KSW 37: Pudzianowski i "Popek" nie rozbili świnek-skarbonek nastoletnich fanów

Karzeł, klauni na szczudłach, gimnastyczki na trapezie i wojownicy w klatce – takie atrakcje organizatorzy KSW zapewnili fanom MMA, którzy na galę w Krakowie czekali z wypiekami na twarzy. Oprawa wydarzenia "Circus of Pain” była niezwykła, w oktagonie było różnie.

2016-12-05, 21:44

KSW 37: Pudzianowski i "Popek" nie rozbili świnek-skarbonek nastoletnich fanów
Mariusz Pudzianowski. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Dziewięć starć zaserwowanych w karcie walk gali KSW 37, w tym trzy o mistrzowski pas, a w wybornym menu także szczególne danie, pojedynek Mariusz Pudzianowski vs. "Popek Monster", wyczekiwany przez nowe pokolenie fanów Mieszanych Sztuk Walki – te atrakcje sprawiły, że dawno nie było takich emocji przed galą KSW jak przed jej 37. edycją.

Powiązany Artykuł

ksw 37 1200 ok f.jpg
KSW 37: kto klaunem, kto gladiatorem cyrku bólu (RELACJA)

Wytrawnych fanów najbardziej oczywiście elektryzowały pojedynki mistrzowskie. Swoich tytułów bronili dwaj najdłużej panujący mistrzowie ciężki Karol Bedorf (14-2, 5 KO, 3 Sub) i półśredni Borys Mańkowski (18-5-1, 3 KO, 7 Sub). Z kolei w najważniejszym pojedynku w kategorii piórkowej Artur Sowiński (17-7, 6 KO, 6 Sub) bronił tytułu KSW w starciu z atakującym go od wielu miesięcy Marcinem "The Polish Zombie" Wrzoskiem (11-3, 4 KO, 3 Sub).

Kto zawiódł, a kto nie?

Medialne starcie, pojedynek Pudzianowski vs. Popek narobił największego zamieszania i przed i po gali. Na walkę czekały zastępy gimnazjalistów, kibiców na których organizatorom bardzo zależało.

- Chcemy dotrzeć do nowych pokładów widzów. Starsi fani KSW są z nami już kilkanaście lat, niektórzy zapuścili wąsy, nie chce im się nawet oglądać telewizji. Dlatego sięgamy po ludzi, którzy elektryzują scenę popkultury, rapu, by przyciągnąć nową widownię. To dobry przepis na to, by gale się sprzedawały, a nasi zawodnicy nie musieli jeść... paluszków ptysiowych – mówił w rozmowie z Polskim Radiem przed galą KSW 37 Maciej Kawulski, jeden z współwłaścicieli Federacji KSW.

REKLAMA

"

Maciej Kawulski Sięgamy po ludzi, którzy elektryzują scenę popkultury, rapu, by przyciągnąć nową widownię. To dobry przepis na to, by gale się sprzedawały

Tuż po ogłoszeniu walki Pudzianowski vs. Popek nowy narybek fanów, w przerwach między lekcjami, a może także i w trakcie zajęć, próbował opanować zasady rywalizacji w tej dyscyplinie. Jednak pojedynek na który tak czekali znajomości tych zasad nie pomógł zweryfikować, bo ich idol, celebryta-raper Paweł Rak "Popek Monster” zabawił w oktagonie zaledwie 80 sekund i niewiele pokazał.

Zdaniem właścicieli Federacji KSW emocji w tym starciu jednak nie zabrakło. – Zanim panowie weszli do klatki panie śpiewały "Jestem Królem”, a panowie stawiali na palcach, aby lepiej zobaczyć gladiatorów – mówił po gali Maciej Kawulski.

"Popek”, kiedy już pogodził się z błyskawiczną przegraną, a chwilę to trwało, bo nie tak wyobrażał sobie tę walkę, dużo mówił o wiele większym doświadczeniu rywala.

PolskieRadio.pl/ Paweł Kurek

REKLAMA

 – "Pudzian” złamał "Popka” przed walką. On przegrał już w głowie, a to jest właśnie wypadkowa tego doświadczenia – podkreślał Maciej Kawulski i z przekonaniem zapewniał, że raper mimo przegranej powróci do klatki. – To jest bardzo barwna i ciekawa postać, tylko musi włożyć dużo więcej pracy niż włożył w przygotowania do walki z "Pudzianem” – dodawał współwłaściciel KSW.

"

Maciej Kawulski Pudzian” złamał "Popka” przed walką. On przegrał już w głowie

Czy "Popek” będzie miał jednak ochotę na kolejne starcia? Pewnie tak. O porażce na KSW 37 raczej szybko zapomni po sowitej wypłacie. Pieniądze, o których motywującej mocy otwarcie mówił przed pojedynkiem z Pudzianem pewnie też go przekonają do kolejnej walki, a co za tym idzie do systematycznej pracy na sali treningowej być może znów z Marcinem Różalskim.

Dla KSW wygrana Pudziana z Popkiem to jednak dobry rezultat. Organizacja wciąż ma dwie gwiazdy, bo gdyby były strongman przegrał kolejne starcie to raczej pożegnałby się z Federacją. - To była bardzo ciężka walka, bo mogłem w niej stracić wszystko, a zyskać niewiele - mówił Mariusz Pudzianowski po zwycięskim pojedynku z "Popkiem".

PolskieRadio.pl/Paweł Kurek

REKLAMA

Oprócz kontrowersyjnego starcia Pudzianowski – Popek, o którym mówiono nawet, że to rysa na wizerunku polskiego MMA, gala KSW 37 to były także wielkie, perfekcyjne wręcz pojedynki.

Do takich można zaliczyć starcie Borysa Mańkowskiego, który kompletnie zdominował Brytyjczyka Johna Maguire'a. Wygrana "Tasmańskiego Diabła” nie podlegała dyskusji. – Gdyby Marcin Gortat nie przejął ksywki "Polish Machine” to od dzisiaj Borysa można by tak nazywać – stwierdził Martin Lewandowski, drugi ze współwłaścicieli Federacji KSW. – Borys był jak maszyna, zupełnie odebrał rywalowi chęć do walki – dodał Lewandowski.

Sam zawodnik w rozmowach z mediami mówił że to był jego dzień, że czuł się znakomicie. - To był  chyba mój najlepszy pojedynek jaki stoczyłem w życiu - podkreslał Mańkowski.

Z tytułami mistrzów KSW pożegnali się natomiast Artur Sowiński i Karol Bedorf. "Kornik" został brutalnie zbity przez Marcina Wrzoska, a Bedorf po pięciu latach rozstał się z prestiżowym pasem wagi ciężkiej, który przejął Brazylijczyk Fernando Rodrigues Junior.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Aneta Hołówek.jpg
O co tutaj biega

Zawiodła szczególnie ta ostania walka, bo Bedorf chyba odrobinę zlekceważył młodego przeciwnika.

– Zadziałał schemat stary mistrz obrósł w piórka i pokonał go młody zawodnik, tak właśnie najczęściej traci się trofea – podsumował Maciej Kawulski.

Kto zawiódł jeszcze?

Wspomniani na wstępie nastoletni kibice, na których tak liczyła Federacja KSW chyba nie do końca spełnili oczekiwania organizatorów gali. Wprawdzie dzięki ich zainteresowaniu o pojedynku Pudzianowski – Popek wiele się mówiło długo przed nim, ale ci sami kibice niestety nie sięgnęli do świnek-skarbonek, by wyciągnąć cztery dyszki i opłacić legalną transmisję w TV. Znając zamiłowania młodych ludzi do mediów społecznościowych chyba nie jest zaskoczeniem, że największą popularnością cieszyła się jedna z transmisji na Facebooku.

Jak podają media, galę nielegalnie mogło oglądać nawet 200-250 tys. osób, a organizatorzy i telewizja straciły wiele milionów.

REKLAMA

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej