Ruch oporu w opałach

Zdanie wielu czynnych bądź emerytowanych działaczy Unii Wolności/Partii Demokratycznej tym częściej okazywało się "głosem polskiego społeczeństwa", im mniej procent społeczeństwa deklarowało chęć oddania głosu na ich ugrupowanie.

2007-07-25, 11:57

Ruch oporu w opałach

Zdanie wielu czynnych bądź emerytowanych działaczy Unii Wolności/Partii Demokratycznej tym częściej okazywało się "głosem polskiego społeczeństwa", im mniej procent społeczeństwa deklarowało chęć oddania głosu na ich ugrupowanie.

Wielu osobom, przeważnie zaczynającym poznawanie polskiej historii, często zadziwiające wydaje się połączenie we wspólnej walce przeciwko systemowi komunistycznemu osób o bardzo zróżnicowanych, a często sprzecznych przekonaniach czy systemach wartości. Wystarczy wspomnieć Antoniego Macierewicza przyjmującego Adama Michnika do KOR, Jana Rokitę współtworzącego ruch Wolność i Pokój z anarchistami, trockistów z PPS-RD rozbijających w latach 80. kordony zomowców ramię w ramię z prawicowcami z KPN czy Solidarności Walczącej (szczególnie w słynącym z podobnych atrakcji Krakowie).

Opuszczona siedziba Unii Demokratycznej, fot. L. Zaborowski

Jak już dobrze wiemy od wielu wybitnych polityków i publicystów, dzisiejsza Polska praktycznie niczym nie różni się od PRL. Według niektórych, zaczyna ją przewyższać skalą represji i ograniczania swobód obywatelskich. Nie dziwi więc, że również dzisiaj tak często słyszymy apele o porozumienie ponad podziałami. Wspaniały przykład dali kilka miesięcy temu Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Andrzej Olechowski, tak odlegli pod względem ideowym, jak i dróg życiowych. Złośliwi wypominali wprawdzie, że panów łączą pewne zapisy z rejestrów leżakujących obecnie w archiwach IPNu. Nie zakłóciło to jednak atmosfery budowania mostów dla obrony zagrożonej demokracji.

W antykaczystowskim froncie mamy reprezentantów przeróżnych prądów ideowych, nawet tych, które jeszcze niedawno wykluczano z cywilizowanej, prawdziwie inteligenckiej debaty. Doskonałym przykładem jest Stefan Niesiołowski, który, jako cenny nabytek ruchu oporu, potrafi zawsze celnie, a jednocześnie w wyważony sposób (bez nienawiści, tak silnie kojarzonej z rządzącą partią) zakpić z przerażających Bliźniaków. Czasami słychać było pomruk niezadowolenia dochodzący ze środowisk gejowskich - przy Niesiołowskim nawet bracia Kaczyńscy wydają się homoentuzjastami, ale czego się nie poświęca dla sprawy. Zresztą w PO wszystko rekompensuje Janusz Palikot, potrafiący w sposób niezwykle pomysłowy i postępowy mówić o sprawach intymnych. Prezydent Wałęsa przeszedł na przestrzeni 17 lat III RP zaskakującą drogę - najpierw obśmiewany przez autorytety, a zarazem nazywany przez nie zagrożeniem dla demokracji, nagle zaczął się do nich zaliczać. Po raz kolejny okazało się, że kryteria rekrutacji do podobnych grup są nieco dziwne. Ale może w wypadku ekskluzywnej grupy tak już musi być? Prestiż byłego prezydenta wydawał się wzrastać wprost proporcjonalnie do częstotliwości kierowanych przeciwko niemu oskarżeń o współpracę z SB na początku lat 70. Zdanie wielu czynnych bądź emerytowanych działaczy Unii Wolności/Partii Demokratycznej tym częściej okazywało się "głosem polskiego społeczeństwa", im mniej procent społeczeństwa deklarowało chęć oddania głosu na ich ugrupowanie.

REKLAMA

Pojawił się jednak człowiek, z którym ruch oporu ma problem - Andrzej Lepper. Bardzo często krytykowany, dostawał zawsze szansę na poprawę. Przed pierwszą dymisją parę ciepłych słów poświęcił mu redaktor Jacek Żakowski, jego ewolucję zauważył sam Bronisław Geremek. Niestety, Lepper pozostawał po stronie reżimu. Problem z szefem Samoobrony ma część mediów. Jak wiadomo, rewolucje potrzebują swoich legend, bohaterów, a przecież Andrzej Lepper jest jednym z pierwszych męczenników IV RP, ofiarą CBA (tuż po represjonowanym doktorze Mirosławie G.). Niestety, ramy postępowego dyskursu okazują się zbyt ciasne - o ile jest w nim miejsce na swobodę seksualną, a czasami nawet na współpracę ze złodziejami, to paktowanie z molestującymi kobiety czy posiadającymi wspólników-gwałcicieli stanowi pewien problem. Pech chciał, że akurat w momencie, gdy wspomniane pogłoski mogą zostać sądownie potwierdzone, Kaczyńscy postanowili zakończyć ponad roczny okres kompromitowania się podobną współpracą. Nagle jakże pożyteczna seksafera okazała się potencjalną przeszkodą dla obalenia faszystowskich rządów.

Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie - co dalej? Jak ruch oporu może skutecznie walczyć w sytuacji bez wyjścia, co z dobrem Polski? Aleksander Kwaśniewski stanął przed podobnym problemem podczas wywiadu w okresie kompletowania rady ministrów jednego z rządów lewicy. "A dobro Polski?"- zapytała wtedy dziennikarka. Po dłuższym zastanowieniu prezydent odpowiedział: "Dobropolski? Nie znam takiego nazwiska."

Leszek Zaborowski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej