PO krytykuje premier ws. Deklaracji Rzymskiej. Arkadiusz Mularczyk: potrzebne są reformy, a nie pudrowanie choroby
PO domaga się od rządu sejmowej debaty przed unijnym szczytem w stolicy Włoch. Jednocześniej politycy największej partii opozycyjnej krytykują słowa premier o nieprzyjęciu Deklaracji Rzymskiej, jeśli nie uwzględni ona postulatów Polski. - Platforma próbuje wymusić standardy, których sama wcześniej nie stosowała - mówi portalowi PolskieRadio.pl poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.
2017-03-23, 14:47
- W każdym normalnym kraju, przed tak ważnymi decyzjami musi odbywać się debata. To nie jest demokratyczny kraj, w którym premier bez kontroli parlamentu opowiada europejskiej opinii publicznej słowa, jakie dziś usłyszeliśmy. Domagamy się zwiększenia roli parlamentu polskiego w procesie podejmowania decyzji, prawa opozycji do tego, żeby premier wysłuchała naszej opinii i prawa obywateli, żeby przed parlamentem zdała relacje z efektu swojej polityki i planów rządu PiS - mówił portalowi PolskieRadio.pl poseł PO Sławomir Nitras. Krytyka Platformy Obywatelskiej dotyczy również języka jakim posługuje się rząd przed unijnym szczytem w Rzymie. W czwartek w TVN24 premier Beata Szydło powiedziała, które kwestie powinny zdaniem polskich władz znaleźć się w deklaracji poświęconej przyszłości UE.
- Jedność Unii Europejskiej, obrona ścisłej współpracy z NATO, wzmocnienie roli parlamentów narodowych i wreszcie zasady wspólnego rynku, które mają nie dzielić, a łączyć. To są te cztery zasady, które dla Polski są priorytetowe - powiedziała premier. Zdaniem PO, jeśli rząd chce w efektywny sposób bronić polskiej racji stanu, to powinien zająć stanowisko pozytywne.
- Mamy do czynienia z deklaracją świętującą dokonania integracji europejskiej, a dopiero później będę twarde negocjacje na temat przyszłości Europy. W tym momencie, gdzie cała Europa chce świętować, to pani premier straszy szantażem, a PiS proponuje nam uchwałę, w której podkreśla się, że UE ma problemy - komentuje poseł Platformy Rafał Trzaskowski. A jego klubowy kolega dodaje. - Rzeczywiście domagamy się zwiększenia roli parlamentu polskiego w procesie podejmowania decyzji dotyczących polityki europejskiej, prawa opozycji do tego, żeby premier wysłuchała naszej opinii i prawa obywateli, żeby przed Sejmem zdała relacje z efektu jej polityki oraz planów rządu PiS - tłumaczy Nitras.
W sprawie treści postulatów rządu Platforma Obywatelska jest znacznie mniej krytyczna. - W deklaracji wyszehradzkiej jest kilka sensownych, choć ogólnych punktów. Pozytywnie oceniamy wzmocnienie roli parlamentów narodowych i sprzeciw wobec fragmentacji Unii – mówi portalowi PolskieRadio.pl Rafał Trzaskowski. Ale dodaje, że nie do przyjęcia jest „język szantażu”, którym posługuje się dziś rząd.
REKLAMA
PiS odpowiada na zarzuty PO
Prawo i Sprawiedliwość nie podziela uwag największej partii opozycyjnej. - Żadna debata nie jest potrzebna. Politykę zagraniczną prowadzi rząd, który posiada mandat od parlamentu - odpowiada poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. I dodaje, że w ubiegłych kadencjach Sejmu również nie organizowano podobnych debat. – Platforma próbuje wymusić standardy, których sama wcześniej nie stosowała. Nie przypominam sobie, aby przez ostatnich osiem lat Sikorski lub Tusk organizowali w sejmie debaty przy unijnymi szczytami – mówi poseł PiS.
Polityk rządzącej partii nie zgadza się także z oskarżeniami polityków PO, że rząd chce dziś szantażować Europę, gdy ta chce świętować. - Unia Europejska jest w głębokim kryzysie, o czym świadczą wydarzenia jakie miały miejsce w ostatnim czasie takie jak Brexit czy napływ fali imigrantów. To tylko pokazuje, że potrzebne są reformy, a nie pudrowanie choroby jak chciałaby PO – mówi Mularczyk. I dodaje. - Pudrem nie wyleczy się wszystkich strukturalnych zaniedbań, które powodują że UE jest ciałem niewydolnym. Obecne elity nie mają pomysłu na naprawę UE – uważa poseł PiS.
- z Sejmu, Michał Fabisiak PolskieRadio.pl
REKLAMA