Sejmowa komisja obrony ujawnia zapis rozmowy Tusk-Putin ze Smoleńska
Na posiedzeniu sejmowej komisji obrony pokazano film, przedstawiający rozmowę premiera Rosji Władimira Putina z premierem Polski Donaldem Tuskiem na miejscu katastrofy smoleńskiej. Wynika z niego, że Rosjanie twierdzili zaraz po katastrofie, iż prezydencki Tu-154 uderzył w ziemię z wypuszczonym podwoziem.
2016-10-21, 16:05
sejm.gov.pl
W obradach biorą udział m.in. szef MON Antoni Macierewicz oraz szef powołanej w lutym 2016 r. podkomisji Wacław Berczyński.
Zgłoszony przez posłów PO temat posiedzenia brzmi: "Przedstawienie ustaleń i raportu z dotychczasowej pracy przez Przewodniczącego Podkomisji do ponownego zbadania katastrofy samolotu Tu-154M zaistniałej w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
"Ataki na podkomisję smoleńską wynikają ze strachu przed prawdą"
Antoni Macierewicz Z góry wydano wyrok na was, na komisję, na badanie, bez względu na jakiekolwiek fakty
Macierewicz, zwracając uwagę, że na sali są przedstawiciele rodzin ofiar, ocenił, że raz jeszcze postanowiono je zaatakować i zdeprecjonować, nie słuchając, co podkomisja ma do powiedzenia. - Z góry wydano wyrok na was, na komisję, na badanie, bez względu na jakiekolwiek fakty – powiedział szef MON.
Zdaniem Macierewicza Sejm powinien stać na straży niezależności podkomisji i możliwości dojścia do prawdy, a nie atakowania jej, zanim cokolwiek ona przedstawi. - To po prostu pokazuje jedynie, jak bardzo państwo boicie się wyników prac tej komisji. To pokazuje jedynie, jak bardzo boicie się ujawnienia prawdy na temat tego dramatu – zaznaczył szef MON.
REKLAMA
Antoni Macierewicz Rzeczywiście wstyd mi za to, że tacy bywają posłowie
Macierewicz nawiązał też do tego, że przedstawiciel wnioskodawców Czesław Mroczek (PO) skrytykował wcześniej współpracownika podkomisji Franka Taylora z Wielkiej Brytanii. Zdaniem szefa MON Taylor "zaocznie musiał wysłuchać od człowieka, który nic nie wie na temat tego (badania katastrof), połajanek". - I to ma być reprezentant byłej rządzącej partii politycznej. Rzeczywiście wstyd mi za to, że tacy bywają posłowie – dodał Macierewicz.
Szef MON zaznaczył, że podkomisja smoleńska pracuje od 6 miesięcy, tymczasem Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która badała katastrofę smoleńską pod przewodnictwem Jerzego Millera, potrzebowała 15 miesięcy na "przepisanie" raportu MAK.
Wyniki prac
Podczas posiedzenia przedstawiono wyniki dotychczasowych prac podkomisji, badającej katastrofę smoleńską. Na 6-minutowym filmie Rosjanie opisują premierowi Tuskowi i Władimirowi Putinowi jej przebieg. Mówią, że prezydencki samolot zszedł za nisko, zawadził o drzewa i z wypuszczonym podwoziem uderzył o ziemię, po czym przewrócił się na grzbiet. Wypowiedzi Władimira Putina są są słabo słyszalne ze względu na hałas generatora.
REKLAMA
Film był dostępny wcześniej na portalu You Tube. Minister obrony Antoni Macierewicz powiedział, że jego autorem jest prawdopodobnie operator Telewizji Polskiej. Przyznał, że nie wiadomo, czy film zawiera całą rozmowę Władimira Putina z Donaldem Tuskiem. Antoni Macierewicz powiedział też, że Rosjanie odnaleźli czarną skrzynkę prezydenckiego Tu-154 kilkanaście minut po katastrofie, odsłuchali nagrania, po czym umieścili skrzynkę z powrotem we wraku.
"Stawiamy tezę inną"
Szef MON sprecyzował, że cały film, z którego pochodzi fragment, został przekazany do MON w ostatnich dniach i składa się z dwóch części. Pierwsza, kilkuminutowa, pokazuje - wyjaśniał - przebieg "oglądu terenu nekropolii katyńskiej w marcu 2010 podczas obecności tam urzędników polskich i urzędników rosyjskich przygotowujących wizytę premiera i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej". Dodał, że w drugiej, ponadgodzinnej części pokazane są "nocne spotkania poszczególnych przedstawicieli Federacji Rosyjskiej i Rzeczpospolitej Polskiej".
- Nie mamy do końca pełnego zapisu, ale - jak się wydaje - obraz wydarzeń, który jest referowany (…) jest wystarczający, żeby widzieć jak różny jest on od tego, co później zapisała w raporcie pani (szefowa MAK Tatiana) Anodina i pan (szef polskiej komisji Jerzy) Miller – powiedział szef MON.
REKLAMA
- W żadnym wymiarze nie chcę twierdzić, że ta wersja, jaką przedstawia pan Putin, jest prawdziwa; my tego nie wiemy i w żadnym wypadku takiej tezy nie stawiamy – podkreślił minister. - Stawiamy tezę inną – a mianowicie taką, że przebieg wydarzeń jest zasadniczo różny od tego, jaki później podawano. Nie ma mowy o brzozie, nie ma mowy o tym, że samolot odwrócił się do góry nogami w powietrzu i uderzył, jak nam tłumaczono, najsłabszą częścią, czyli grzbietem samolotu, co spowodowało zniszczenia i straszliwą masakrę wszystkich pasażerów. Nie ma mowy o tej całej tezie – dodał.
Powiązany Artykuł

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej dostają pisma w sprawie ekshumacji bliskich
źródło: EBS/x-news
"Nowe dowody podstawą do ponownego zbadania sprawy"
Szczątki Tu-154 M odnaleziono co najmniej 60 metrów przed osławioną brzozą - mówił w czwartek na posiedzeniu sejmowej komisji szef MON Antoni Macierewicz, przedstawiając informację o ustaleniach podkomisji, którą w lutym powołano do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.
REKLAMA
Macierewicz podkreślał też znalezienie szczątków Tu-154 M co najmniej 60 metrów przed osławioną brzozą to jeden z nowych elementów, będących podstawą do ponownego zbadania sprawy. - Pojawienie się nowych okoliczności, pojawienie się nowego materiału dowodowego, nowych informacji, które zaprzeczają dotychczasowemu przebiegowi wydarzeń - mówił.
Jak dodał, taką "nową informacją jest fakt, że odnaleziono szczątki samolotu Tu-154 M co najmniej 60 metrów przed osławioną brzozą", która - jak dodał "zgodnie z tezą pana Millera (Jerzego, szefa polskiej komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy - PAP) i pani Anodiny (Tatiany, przewodniczącej pracom MAK) miała być przyczyną tej tragedii".
Antoni Macierewicz Są zdjęcia, jest pozycja geograficzna, ocena. Co więcej, te szczątki zostały odnalezione przez ekspertów prokuratury polskiej i są opisane w oficjalnym raporcie polskim
- Są zdjęcia, jest pozycja geograficzna, ocena. Co więcej, te szczątki zostały odnalezione przez ekspertów prokuratury polskiej i są opisane w oficjalnym raporcie polskim. Zaletą, sukcesem i wielką dla Polski korzyścią komisji kierowanej przez pana inżyniera Berczyńskiego (Wacława - PAP) jest to, że schowaną informację na ten temat ujawniono. Co więcej, jeden z członków zespołu odnalazł dokładne zdjęcia tego szczątku i w miejscu znalezienia, wraz z przymiarem pokazującym jego rozmiar - powiedział.
REKLAMA
"Rosjanie wyjęli i otworzyli czarną skrzynkę"
Minister poinformował również, że Rosjanie otworzyli czarną skrzynkę TU-154M bez wiedzy Polaków; ona została odnaleziona mniej więcej 15 minut po katastrofie smoleńskiej.
- Trzeba też przypomnieć, że wbrew dość systematycznie powtarzanym kłamstwom przez różnych urzędników i dziennikarzy (...) czarna skrzynka, voice recorder, zawierająca głosy pilotów i ich rozmowy z wieżą, była już odczytana o godz. 6 po południu (w dniu katastrofy - PAP). Świadczy o tym wypowiedź pana ministra Szojgu (Siergieja, wówczas ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji - PAP) na konferencji prasowej - powiedział Macierewicz.
- Przypominam, że czarna skrzynka, voice recorder została odnaleziona mniej więcej 15 minut po katastrofie - dodał szef MON.
- Czarną skrzynkę Rosjanie znaleźli, otworzyli, a następnie z powrotem położyli na miejsce tragedii i tam przyprowadzili Edmunda Klicha (wówczas szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych - PAP), by pokazać mu, że oto może ją sobie spokojnie odnaleźć. Prawda jest taka, że czarna skrzynka przez Rosjan została odnaleziona dużo wcześniej i otworzona bez wiedzy Polaków" - powiedział Macierewicz.
REKLAMA
Sfałszowane dane
Odnosząc się do pytań, czy podkomisja odczytała "czarne skrzynki" Macierewicz odparł, że jako szef MON "przekazał cały materiał, w tym wszystkie odczyty czarnych skrzynek, podkomisji Wacława Berczyńskiego. - Dokonane badanie, którego efektem jest m.in. ujawnienie sfałszowania tego materiału i doniesienie o przestępstwie, które zostało złożone do prokuratury, było solidne i uczciwe. W tym badaniu jest także zawarte wysłuchanie autorów firmy (ATM-PAP) - mówił Macierewicz.
Antoni Macierewicz Nie ma wątpliwości, że tak zwana polska czarna skrzynka została sfałszowana. To, że materiał w raporcie Millera i Anodiny, w tym zakresie jest sfałszowany, nie ulega wątpliwości
- Nie ma wątpliwości, że tak zwana polska czarna skrzynka została sfałszowana. To, że materiał w raporcie Millera i Anodiny, w tym zakresie jest sfałszowany, nie ulega wątpliwości - powiedział Macierewicz
Gdzie było ciało generała?
Prezentując na piątkowym posiedzeniu sejmowej komisji obrony ilustrację z rekonstrukcją wrakowiska, położenia ciał ofiar i obrażeń, Marek Dąbrowski z podkomisji smoleńskiej powiedział, że ciało dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika, który według komisji Millera miał być w kokpicie Tu-154M, zostało znalezione obok ciał innych pasażerów. Dodał, że ciała załogi były rozrzucone w trzech sektorach.
"Cztery osoby (tylu lotników było w kokpicie) były w różnych miejscach. Trzech członków załogi było na tyle daleko od pana generała Błasika, że gdyby przyjąć, że on stał w kabinie, to musiałby być naprawdę w towarzystwie dużej liczby pasażerów, zamiast członków załogi – powiedział Dąbrowski.
REKLAMA
Spalone ciała
Mówił też, że w dwóch sektorach wrakowiska, gdzie miały miejsce pożary na ziemi, część ciał była spalona. Podkreślał, że członkowie komisji Millera do tej pory mówili, że podczas sekcji zwłok nie stwierdzono obrażeń charakterystycznych dla wybuchów i pożaru.
- Analiza wszystkich protokołów sekcyjnych, wszystkich audytów, które mieliśmy do dyspozycji, pozwoliła w sposób jednoznaczny wskazać, że dwa ciała noszące ślady wysokiej temperatury zostały znalezione daleko od źródeł ognia naziemnego. To są co najmniej dwa ciała. Prace trwają i ostateczne wyniki podamy państwu później. Tego typu uszkodzeń nie da się wytłumaczyć pożarami naziemnymi – ocenił Dąbrowski.
"Polityka na katastrofie"
To, co mówi szef MON, to dezinformacje, realnie zagrażające bezpieczeństwu państwa - oświadczył poseł Marcin Kierwiński (PO) na posiedzeniu sejmowej komisji obrony dot. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nie chcecie niczego wyjaśniać, chcecie manipulować - mówił poseł PO Paweł Suski. Kierwiński zarzucił Antoniemu Macierewiczowi, że "robi politykę" na katastrofie smoleńskiej.
Powiązany Artykuł

Katastrofa smoleńska. Marcin Kierwiński: PO chce powołać własną komisję
- Minister Macierewicz powiedział, że raport komisji Jerzego Millera wymaga poprawy, bo jest nieprawdziwy. Więc ja bardzo proszę panów ekspertów o pokazanie konkretnych zapisów w tym raporcie, które są nieprawdziwe - mówił Kierwiński. - Czy po ośmiu miesiącach waszej pracy, podkomisja jest w stanie przedstawić jakikolwiek dowód - podkreślam - dowód, że straszna katastrofa w Smoleńsku miała inny przebieg, niż przedstawiono to w raporcie komisji Millera? - pytał Kierwiński, zwracając się do członków podkomisji smoleńskiej.
REKLAMA
Poseł pytał też przewodniczącego podkomisji Wacława Berczyńskiego, kiedy członkowie podkomisji polecą do Smoleńska na miejsce katastrofy. - Kiedy państwo lecicie do Smoleńska, aby obejrzeć miejsce katastrofy. Bo jak na razie, jak rozumiem z jednej strony krytykujecie biegłych, ekspertów z zespołu Jerzego Millera, ale opieracie się na zdjęciach, które oni zrobili - mówił.
"Manipulacja umysłami"
- Państwo PiS, wcale nie chcecie niczego wyjaśniać. Dziś już widzimy, jakie są wasze prawdziwe intencje. Wasze prawdziwe intencje to jest przede wszystkim manipulacja umysłami. Ta manipulacja umysłami to jest do perfekcji opanowana metoda znanego sprzed ponad 70 lat wybitnego mistrza manipulacji umysłu Josepha Goebbelsa. Wy po stokroć będziecie powtarzać to kłamstwo, po to tylko, żeby większa część społeczeństwa spróbowała w nie uwierzyć - powiedział poseł PO Paweł Suski.
Jak dodał, "częściowo się to udaje". - Naprawdę jesteście w tym dobrzy, naprawdę dajecie radę (...). Stosujecie metodę perswazji, tworzycie mity, powtarzacie slogany, przywołujecie obrazy, które są fałszywe, z gruntu fałszywe i nadajecie im walor prawdziwości. Nawet stosujecie kompletną dezinformacje, którą - nawiasem mówiąc - zajmuje się ulubiony chłopiec przywódcy, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza - dodał.
Nie ma zgody Rosji
Podkomisja smoleńska pojedzie do Moskwy tylko wtedy, gdy będzie miała dostęp do oryginałów rejestratorów i innych materiałów, a nie po to, by tylko spotkać się z MAK – wyjaśnił jej szef Wacław Berczyński. Dodał, że członkowie podkomisji nie byli na miejscu katastrofy, bo nie ma na to zgody Rosji.
Berczyński przypomniał, że jego podkomisja zwróciła się do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) w Moskwie o dostęp do oryginałów czarnych skrzynek wrak Tu-154M, dokumentów i możliwość wysłuchania ekspertów. MAK podał, że szefowa Komitetu Tatiana Anodina gotowa jest się spotkać z szefem podkomisji smoleńskiej.
REKLAMA
Lepszy odczyt
Przewodniczący podkomisji smoleńskiej powiedział, że spędziła ona bardzo dużo czasu nad odczytem rejestratorów głosu w kokpicie. - Mamy znacznie lepszy odczyt głosów niż to, co miała do dyspozycji komisji ministra Millera. Dlatego możemy stwierdzić z całą stanowczością, że nie było tam w kokpicie gen. (Andrzeja) Błasika – powiedział Berczyński.
Mówił też, że podkomisja spędziła bardzo dużo czasu nad odczytywaniem zapisów polskiej "czarnej skrzynki" ATM QAR i ma bardzo dokładne wyniki. Podkreślił, że komisja Millera nie analizowała pełnego zapisu.
Szef zespołu lotniczego podkomisji Marek Dąbrowski tłumaczył, że podkomisja uważa, że doszło do sfałszowania zapisów rejestratorów, ponieważ zapis "zawierał w sobie kadry uszkodzone z tego okresu lotu, o którym w ekspertyzie było napisane, że tych kadrów nie ma".
Te fragmenty – mówił Dąbrowski – nie nadają się do analizy komputerowej i należy je odczytywać indywidualnie parametr po parametrze.
REKLAMA
Sterylność kokpitu
Berczyński i Dąbrowski przekonywali posłów, że 36. specpułku nie obowiązywała zasada sterylnego kokpitu, zgodnie z którą nie powinno w nim być osób spoza załogi lotniczej.
- Kokpit nie musi byś sterylny, to jest przyjęte, natomiast nie jest to zasada, tzn. nie ma tego w prawie" – powiedział Berczyński. - To, że kokpit nie musi być sterylny, to nie znaczy, że są naciski i żadnych nacisków żeśmy nie stwierdzili - dodał Dąbrowski.
PAP/IAR/koz/fc
REKLAMA