Marine Le Pen chce zdemontować UE we współpracy z Polską? "Te słowa nie padły"
Dziennik "Rzeczpospolita" napisał w poniedziałek, że kandydatka Frontu Narodowego Marine Le Pen zapowiedziała, że w razie wygranej w majowych wyborach prezydenckich we Francji podejmie "współpracę z Jarosławem Kaczyńskim w demontażu Unii Europejskiej".
2017-03-13, 21:48
Posłuchaj
Jarosław Kaczyński o (umieszczonej w materiale "Rzeczpospolitej") ofercie Marine Le Pen (IAR)
Dodaj do playlisty
Oferta Marine Le Pen miałaby również dotyczyć premiera Węgier Viktora Orbana, partnerką w rozmontowywaniu Wspólnoty mogłaby być także szefowa brytyjskiego rządu Theresa May.
W swoim artykule gazeta odwołała się m.in. do spotkania polityk Frontu Narodowego (FN) z dziennikarzami mediów europejskich w Paryżu. Na doniesienia "Rzeczpospolitej" zareagowała część dziennikarzy, którzy brali udział w spotkaniu. Ich zdaniem słowa o współpracy w demontażu UE nie padły.
"Oszustwem, manipulacją i nadużyciem jest sugerowanie, że chcemy wyprowadzać Polskę z UE" - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując zacytowaną przez "Rzeczpospolitą" wypowiedź liderki francuskiego Frontu Narodowego:
x-news.pl, TVN24
Co powiedziała Marine Le Pen?
Według nagrania udostępnionego Polskiej Agencji Prasowej przez Aleksandrę Rybińską, jedną z dziennikarek uczestniczących w spotkaniu z Marine Le Pen, kandydatka na prezydenta Francji przedstawia na nim m.in. swoje plany dotyczące polityki europejskiej.
Zapowiedziała m.in., że przeprowadzi referendum w sprawie członkostwa Francji w UE po sześciu miesiącach od objęcia władzy.
REKLAMA
"W ciągu sześciu miesięcy poprzedzających referendum rozpoczniemy negocjacje z Unią i sadzę, że przyłączy się do nas pewna liczba krajów, które będą chciały skorzystać z okazji, że tak wielki kraj jak Francja otwiera negocjacje. One się przyłączą, bo cierpią tak samo jak Francja" - stwierdziła szefowa FN.
Celem negocjacji - jak dodała - będzie przywrócenie państwom członkowskim "czterech suwerenności". Chodzi o suwerenność terytorialną (dotyczącą ochrony granic i decyzji o tym, kogo wpuszczać), suwerenność ekonomiczną (umożliwiającą prowadzenie polityki "inteligentnego protekcjonizmu"), walutową (umożliwiającą przywrócenie waluty narodowej) oraz prawno-legislacyjnej (suwerenności parlamentu).
Marine Le Pen Jeśli jutro zostanę prezydentem Francji, to myślę, że tak, będę mogła odbyć debatę z Viktorem Orbanem na temat tego, co uważamy za nie do przyjęcia w działaniu UE. I podobnie z Jarosławem Kaczyńskim - z pewnością nie będziemy się zgadzać we wszystkim, ale wolność i suwerenność każdego kraju i obrona interesów tego kraju mogą być wspólne
Szefowa Frontu Narodowego dodała, że liczy w tych kwestiach na współpracę innych krajów członkowskich.
W późniejszej części spotkania Le Pen wśród potencjalnych sojuszników w sprawie wzmacniania suwerenności i wolności narodowej w UE wymieniła m.in. Ligę Północną we Włoszech, Austriacką Partię Wolności (FPO), Partię Wolności Geerta Wildersa (PVV) w Holandii, Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) w Wielkiej Brytanii, a także kraje, które odrzucają ingerencję Unii w ich wewnętrzne sprawy.
REKLAMA
Jako jeden z przedmiotów wspólnego oporu wskazała na propozycje dotyczące wprowadzenia sankcji dla państw, które nie będą chciały przyjmować uchodźców.
"Nawet jeśli sojusze nie są formalne, to łączą nas wspólne idee. Tak jest również w przypadku krytyki formułowanej przez Polskę - zarzuca ona Unii Europejskiej słusznie ingerencję polityczną. Tak jest w przypadku Orbana, z którym nie mam kontaktów, ale jego odrzucenie ingerencji ze strony UE jest jasne" - oznajmiła Le Pen.
"Jeśli jutro zostanę prezydentem, to myślę, że tak, będę mogła odbyć debatę z Orbanem na temat tego, co uważamy za nie do przyjęcia w działaniu UE. I podobnie z Kaczyńskim - z pewnością nie będziemy się zgadzać we wszystkim, ale wolność i suwerenność każdego kraju i obrona interesów tego kraju mogą być wspólne" - oświadczyła.
W nagraniu, do którego dotarła PAP, nie ma mowy o współpracy pomiędzy Le Pen a prezesem PiS na rzecz demontażu Unii.
"Słowo to nie padło, przepraszam"
Słowo "demontaż" nie padło z ust Marine Le Pen. "Napisanie podtytułu w formie cytatu było błędem za co czytelników przepraszam" - napisał w specjalnym wyjaśnieniu Jędrzej Bielecki, autor artykułu w "Rzeczpospolitej" pt. "Le Pen chce sojuszu z PiS".
W zamieszonym na stronie internetowej "Rz" tekście Bielecki wskazał m.in., że artykuł poświęcony był "ofercie współpracy, jaką złożyła liderka Frontu Narodowego Marine Le Pen Jarosławowi Kaczyńskiemu i premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi, jeśli wygra wybory prezydenckie we Francji w maju".
"Tekst jest oparty w zasadniczej części na odpowiedziach Le Pen na pytania 'Rz' w trakcie konferencji prasowej dla mediów europejskich zorganizowanej w Paryżu 8 marca uzupełnionymi o odpowiedzi na pytania innych dziennikarzy" - wyjaśnił Bielecki.
Napisał, że "na pytanie 'Rz', czy Orban i Kaczyński mogliby być sojusznikami Le Pen w budowie nowej Europy, liderka Frontu Narodowego odpowiedziała:
"W każdym razie w wielu tematach, tak sądzę. Jeśli jutro zostanę prezydentem Republiki Francuskiej, myślę, że tak, mogę nawiązać debatę z Orbanem o tym, co nam się wydaje niedopuszczalne, nie do wytrzymania w sposobie, w jakim Unia Europejska dzisiaj działa. To samo odnosi się do Kaczyńskiego.
Nie będziemy z pewnością we wszystkim zgodni. Ale raz jeszcze - na tym polega wolność i suwerenność krajów, aby bronić swoich własnych interesów. One mogą być wspólne w pewnym momencie, one mogą być wspólne w niektórych obszarach, mogą też być odmienne. Na tym polega fundament polityki międzynarodowej".
Jędrzej Bielecki Czym innym, jak nie "demontażem UE", jest taki program? Właśnie dlatego w podtytule poniedziałkowego artykułu takiego właśnie określenia użyłem mówiąc o propozycji Marine Le Pen dla JarosławaKaczyńskiego, choć to akurat słowo nie padło na środowej konferencji z ust liderki Frontu Narodowego. Napisanie podtytułu w formie cytatu było błędem za co czytelników przepraszam
Bielecki napisał, że "w trakcie konferencji Le Pen wymieniła dwa konkretne punkty, w których już teraz solidaryzuje się z Polską i Węgrami: spór o Trybunał Konstytucyjny i forsowane przez Brukselę obowiązkowe rozdzielenie uchodźców".
REKLAMA
"Ale liderka Frontu Narodowego bardzo obszernie opisała także swoją wizję przyszłej Unii, bez własnej waluty, swobody handlu, prymatu prawa europejskiego nad narodowym, swobody przekraczania granic i podejmowania pracy w innym państwie Wspólnoty.
Zapowiedziała, że będzie szukać sojuszników w negocjacjach z Brukselą nad taką właśnie przebudową UE, która, jak przyznaje 'Rzeczpospolitej', byłaby strukturą tak luźną, że mogłaby się w niej znaleźć nawet Rosja.
Liderka Frontu Narodowego ostrzega także: jeśli Bruksela nie zgodzi się na taką przebudowę, w ciągu pół roku od wygranych wyborów prezydenckich zorganizuje referendum o wystąpieniu Francji z Unii" - wskazał Bielecki.
"Czym innym, jak nie 'demontażem UE', jest taki program? Właśnie dlatego w podtytule poniedziałkowego artykułu takiego właśnie określenia użyłem mówiąc o propozycji Le Pen dla Kaczyńskiego, choć to akurat słowo nie padło na środowej konferencji z ust liderki Frontu Narodowego. Napisanie podtytułu w formie cytatu było błędem za co czytelników przepraszam" - przyznał autor artykułu.
"Jednak samo stwierdzenie, że propozycja Le Pen jest ofertą współpracy w demontażu Unii, stanowi moim zdaniem logiczne podsumowanie stanowiska zaprezentowanego przez liderkę Frontu Narodowego" - podkreślił Bielecki.
kk
REKLAMA
REKLAMA