraińskich w sprawie Wołynia.
![Uczestnicy drugiego panelu](http://static.prsa.pl/images/73108878-2ac4-45c3-8f93-68ad97aaa0ea.jpg)
Historyk Ihor Iljuszyn powiedział, że na Ukrainie historycy (w tej kwestii) rzadko pracują z dokumentami archiwalnymi, a jeśli nawet, to dają nie zawsze wyważone oceny, czasem dalekie od realiów. Stwierdził też, że na sytuację w kwestii dialogu o Wołyniu wpływa to, że dialog toczy się między IPN-ami obu państw, a każda z tych instytucji dąży do kształtowania świadomości historycznej swojego narodu.
Wachtang Kipiani (dziennikarz, redaktor naczelny portalu "Prawda historyczna”) mówił, że na Ukrainie są ogromne braki w edukacji historycznej. Jak stwierdził, na Ukrainie, jeśli ktoś chce zrozumieć historię, to trafia na białe plamy, z powodu wcześniejszych ograniczeń – sowieckiej cenzurze, propagandzie. Tłumaczył, że Ukraina nie ma infrastruktury koniecznej do rozumienia historii najnowszej – w Polsce są tygodniki, muzea, książki, portle. - Nie można wciąż napisać integralnej historii II wojny, bo te tematy nie zostały przez wszystkich w dostatecznym stopniu omówione. Są pewne pola aktywności, ale jest ich za mało – o tym mówił szef historycznego portalu.
REKLAMA
Oleksandr Suszko (prezes Międzynarodowej Fundacji Odrodzenie) mówił o tym, że nie zawsze jest tak, iż polityka pamięci pokazuje to, co w narodzie jest faktycznie obecne, może ona być kształtowana. Dodał, że w ten sposób ujednoliciła się postawa wobec Wielkiego Głodu. W latach 90. Na Ukrainie część osób nie była pewna np. czy to jest ludobójstwo, część osób wręcz wierzyła, że to był „wypadek”, na co wpływ miały z pewnością działania rosyjskie. Zmiana postawy wobec tego wydarzenia to rezultat formowania historycznej świadomości.
Panelista zaznaczył, że zawsze pojawia się pytanie, na ile trwała jest zmiana w świadomości historycznej. Może być ona stała w przypadku Wielkiego Głodu, jednak np. wobec bojowników UPA, może mieć, jego zdaniem charakter sytuacyjny. - Oni są teraz bliżej mainstreamu, zajęli pewne nisze z uwagi na ekstremalny moment historyczny w jakim jest Ukraina, wojna z potęgą (Rosji) – mówił.
Gość konferencji zaznaczył, ze obecnie mamy do czynienia z procesem przewartościowania myślenia o II wojnie światowej. Nie jest to już Wojna Ojczyźniana jak za ZSRR – a II wojna światowa. Oczywiste jest teraz, że ZSRR wygnał niemieckich okupantów – ale nie przyniósł wolności.
Borys Tarasiuk, deputowany ukraiński, w tej dyskusji wyraził swoją ocenę uchwały polskiego parlamentu o Wołyniu i podkreślał, że według niego obrażają uczucia narodowe Ukraińców. Zarzucił polskim parlamentarzystom, że z ich strony nie było kwestii współpracy z odpowiednią grupą w ukraińskim parlamencie. Przypomniał również z goryczą, że Ukraina wciąż nie ma jasnych deklaracji w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej ze strony Rady UE.
REKLAMA
Część uczestników konferencji, m.in. z widowni, wyrażała również obawy, że film "Wołyń", a także uchwały parlamentu w sprawie wydarzeń na Wołyniu mogą przynieść duże szkody we wzajemnych relacjach państw i narodów - czyli np. sprawić, że część społeczeństwa w Polsce będzie odbierać Ukraińców negatywnie i zastanawiano się, jak takiego stanu rzeczy uniknąć.
***
Zebrała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl
REKLAMA