Od "Heweliusza" do "Estonii". Wielkie tragedie na Bałtyku dzieliło zaledwie 1,5 roku

Zaledwie kilkanaście miesięcy po tragedii "Heweliusza" Bałtyk upomniał się o kolejne ofiary. 28 września 1994 roku w zimnych wodach między Estonią a Finlandią zatonął prom MS "Estonia", pochłaniając życie 852 osób. To jedna z największych katastrof morskich XX wieku i druga najtragiczniejsza w historii europejskiej żeglugi cywilnej po Titanicu. Mimo licznych śledztw i raportów - wokół tej katastrofy wciąż krąży wiele pytań.

2025-11-12, 17:40

Od "Heweliusza" do "Estonii". Wielkie tragedie na Bałtyku dzieliło zaledwie 1,5 roku
"Estonia" w porcie w Tallinie. Foto: PAP/EPA/Li Samuelson

Tragiczna noc na Bałtyku. Jak zatonęła "Estonia"?

Przed pięcioma laty Szwecją, Finlandią i Estonią wstrząsnął film dokumentalny o zatonięciu promu "Estonia". Zginęło ponad 500 Szwedów, 285 Estończyków oraz obywatele wielu innych państw. Rodziny ofiar domagały się wznowienia śledztwa po tym, jak nurkowie badający wrak w 2020 roku odkryli dużą dziurę w kadłubie, której nie uwzględniono w oficjalnych raportach. Tragedia na morzu i pytania bez odpowiedzi - to może przywoływać skojarzenia z zatonięciem polskiego promu "Jan Heweliusz", jednak wokół katastrofy "Estonii" narosło więcej spiskowych teorii - zaginiony kapitan, rosyjska łódź podwodna, czy eksplozja. Co wiemy o tej tragedii po ponad 30 latach?

Wieczorem 27 września 1994 roku prom MS "Estonia" wyruszył z Tallinna w rejs do Sztokholmu. Na pokładzie znajdowało się 989 osób - pasażerów, członków załogi i kierowców tirów. Pogoda była sztormowa, lecz nie odbiegała od normy dla jesiennego Bałtyku. Około 1.00 w nocy usłyszano charakterystyczny metaliczny huk, przypominający zgrzyt stali. Z mostka wysłano ludzi do sprawdzenia dziobu - nic niepokojącego nie zauważyli.

E

Oś czasu zatonięcia promu MS "Estonia"

Kluczowe momenty - od rejsu do późniejszych badań i kontrowersji.

27 wrz 1994, wieczór
Wypłynięcie z Tallinna Prom wyruszył w nocny rejs na trasie Tallinn–Sztokholm z 989 osobami na pokładzie (803 pasażerów, 186 członków załogi).
28 wrz 1994, ~01:00
Metaliczny huk - pierwsze sygnały awarii Pasażerowie usłyszeli głośny huk; sprawdzono furtę dziobową (visor) - wstępnie bez widocznych uszkodzeń.
28 wrz 1994, ~01:15
Woda na pokładzie samochodowymFurta odrywa się, w ciągu 15 minut prom nabiera znaczącego przechyłu.
28 wrz 1994, ~01:20
Blackout przy nadawaniu MAYDAY Kapitan i łączność zgłaszają krytyczny przechył, który wynosi około 50 stopni. W trakcie transmisji nastąpił blackout - utrata zasilania i oświetlenia, co utrudniło koordynację akcji ratunkowej.
28 wrz 1994, 01:50
Zatonięcie promu Prom zniknął z radarów i zatonął.
28 wrz 1994, 02:12
Dotarcie promu "Mariella"Statek "Mariella" przybył na miejsce akcji ratunkowej; pierwsze śmigłowce dotarły ok. godz. 03:05. Z wody wyciągnięto 138 osób, zginęły 852.
1995
Traktat o ochronie wraku - "morski grób" Siedem państw (m.in. Szwecja, Estonia, Finlandia) podpisało porozumienie uznające wrak za miejsce spoczynku ofiar i ograniczające eksploracje.
1997
Oficjalny raport śledczy Międzynarodowa komisja orzekła, że awaria zamków visora doprowadziła do zalania pokładu samochodowego; wskazano także zaniedbania proceduralne załogi.
2020
Dokument Discovery - nagrania dziury w kadłubie Film ponownie wywołał poruszenie: nurkowie pokazali dużą wyrwę w burcie, co skłoniło do ponownego zbadania wraku i wznowienia debaty publicznej.
2021
Badania robotami podwodnymi Zespoły filmowe i eksperckie sfotografowały/filmowały wrak; zarejestrowano duże uszkodzenie (m.in. otwór ok. 4 m × 22 m). Wyjaśniono, że część uszkodzeń mogła powstać przy osiadaniu na dnie.
2023
Nowa komisja i raporty Eksperci z Estonii, Szwecji i Finlandii wskazali na błędy konstrukcyjne furty przeoczone przy certyfikacji; nie stwierdzono dowodów na eksplozję ani kolizję przed zatonięciem.
2069
Dokumenty utajnione Część akt i materiałów śledczych pozostaje utajniona do 2069 r., co nadal podsyca oczekiwania rodzin i badaczy.

Źródła: zebrane ustalenia śledztw, relacje świadków i materiały dokumentalne. 

Kilka minut później prom zaczął gwałtownie przechylać się na prawą burtę, a po godz. 1.15 woda zaczęła wdzierać się na pokład samochodowy. Z mostka padł rozkaz alarmu i próby nadania sygnału mayday. Według zapisu łączności z innymi jednostkami, w tym z fińskimi i szwedzkimi promami, kapitan "Estonii" meldował o poważnym przechyle i utracie zasilania. W trakcie rozmowy nagle zapadła cisza - na pokładzie doszło do blackoutu, który unieruchomił wszystkie systemy elektryczne, łączność i oświetlenie. 

Około 1.50 "Estonia" zniknęła z radarów. W ciągu niecałych 30 minut statek, który jeszcze chwilę wcześniej płynął po wzburzonym morzu, całkowicie zniknął pod wodą. Ocalało zaledwie 138 osób, z których jedna zmarła w szpitalu. 

Posłuchaj

Katastrofa "Estonii" - zatonięcie estońskiego promu u południowo-zachodnich wybrzeży Finlandii - informacja radia brytyjskiego, relacja ocalałego z katastrofy szwedzkiego muzyka polskiego pochodzenia Jerzego Forysiaka, fragm. aud. "7 dni w kraju i na świecie". (PR, 2.10.1994) 2:06
+
Dodaj do playlisty
Wśród ocalałych był Jerzy Forysiak. - Wydostałem się na tę burtę, która była na powierzchni, ale przyszła bardzo wysoka fala i mnie zmyła. Udało mi się złapać szalupę ratunkową, był ze mną Estończyk. Przetrwaliśmy dwie godziny. Po wystrzeleniu drugiej rakiety przyleciał helikopter - wspominał.
Dochodzenie i oficjalne ustalenia

Wspólna komisja śledcza Estonii, Szwecji i Finlandii opublikowała w 1997 roku raport, który uznano za oficjalne wyjaśnienie katastrofy. Według niego zawiodły zamki w furcie dziobowej, czyli ogromnej klapie osłaniającej rampę prowadzącą na pokład samochodowy. W wyniku sztormu konstrukcja uległa oderwaniu, a woda zalała wnętrze promu. Statek utracił stabilność i przewrócił się w ciągu kilkunastu minut. 

Raport wskazywał także na błędy proceduralne: zbyt późne ogłoszenie alarmu, brak wyraźnych poleceń z mostka oraz nieuruchomienie części flar sygnałowych. Mimo to śledczy uznali katastrofę za wynik połączenia wad konstrukcyjnych i złych warunków pogodowych, a nie sabotażu czy kolizji. 

Świadkowie i powracające wątpliwości 

W kolejnych latach głos zabierali ocala­li, którzy kwestionowali część ustaleń raportu. Wielu z nich twierdziło, że katastrofa rozpoczęła się od potężnego uderzenia, a nie od powolnego przecieku. Tak wspominał jeden z uczestników śledztwa. Według autora filmu dokumentalnego o zatonięciu "Estonii", Henrika Evertssona, świadkowie mówili, że "huk czuło się całym ciałem, nie tylko słyszało". - Wszystko potoczyło się zbyt szybko, by było efektem rozszczelnienia - powiedział.

Miejsce zatonięcia "Estonii"
Miejsce zatonięcia "Estonii"

Wątpliwości podsycały też niejasności wokół listy pasażerów, rzekomego transportu tajnego ładunku wojskowego oraz zagadkowego losu kapitana Avo Pihta, który - jak twierdzili świadkowie - miał zostać ewakuowany, po czym zniknął bez śladu. Choć późniejsze śledztwa wykazały, że Piht prawdopodobnie zginął podczas ewakuacji, jego nazwisko pojawiło się w pierwszych wykazach ocalałych, co do dziś budzi kontrowersje. 

Teorie, dziura w kadłubie i nowe śledztwa 

Wszystko wskazywało, że sprawa została ostatecznie zamknięta - aż do roku 2020, gdy szwedzki filmowiec Henrik Evertsson nakręcił dokument "Estonia: The Find That Changes Everything". Ekipa Discovery Networks zarejestrowała ogromną dziurę w kadłubie wraku, wcześniej nieopisaną w żadnym raporcie. 

Nowe nagrania wywołały polityczną burzę. Część ekspertów sugerowała, że uszkodzenie mogło powstać w wyniku kolizji z okrętem podwodnym lub eksplozji. Inni wskazywali, że otwór mógł powstać dopiero po opadnięciu statku na skaliste dno. W reakcji na film Estonia, Finlandia i Szwecja powołały komisję śledczą, której wstępne wyniki ogłoszono w 2023 roku. 

Dochodzenie wykazało, że w konstrukcji furty dziobowej rzeczywiście występowały błędy projektowe i wady spawów, które mogły doprowadzić do jego oderwania w czasie sztormu. Jednocześnie śledczy nie znaleźli dowodów na eksplozję czy kolizję. Otwory w kadłubie uznano za efekt zderzenia z morskim dnem, które w miejscu katastrofy jest skaliste. 

Grobowiec na dnie morza i tajemnice zamknięte do 2069 roku 

W 1995 roku siedem państw, w tym Szwecja, Estonia i Finlandia, podpisało umowę uznającą wrak MS "Estonia" za morski grób. Wszelkie prace nurkowe w tym rejonie uznano za przestępstwo zagrożone więzieniem. To posunięcie miało chronić pamięć ofiar, ale w praktyce tylko wzmocniło podejrzenia o zatajenie prawdy. 

Do dziś część dokumentów dotyczących katastrofy pozostaje utajniona do 2069 roku. Były szef estońskiej komisji śledczej Margus Kurm uważa, że kluczowe dane znajdują się w archiwach amerykańskich służb i mogą wyjaśnić, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy. 

Trzy dekady później - pytania bez odpowiedzi i poprawa bezpieczeństwa 

Rodziny ofiar wciąż nie mają pewności, czy ujawniono całą prawdę. Co spowodowało tak gwałtowną utratę stabilności? Czy blackout mógł wskazywać na coś więcej niż awarię systemu? Dlaczego statek zatonął w pół godziny, a 90 procent pasażerów nie zdążyło się ewakuować? Na te pytania nie uzyskały satysfakcjonującej je odpowiedzi.

W 2023 roku szwedzka prokuratura odmówiła ponownego otwarcia sprawy, uznając, że nie ma dowodów na zderzenie, eksplozję ani przestępstwo. Jednocześnie nowe wspólne badania z udziałem ekspertów z Estonii, Finlandii i Szwecji ujawniły, że gdyby w latach 90. dokładnie przeprowadzono kontrolę konstrukcji dziobowej, statek prawdopodobnie w ogóle nie zostałby dopuszczony do rejsów.

Katastrofa "Estonii" w konsekwencji doprowadziła jednak do znacznej poprawy bezpieczeństwa podróży morskich na Bałtyku. Wprowadzono surowe międzynarodowe przepisy dotyczące bezpieczeństwa promów - wzmocniono klapy dziobowe, dodano grodzie wodoszczelne i ulepszono systemy drenażowe.

Czytaj także:

Źródła: PolskieRadio24.pl/Polskie Radio/"The Guardian"/Reuters/estoniaworld.com/ak

 

Polecane

Wróć do strony głównej