Protest części studentów. "Brak poparcia samorządów uczelni"

- Każdy obywatel ma prawo manifestować sprzeciw wobec działania rządu. Samorząd żadnej uczelni nie poparł protestu; wiele z nich zwraca uwagę, że to próba upolitycznia uczelni - powiedział minister nauki Jarosław Gowin, odnosząc się środowego protestu studentów.

2017-01-25, 17:43

Protest części studentów. "Brak poparcia samorządów uczelni"
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: twitter.com/gajewska_kinga
"

Jarosław Gowin Po pierwsze, wśród postulatów organizatorów protestu (...) nie ma ani jednego, który dotyczyłby uczelni

W środę w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Toruniu, Katowicach, Łodzi, Gdańsku, Szczecinie, Krakowie i Brukseli trwa „Protest studentów i studentek” przeciwko - jak informują organizatorzy - działaniom rządu PiS.
Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin podczas środowej konferencji prasowej po przeglądzie resortów - proszony o odniesienie się do protestu - powiedział: "Każdy obywatel ma dobre prawo, aby manifestować sprzeciw wobec działania rządu, albo poparcie dla działań rządowych".

- Po pierwsze, wśród postulatów organizatorów protestu (...) nie ma ani jednego, który dotyczyłby uczelni - podkreślił minister nauki. - Po drugie, w Polsce mamy przeszło 400 uczeni. Samorząd żadnej z uczelni nie poparł tego protestu, a wiele samorządów przeciwko temu protestowi oponuje, zwracając uwagę, że ten protest jest próbą upolitycznienia uczelni - dodał Gowin. 

TVP Info

REKLAMA

Zaznaczył, że od protestu odcięło się też wiele ogólnopolskich organizacji studenckich, a żadna go nie poparła. - Dla mnie najważniejsze jest stanowisko oficjalnej, ustawowej reprezentacji studentów, czyli Parlamentu Studentów RP. Parlament Studentów zdecydowanie od tego protestu się odciął - powiedział. 

Sprzeciw części organizacji studenckich 

"

Jarosław Gowin Każdy obywatel ma prawo manifestować sprzeciw wobec działania rządu. Samorząd żadnej uczelni nie poparł protestu; wiele z nich zwraca uwagę, że to próba upolitycznia uczelni 

W zapowiedzi protestu w mediach społecznościowych jego organizatorzy informują, że nie działają z ramienia żadnej partii ani nie są przez nikogo sponsorowani. Podkreślają, że chcą żyć w państwie, w którym m.in.: przestrzegane są przepisy konstytucji i innych aktów prawnych; w którym instytuty badawcze i instytucje kultury są niezależne, a programy nauczania szkół i uczelni oparte są na wiedzy naukowej; w którym zagwarantowana jest wolność zgromadzeń i żadne z nich nie jest uprzywilejowane; w którym ofiary przemocy są realnie chronione; zagwarantowany jest dostęp do wszystkich praw reprodukcyjnych; w którym media są niezależne od władzy; a Ministerstwo Środowiska dąży do ochrony, a nie niszczenia polskiej przyrody. 

REKLAMA

Sprzeciw wobec protestu wyrazili przedstawiciele sześciu organizacji studenckich: Fundacji Inicjatyw Młodzieżowych, Fundacji Służby Niepodległej, Fundacji Sapere Aude, Stowarzyszenia Koliber, Stowarzyszenia Młodzi dla Polski oraz Stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej. Od protestu odcięło się też Niezależne Zrzeszenie Studentów oraz sekcja akademicka Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR).

Protesty w kilkunastu miastach w Polsce

Kilkaset osób potestowało w Warszawie pod pomnikiem Mikołaja Kopernika. "Mamy czternaście postulatów, część z nich pokrywa się z postulatami ogólnopolskimi. Przede wszystkim protestujemy przeciwko łamaniu konstytucji i obsadzaniu stanowisk osobami, które nie są kompetentne. Sprzeciwiamy się reformie edukacji oraz niektórym z postulatów dotyczących reformy szkolnictwa wyższego" - powiedziała PAP jedna z organizatorek warszawskiego protestu Martyna Równiak.

- To, z czym mamy teraz do czynienia, to dążenie do totalnej kontroli społeczeństwa, to przypomina dyktaturę wyborczą. Wygranie wyborów nie oznacza, że ma się poparcie większości społeczeństwa. To, że się wygrywa wybory, nie oznacza nieograniczonej władzy. Władza musi podlegać kontroli i nieustannej weryfikacji - mówiła podczas protestu działaczka studencka, feministka Kamila Ferenc.

Ok. 150 studentów wzięło udział w proteście na Długim Targu w Gdańsku. Maja Wojdyło – doktorantka z Uniwersytetu Gdańskiego powiedziała PAP, że protest zorganizowany został z myślą o studentach chcących żyć w państwie, w którym przestrzega się konstytucji i innych aktów prawnych. - Wiemy, że wiele sfer w życiu naszego kraju wymaga poprawy, ale wydaje się nam, że to, co proponuje nam rząd, to są zmiany ze złego na gorsze - mówiła.

Kilkudziesięciu studentów protestowało też w Szczecinie. "Nie będziemy tutaj protestować, że mamy niskie stypendia socjalne czy miejskie zniżki, bo to jest indywidualna polityka miasta czy wydziałów uniwersyteckich. Chcemy wyrazić swój sprzeciw wobec tego, co robi w naszym kraju rząd. Ich decyzje polityczne to nasza przyszłość i dla nas jest to ważne" – mówiła do zgromadzonych koordynatorka protestu Małgorzata Stadnik, studentka Uniwersytetu Szczecińskiego.

"Uniwersytet to nie firma"

Po kilkaset osób uczestniczyło w protestach we Wrocławiu, Krakowie i Poznaniu, w Toruniu ok. 100, a w Katowicach kilkadziesiąt. W Poznaniu skandowano: „rząd nie zdaje egzaminu”. To samo hasło wypisane było na przyniesionych na manifestację tablicach. - My, studenci patrzymy wam (władzy - PAP) na ręce i oceniamy wasze działania. I oceniamy je na ocenę niedostateczną! - mówił jeden z współorganizatorów wydarzenia.

W Łodzi ok. stu studentów m.in. z Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej, Uniwersytetu Medycznego i prywatnych szkół wyższych protestowało pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości. Jak powiedział PAP koordynator łódzkiego protestu student Wydziału Zarządzania UŁ Michał Mostowy, miał on na celu zaktywizowanie młodych ludzi, którzy do tej pory mało udzielali się w dyskusji publicznej.

Kilkadziesiąt osób zgromadziło się w Lublinie na Pl. Teatralnym. Trzymali transparenty z napisami: "Cicho już byliśmy", "Uniwersytet to nie firma". - Przez lata wmawiano nam, że jedyną rolą studenta i w ogóle młodego człowieka jest się uczyć, a nie zajmować sprawami politycznymi czy społecznymi. Jesteśmy tu po to, żeby pokazać, że jesteśmy studentami i jednocześnie obywatelami i nie mamy żadnego problemu, żeby być jednym i drugim – powiedział jeden z organizatorów protestu Kamil Zieliński.

REKLAMA

Organizatorzy protestów podkreślali na Facebooku, że chcą żyć w państwie, w którym m.in.: przestrzegane są przepisy konstytucji i innych aktów prawnych; w którym instytuty badawcze i instytucje kultury są niezależne, a programy nauczania szkół i uczelni oparte są na wiedzy naukowej; w którym zagwarantowana jest wolność zgromadzeń i żadne z nich nie jest uprzywilejowane; w którym ofiary przemocy są realnie chronione; zagwarantowany jest dostęp do wszystkich praw reprodukcyjnych; w którym media są niezależne od władzy; a Ministerstwo Środowiska dąży do ochrony, a nie niszczenia polskiej przyrody.

Organizatorzy protestu zapewniali, że nie działają z ramienia żadnej partii ani nie są przez nikogo sponsorowani.

koz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej