Sprawa ambasadora Andrzeja Przyłębskiego. "Rząd czeka na opinię IPN"

- My się opieramy na dokumentach; czekamy, jakie stanowisko w tej sprawie zajmie Instytut Pamięci Narodowej - stwierdził rzecznik rządu Andrzej Bochenek pytany o informacje dotyczące współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa polskiego ambasadora w Niemczech. 

2017-03-06, 20:22

Sprawa ambasadora Andrzeja Przyłębskiego. "Rząd czeka na opinię IPN"

Posłuchaj

Rafał Bochenek o sprawie Andrzeja Przyłębskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

Rzecznik rządu pytany, jakie decyzje ws. Przyłębskiego zostaną podjęte, jeśli okaże się, że był on jednak współpracownikiem SB stwierdził: "wtedy, kiedy będziemy mieli decyzję instytucji, która jest de facto powołana do tego, aby rozstrzygać tego typu wątpliwości, będziemy się zastanawiali co dalej".

"

Rafał Bochenek Zależy nam na tym, aby życie publiczne w Polsce cechowała transparentność i jawność i do tego zmierzamy

- Nam cały czas zależy na tym, aby wszelkie osoby pełnią ważne funkcje państwowe były w odpowiedni sposób zweryfikowane, prześwietlone. Zależy nam na tym, aby życie publiczne w Polsce cechowała transparentność i jawność i do tego zmierzamy - dodał.

Bochenek zwrócił przy tym uwagę, że rząd przygotowuje kolejne projekty ustaw, aby dojść do tego celu. Zaznaczył, że na wtorkowym posiedzeniu rząd będzie zajmował się m.in. projektem ustawy dotyczącej służby zagranicznej.

Rzecznik rządu dopytywany, czy osoby, które współpracowały z SB powinny pełnić tak eksponowane stanowiska, jak np. ambasador Polski odparł: "ten projekt przewiduje, że takie osoby nie powinny pełnić tych funkcji".

REKLAMA

Teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim "Wolfgang" dotycząca Andrzeja Przyłębskiego została w piątek udostępniona w poznańskim oddziale IPN. Dokumenty obejmują lata 1979-1980.


Powiązany Artykuł

przyłębskii 1200 pap.jpg
"Niewykluczone, że szantażowany, pod groźbą mogłem podpisać jakieś zobowiązanie"

Wynika z nich, że TW "Wolfgang" "został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 r.".  Jak podano, w celu "zapewnienia dopływu informacji operacyjnych dotyczących przejawów działalności antysocjalistycznej w środowisku studenckim w Poznaniu".

Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło w piątek procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego.

Andrzej Przyłębski jest mężem prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. 

REKLAMA

Platforma Obywatelska żąda odwołania Przyłębskiego

Poseł Michał Szczerba zauważa, że placówka w Berlinie obok Waszyngtonu i Brukseli jest trzecią najważniejszą placówką dyplomatyczną Polski. Dlatego - jak powiedział - apel do prezydenta Andrzeja Dudy, który - jak dodał poseł PO - stoi na straży bezpieczeństwa państwa.

- Jak zapewnia bezpieczeństwo państwa mając na placówce w Berlinie człowieka, który jest prawdopodobnie kłamcą lustracyjnym? - pytał poseł PO. Poseł PO Andrzej Halicki mówił zaś, że MSZ pomimo, że oświadczenie lustracyjne dyplomaty zawierało nieprawdę, nie wyciągnęło i nie zamierza wyciągnąć z tego konsekwencji. 

Nowe okoliczności?

Nie wyobrażam sobie, że kwestia oświadczenia lustracyjnego ambasadora Andrzeja Przyłębskiego nie była wcześniej badana, być może jednak pojawiły się nowe okoliczności - podkreślił Jacek Sasin (PiS). Zaapelował o niewydawane "przedwczesnego wyroku".

Sasin został zapytany w "Radiu Plus" o słowa Przyłębskiego, ambasadora Polski w Berlinie, jakie zamieścił portal wpolityce.pl: "Nawet jeśli podpisałem jakieś zobowiązanie, to było wymuszone pod groźbą nie tylko utraty paszportu, ale również relegacji ze studiów".

REKLAMA

- Trudno jest mi to ocenić; nie znam tych dokumentów, są w tej chwili badane; z tego co wiem, IPN wszczął postępowanie wyjaśniające w stosunku do oświadczenia lustracyjnego ambasadora - powiedział Sasin. 

Jak mówił, ambasador Przyłębski uzyskał dostęp do informacji niejawnych, zaś całą sprawę badały "odpowiednie służby zajmujące się bezpieczeństwem państwa". To właśnie one, "badają przeszłość kandydata i prawdziwość jego oświadczeń o niewspółpracowaniu ze służbami PRL".

"

Jacek Sasin Jeśli pan ambasador podał nieprawdę w swoim oświadczeniu lustracyjnym, to w oczywisty sposób musi oznaczać to zakończenie kariery publicznej

- IPN nie kwestionował również wcześniej oświadczenia pana ambasadora. To dało podstawę do tego, aby taka nominacja ambasadorska stała się faktem - przypomniał polityk.

Jak tłumaczył, jeśli w tej chwili pojawiają się nowe informacje, trzeba je będzie jeszcze raz sprawdzić. - Natomiast nie wydawajmy teraz przedwczesnego wyroku (...) nie mamy tu do czynienia z mataczeniem, bo pan ambasador nie zaprzecza, że jakieś zobowiązania do współpracy podpisał, w przeciwieństwie do Lecha Wałęsy - mówił Sasin.

REKLAMA

- Jak rozumiem, ta sprawa zostanie wyjaśniona i konsekwencje zostaną wyciągnięte i one muszą być jednoznaczne. Tzn. jeśli pan ambasador podał nieprawdę w swoim oświadczeniu lustracyjnym, to w oczywisty sposób musi oznaczać to zakończenie kariery publicznej - dodał polityk PiS. 

zi

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej