MŚ Lahti 2017: Justyna Kowalczyk podjęła ryzyko? Ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana

Justyna Kowalczyk do startu na 10 km w Lahti przygotowywała się przez dwa lata. Podjęła dużo ryzykownych decyzji, postawiła wszystko na jedną kartę, by zawalczyć o medal.

2017-02-28, 17:57

MŚ Lahti 2017: Justyna Kowalczyk podjęła ryzyko? Ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana

Posłuchaj

Justyna Kowalczyk po starcie w Finlandii (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Mimo wszystko się uśmiecham. Taki jest po prostu sport. Dziękuję serwismenom, którzy znakomicie przygotowali mi narty. Traktuję to jako porażkę, ale krzywdy sobie nie zrobię z tego powodu. Wniosek może być tylko jeden - trzeba szybciej biegać. Trochę zawiodłam dzisiaj swój sztab, ale i siebie też - przyznała Kowalczyk tuż po biegu w którym zajęła ósme miejsce.

Powiązany Artykuł

Justyna Kowalczyk 1200.jpg
MŚ Lahti 2017: Justyna Kowalczyk zaryzykowała w walce o medal. "Wynik traktuję jako porażkę" [RELACJA]

Kowalczyk w tym sezonie zdecydowała, że na starcie w zawodach Pucharu Świata będzie stawała rzadko. Wybierała tylko te biegi, w których mogła rywalizować techniką dowolną, nie wystartowała w Tour de Ski. Wraz z trenerem Aleksandrem Wierietielnym i sztabem postanowiła zaryzykować obierając taką drogę.

- Gdy się odłącza od tego wielkiego pociągu, który mknie jak expres, to w pewnym momencie nie wie się, co tam się dzieje. W międzyczasie różnego rodzaju nowinki szokują, a do tego nie jest się z tymi najlepszymi, a to nie jest takie proste - ocenił po starcie Kowalczyk w Lahti Stanisław Mrowca, pierwszy trener Justyny Kowalczyk.

"

Justyna Kowalczyk W sporcie zazwyczaj dostajesz po tyłku, a czasem wychodzi, no chyba że jesteś Bjoergen. Człowiek jest przyzwyczajony do tego, że dostaje kopa, czasem na widoku publicznym, czasem widzi to tylko trener

Nie trzeba się oczywiście zgadzać z opinią szkoleniowca, bo ten super express wcale nie odjechał Polce niczym Pendolino pozostawiając ją  gdzieś daleko w tyle. No może kosmiczna Marit Bjoergen, która zdobyła złoty medal wyprzedzając drugą na mecie Charlotte Kallę o 41 sekund, a Justynę Kowalczyk o 1.34,5 jest rzeczywiście bardziej z przodu. Norweżka po raz kolejny odłączyła się od rywalek niczym lokomotywa od pociągowego składu, który jedzie za nią, ale już dużo wolniej. "Pokazała nieludzką, wręcz zwierzęcą siłę z innego świata" - podsumowały występ Bjoergen norweskie media.

REKLAMA

Tydzień temu w Otepaeae, podczas zawodów Pucharu Świata, w tej samej konkurencji Justyna Kowalczyk zajęła piąte miejsce. Tłumaczyła, że dopiero zeszła z gór, więc z kazdym kolejnym dniem powinno być coraz lepiej.

To rozbudziło apetyt na medal i jej i kibicom Polki. - Nie patrzyłabym teraz na inne zawody. Nadal uważam, że trasa tu była lepsza, ale widocznie inne dziewczyny też lepiej pobiegły. Patrząc na wyniki dwie dziewczyny są naprawdę mocne, a z resztą można wygrać. Wyniki za tydzień na innej trasie znowu mogłyby być inne, bardzo ważna jest forma dnia. Ale wielkiej euforii nie ma – mówiła Kowalczyk po biegu w Lahti.

"

Justyna Kowalczyk Walczymy dalej, mamy swoje obowiązki i cele, sezon trwa. No co zrobić?

Justyna Kowalczyk podkreśliła, że nie do końca jest zadowolona z tego, co osiągnęła w Lahti. Celowała w podium, a jest w drugiej części pierwszej dziesiątki, więc mimo wszystko w czołówce światowej. To nie jest jednak miejsce na które liczyła nasza Królowa Zimy. Kowalczyk nigdy nie mówiła jednak butnie, że jest tak mocna, że tego medalu jest pewna. - Zrobiłam wszystko co w mojej mocy i mimo wszystko się uśmiecham – stwierdziła.

Na pocieszenie można dodać, że Polka to jedyna zawodniczka w pierwszej "10” mistrzostw, która wmieszała się w rywalizację w tym swoistym Pucharze Skandynawii. Można nawet rzec, że w tym przypadku nic się nie zmienia od lat. Norweżki, Finki i Szwedki oraz Polka to wciąż światowa czołówka.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

O co tutaj biega - tło.jpg
O co tutaj biega

Nie zmienia się także to, że Justyna Kowalczyk nie zamierza złożyć broni, bo zdania w sprawie startu w przyszłorocznych igrzyskach w PyongCzang nie zmienia. Być może Polka zaryzykowała ustawiając swoje przygotowania pod jeden start w tym roku, start który nie wyszedł. Może się jednak zdarzyć, że ryzyko zaprocentuje za dwanaście miesięcy w Korei i Kowalczyk napije się jeszcze szampana. Zimniejszy smakuje może nawet lepiej...   

Aneta Hołówek, PolskeiRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej