Zamach w Berlinie. Niemiecki order dla polskiego kierowcy?
Na portalu change.org ukazała się obywatelska petycja do prezydenta Niemiec Joachima Gaucka o przyznanie odznaczenia państwowego Łukaszowi Urbanowi - polskiemu kierowcy, który zginął w poniedziałkowym zamachu terrorystycznym w Berlinie.
2016-12-22, 19:14
Posłuchaj
Niemieckie MSW potwierdza znalezienie odcisków palców w kabinie ciężarówki użytej do zamachu w Berlinie. Relacja Wojciecha Szymańskiego/IAR
Dodaj do playlisty
Autorzy apelu podkreślają, że kierowca polskiej ciężarówki stracił życie podczas próby powstrzymania terrorysty. Dodają, że dzięki swojej bohaterskiej postawie najprawdopodobniej ocalił życie wielu ludziom. Ponadto w znaczący sposób wpisał się w proces pojednania Niemców z Polakami - narodem, któremu Niemcy w czasie wojny wyrządzili ogromną krzywdę.
Powiązany Artykuł

Wielka Brytania: zbiórka pieniędzy dla rodziny polskiego kierowcy
"Wszyscy Niemcy, nie tylko berlińczycy, mają powód do upamiętnienia jego czynu i podziękowania jego rodzinie - żonie i synowi" - piszą inicjatorzy wniosku. Podkreślają, że za bohaterstwo Polakowi należy się pośmiertnie najwyższe odznaczenie - Federalny Krzyż Zasługi.
Change.org to platforma, na której zamieszczane są petycje z całego świata. W 2015 roku skorzystało z niej 100 milionów użytkowników.
Nowe informacje o zamachowcy?
Pierwsze wyniki badań kryminalistycznych sugerują, że to Tunezyjczyk poszukiwany w związku z poniedziałkowym zamachem terrorystycznym w Berlinie kierował użytą w ataku ciężarówką - poinformowała rzeczniczka niemieckiej prokuratury.
Informacje tę potwierdził także minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere. Powiedział, że w kabinie ciężarówki, którą wykorzystano do zamachu, znaleziono odciski palców podejrzanego Anisa Amriegio.
REKLAMA
Dodał, że znaleziono także inne wskazówki i że "jest wysoce prawdopodobne, iż Amri faktycznie był sprawcą" zamachu.
Amri, 24-letni imigrant z Tunezji, poszukiwany jest listem gończym w całej Europie. Śledczy z Niemiec przeprowadzili w czwartek wiele przeszukań w różnych częściach kraju, ale na razie nikogo nie aresztowano.
Zawiodły służby?
Media w Niemczech publikują coraz więcej szczegółów dotyczących podejrzanego. Dziennik "Die Welt" podaje, że Amri, zanim w 2015 roku przybył do Niemiec, przesiedział cztery lata w więzieniu we Włoszech. Była to kara za kradzieże, napady i podpalenia. Niemieccy śledczy przyznali tymczasem, że Amri przez kilka miesięcy tego roku był pod obserwacją służb specjalnych, bo uchodził za niebezpiecznego. Obserwację zawieszono jednak we wrześniu.
Już wcześniej potwierdzono, że mężczyzna miał zostać wydalony z Niemiec. Deportacji nie udało się jednak przeprowadzić z powodów formalnych. Amri nie miał ważnego paszportu, a odpowiednie służby w Tunezji nie spieszyły się wyrobieniem nowego dokumentu. W zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie zginęło 12 osób, a blisko 50 zostało rannych. Jedna z ofiar śmiertelnych to polski kierowca ciężarówki, którego pojazd wykorzystano do przeprowadzenia ataku.
REKLAMA
Nie tylko niemieckie, ale też amerykańskie służby specjalne interesowały się w przeszłości Anisem Amrim. "New York Times" podał, że Tunezyjczyk był na liście osób objętych zakazem wstępu na pokład samolotów lecących do Stanów Zjednoczonych.
Mężczyzna miał bowiem szukać w internecie instrukcji budowy bomb, a także kontaktować się z przedstawicielami tak zwanego Państwa Islamskiego. W ten sposób ściągnął na siebie uwagę amerykańskich służb.
Jarmark na Breitscheidplatz znów otwarty
Trzy dni po zamachu bożonarodzeniowy jarmark na Breitscheidplatz w Berlinie znów działa. O tragedii przypominają setki zniczy oraz brak kilku stoisk, zniszczonych przez ciężarówkę terrorysty.
Przed wznowieniem działalności, w znajdującym się na placu Kościele Pamięci odbyła się modlitwa, w której uczestniczyli też bliscy osób, które zginęły bądź odniosły rany w zamachu.
TVN24/x-news
REKLAMA
Z szacunku dla zmarłych organizatorzy jarmarku zrezygnowali z głośnej muzyki elektronicznej oraz jaskrawych neonów. Nie wszyscy właściciele stoisk zdecydowali się na powrót do pracy.
Władze Berlina rozpoczęły ustawianie wokół Breitscheidplatz betonowych zapór. Każda z nich waży 4 tony, planuje się postawienie 60 takich stel, które mają zapobiec ponownemu atakowi na uczestników jarmarku.
Breitscheidplatz znajduje się w samym centrum zachodniej części stolicy Niemiec. W pobliżu przebiegają eleganckie, pełne drogich sklepów ulice - Kurfuerstendamm, Tauentzienstrasse i Kantstrasse oraz centra handlowe Europa Centrum i otwarte w zeszłym roku Bikini Berlin.
***
W poniedziałek wieczorem kierowca 40-tonowej ciężarówki wjechał w tłum na jarmarku, zabijając 12 osób i raniąc blisko 50. Zamachowiec zastrzelił znajdującego się w szoferce Polaka, który łapiąc za kierownicę usiłował przeszkodzić mu w terrorystycznym zamachu. Prawdopodobnie, gdyby nie jego postawa, zginęłoby znacznie więcej osób.
Niemieckie media piszą w superlatywach o polskim kierowcy i jego walce z terrorystą w szoferce TIR-a.
TVP Info
Tymczasem wojewoda zachodniopomorski Krzysztof Kozłowski podjął decyzję, że zarówno pogrzeb, jak i sprowadzenie ciała zmarłego tragicznie w Berlinie kierowcy, będzie sfinansowane z budżetu Skarbu Państwa – poinformowało biuro prasowe Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Data pogrzebu nie została jeszcze ustalona. - Jest ona uzależnione od pracy niemieckich śledczych. Jesteśmy w stałym kontakcie z ambasadą polską w Berlinie oraz z prokuraturą w Warszawie - powiedziała w czwartek rzeczniczka zachodniopomorskiego wojewody Agnieszka Muchla.
Jak dodała, rodzina zamarłego kierowcy jest otoczona opieką policyjnych psychologów. - Jesteśmy w stałym kontakcie z wdową po zmarłym. Wojewoda zachodniopomorski zwrócił się z prośbą do starosty gryfickiego oraz do wójta aby Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie było do dyspozycji rodziny, jeśli tylko pojawi się taka potrzeba - wyjaśniła.
iz
REKLAMA
REKLAMA