Niepokój o kondycję strefy euro. Świat komentuje wyniki włoskiego referendum

Posłuchaj

KE i eurogrupa uspokajają nastroje po włoskim referendum. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)

Dodaj do playlisty

Dodaj do playlisty

Komisja Europejska i eurogrupa starają się uspokoić nastroje. Sytuacja we Włoszech, choć wcześniej nieplanowana, będzie jednym z tematów popołudniowego spotkania ministrów finansów strefy euro.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, odpowiedzialny za sprawy finansowe, Pierre Moscovici powiedział, że nie ma powodu do nerwowych reakcji. - Wierzę, że włoskie władze będą w stanie stawić czoła tej sytuacji. Włochy to silny kraj, na którym możemy polegać - tłumaczył.

Powiązany Artykuł

Szef MSZ: we Włoszech może nastąpić duża zmiana

Według niego nie ma też powodu do niepokoju o kondycję strefy euro. - Euroland jest wystarczająco silny, by wytrzymać różnego rodzaju szoki. Mamy przecież silną unię bankową - podkreślił.

W podobnym tonie wypowiadał się szef eurogrupy. - Nie wierzę, że to mogłoby doprowadzić do wybuchu kryzysu - powiedział Jeroen Dijsselbloem, choć przyznał, że niestabilność polityczna będzie problematyczna dla samych Włoch, jak i strefy euro. Dodał, że należy poczekać na przebieg wydarzeń we Włoszech, by je szczegółowo przeanalizować.

Włoska prasa komentuje

Fala sprzeciwu zmyła z włoskiej sceny politycznej premiera Matteo Renziego. Tak wyniki referendum komentuje włoska prasa. W większości komentatorzy zgadzają się z opinią szefa rządu, że to on sam przyczynił się rezultatów głosowania.

"Corriere della Sera" twierdzi, że to sposób, w jaki Renzi chciał zmienić konstytucję swego kraju, nastawił niechętnie jego rodaków do tych zmian. Największy włoski dziennik podkreśla wysoką frekwencję wyborczą - w głosowaniu wzięło 68 procent uprawnionych - i mówi o nadspodziewanym przywiązaniu Włochów do ustawy zasadniczej, z czego szef rządu najprawdopodobniej zdawał sobie sprawy. Gazeta pisze, że niewielu zwolenników ma opinia, iż rezultat referendum jest triumfem populizmu.

Wiele tu zależy od prezydenta Sergio Mattarelli. To on musi zadbać oto, aby rezultat ten nie okazał się prezentem dla przeciwników systemu. Należy to głośno powiedzieć Europie, będącej więźniem zbyt wielu stereotypów na temat Włoch - stwierdza "Corriere".

Upadek rządu - dodaje turyńska "La Stampa" - nie jest tylko sprawą Włoch i może wywołać alarm w całej Unii. Świadomość tego mogłaby skłonić prezydenta do powierzenia misji utworzenia nowego rządu ministrowi Pier Carlo Padoanowi. Mógłby on liczyć na swoje dobre stosunki w Brukseli i poparcie samego Renziego - spekuluje turyńska gazeta.

Obawy Francji

Według komentatora radia publicznego France Info dymisja premiera Matteo Renziego zaowocować może przedterminowymi wyborami parlamentarnymi, w których zwycięstwo populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd Beppe Grilla doprowadzić może do "nieobliczalnego w skutkach referendum w sprawie Italexitu".

Laurent Geronimi, jeden z dyrektorów banku Swiss Life Banque Privee, wyraził na stronie internetowej tygodnika "Capital" obawę, że włoskie "nie" przyniesie ze sobą kryzys finansowy. Ogarnie on banki nie tylko włoskie, które są "w bardzo słabej kondycji", ale i francuskie, "poważnie zaangażowane w transalpejskie (włoskie) instytucje finansowe" - przewiduje.

Po odrzuceniu we włoskim referendum rządowego projektu zmian w ustawie zasadniczej prezydent Francji Francois Hollande w komunikacie cytowanym na stronie internetowej dziennika "Le Monde" "ze zrozumieniem" przyjął decyzję o dymisji Renziego. Hollande wypowiedział się jako pierwszy spośród szefów rządu i głów państw. Życzył on Włochom, by "znaleźli w sobie energię, aby przezwyciężyć zaistniałą sytuację".

Hollande wysoko ocenił "dynamizm i zalety (premiera Renziego) służące odważnym reformom kraju", a także jego "wolę skierowania Europy na drogę wzrostu gospodarczego i zatrudnienia".

Marine Le Pen, przywódczyni uznawanego za skrajnie prawicowy Frontu Narodowego (FN), powiedziała z kolei, że "po decyzji Włochów" należy brać pod uwagę "pragnienie wolności i bezpieczeństwa, jakie wyrażają narody".

"To powód do niepokoju"

Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier ocenił natomiast, że porażka rządu Matteo Renziego w niedzielnym referendum konstytucyjnym we Włoszech jest powodem do niepokoju.

- Możemy się cieszyć, że austriaccy wyborcy nie zagłosowali na kandydata sił populistycznych, ale na rezultat we Włoszech patrzymy z niepokojem - oświadczył Steinmeier, który rozmawiał w Atenach z premierem Grecji Aleksisem Ciprasem. - To nie jest dobra wiadomość dla Europy, w trudnych czasach - dodał niemiecki minister.

Ocenił, że premier Renzi "zrobił to, co należy, co było konieczne, ale wyborcy go nie poparli".

Steinmeier wyraził także przekonanie, że w niedzielę, kiedy odbyło się referendum we Włoszech i powtórka drugiej tury wyborów prezydenckich w Austrii, w Europie panowały "mieszane nastroje".

Włosi nie mają zaufania do UE?

Komentatorzy z brytyjskiego dziennika "The Guardian" wskazują, że wynik włoskiego referendum sprzyja temu, by w siłę rosły ugrupowania niechętne UE i polityce otwartych granic.

"The Guradian" przytacza to, co w mediach społecznościowych napisał lider eurosceptycznej włoskiej Ligii Północnej Matteo Salvini "Viva Trump, viva Putin, viva la Le Pen e viva la Lega!". Salvini uznał, że Włosi pokazali, że nie mają już zaufania do UE.

Amerykański "Washington Post" również napisał, że przegrana Renziego wpisuje się w trend, zgodnie z którym na świecie przewagę zyskują ruchy prawicowe i konserwatywne.

Komentatorzy dziennika obawiają się, że "przegrana Renziego niesie ryzyko załamania się włoskiej gospodarki, która zajmowała do tej pory trzecie miejsce w Europie" i przypomina o tarapatach, w których są największe włoskie banki.

Źródło: RUPLTY/x-news

mr