Liga Mistrzów: Legia Warszawa jak dziecko, które uczy się chodzić

Po szalonym meczu Legia przegrała w Dortmundzie z Borussią 4:8. Jacek Magiera, szkoleniowiec mistrzów Polski, nie wieszał jednak psów na drużynie. Jego vis-a-vis Thomas Tuchel określił to spotkanie mianem "surrealistycznego".

2016-11-23, 10:21

Liga Mistrzów: Legia Warszawa jak dziecko, które uczy się chodzić

Posłuchaj

Thomas Tuchel o surrealistycznym meczu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W pierwszym meczu w Warszawie Legia złożyła broń i poniosła sromotną klęskę 0:6. Potem zmieniła trenera - Jacek Magiera zastąpił znienawidzonego przez stołecznych kibiców Besnika Hasiego. W drużynie coś drgnęło. Postawiła się Realowi (3:3 na Łazienkowskiej), w rodzimej ekstraklasie wygrała cztery kolejne mecze. W Dortmundzie zaczęła od prowadzenia. 

Potem przewaga BVB nie podlegała dyskusji, ale cztery gole zdobyte na trudnym terenie muszą robić wrażenie. Legia ciągle jest w grze o trzecie miejsce w grupie i występ na wiosnę w 1/16 Ligi Europy.

"

Jacek Magiera To tak jak z dzieckiem, które pierwszy raz wstaje i się przewraca. My też chcemy się uczyć. Chcemy wrócić tutaj mocniejsi 

- Doświadczenie, jakie zbieramy w Lidze Mistrzów jest ogromne. Tego nie da się opisać. Wierzę, że ta nauka zaprocentuje. Wrócimy silniejsi i za niedługi czas będziemy walczyli jak równy z równym. Zagraliśmy odważniej, bo dlaczego nie. Nakazałem zawodnikom, żeby wyprowadzali piłkę od bramkarza, aby się czegoś nauczyć. To tak jak z dzieckiem, które pierwszy raz wstaje i się przewraca. My też chcemy się uczyć. Chcemy wrócić tutaj mocniejsi. Jednak żeby tak się stało musimy zdobyć mistrzostwo Polski - powiedział po meczu Magiera.

- Dla mnie Borussia jest jednym z najlepszych zespołów w ofensywie w Europie. Brawa dla Borussii, bo zagrała fantastycznie. Przed nami ostatnie spotkanie w Lidze Mistrzów, które spowoduje, że możemy dalej występować w Lidze Europejskiej. Postaramy się pokonać Sporting Lizbona, aby zdobywać kolejne doświadczenie. Zmiana w bramce była zaplanowana. Radosław Cierzniak zasłużył na to, aby dostać szansę w Lidze Mistrzów. To bardzo dobry bramkarza i fakt, że stracił osiem bramek nie zmienia mojej opinii. To dla niego bardzo trudny wieczór, ale będę go wspierał. Ma moje pełne poparcie odnośnie swojej przyszłości w naszym klubie - dodał.

REKLAMA

Press Focus/x-news

Szkoleniowiec Borussii Thomas Tuchel był przede wszystkim pod wrażeniem wyniku. - Jestem bardzo zaskoczony przebiegiem tego spotkania. To surrealistyczny wynik. Po raz pierwszy w Lidze Mistrzów padło tak wiele bramek. W każdej fazie meczu byłem pewny, że wygramy. Nie spodziewałem się jednak, że stracimy cztery gole. To jednak potwierdza, że nie należy lekceważyć żadnego przeciwnika - skomentował.

"

Miroslav Radović Zagraliśmy w otwartym stylu i nie mamy się czego wstydzić. Niewielu drużynom udaje się strzelić w Dortmundzie cztery gole 

Sami piłkarze Legii przyznali, że coś takiego zdarzyło im się pierwszy raz w życiu. - Jeszcze nikt z nas nie uczestniczył w takim meczu. To było szalone spotkanie. Zagraliśmy otwarcie i straciliśmy aż osiem goli. Jednak strzeliliśmy również cztery. Nie musimy wstydzić się tego meczu, bo pokazaliśmy nieco swojego potencjału ofensywnego. Szkoda, że Aleksandar Prijović nie strzelił na 3:3, bo wkrótce straciliśmy bramkę na 2:4 i później kolejne gole. Widać było różnice. Przede wszystkim w wyszkoleniu technicznym poszczególnych graczy - skomentował Jakub Rzeźniczak.

- Zagraliśmy w otwartym stylu i nie mamy się czego wstydzić. Niewielu drużynom udaje się strzelić w Dortmundzie cztery gole. Wiedzieliśmy, że zagramy z jedną z najlepszych drużyn w Europie pod względem taktycznym i technicznym. Ten mecz to dla nas nowe doświadczenie. Od razu sobie powiedzieliśmy, że nie możemy płakać po tej porażce. Teraz zrobimy wszystko, aby wygrać ze Sportingiem Lizbona - dodał Miroslav Radović.

REKLAMA

kbc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej