Małopolskie: akcja poszukiwawcza w Tatrach po tym, jak zeszła lawina
W rejonie Niskiej Przełęczy w Tatrach Zachodnich w sobotę zeszła lawina śnieżna w kierunku Doliny Jarząbczej.
2017-03-25, 18:37
Posłuchaj
Początkowo były przypuszczenia, że pod śniegiem znajduje się człowiek, jednak ratownicy po sprawdzeniu lawiniska nikogo nie odnaleźli - poinformowało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (TOPR).
O zdarzeniu powiadomił telefonicznie centralę Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przypadkowy świadek, który oglądał co się dzieje z pewnego dystansu. To on przekazał, że widział osobę, która szła w miejsce, gdzie zeszła lawina.
Ratownicy na pokładzie śmigłowca dotarli na lawinisko, gdzie za pomocą sond i psów przeczesywali zwały śniegu. W akcji brało udział 23 ratowników oraz trzy psy.
- Świadek zejścia lawiny zareagował prawidłowo, powiadamiając ratowników, bo przypuszczał, że pod śniegiem może znajdować się osoba. Na szczęście nic nikomu się nie stało - powiedział dyżurny ratownik TOPR Tomasz Wojciechowski.
Również w sobotę w Tatrach doszło też do innego wydarzenia. Ze szlaku na najwyższy szczyt w Polsce - Rysy, z dużej wysokości spadł turysta. Ratownicy TOPR przetransportowali ciężko rannego mężczyznę śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala.
***
REKLAMA
W Tatrach obowiązuje drugi, umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego.
Słoneczna pogoda zachęca do górskich wypraw, ale z ratowniczych statystyk wynika, że właśnie przy najniższych stopniach zagrożenia lawinowego - pierwszym i drugim - dochodzi do największej liczby wypadków lawinowych.
Często takie zdarzenia kończą się tragicznie, bo w przypadku zasypania osoby przez zwały ciężkiego śniegu, najważniejszy jest czas dotarcia do poszkodowanego.
Jeżeli ratownikom uda się dotrzeć do zasypanego w ciągu 15 minut od zdarzenia, poszkodowany ma największe szanse na wyjście z wypadku bez większych obrażeń. Później z każdą minutą szanse na uratowanie maleją.
REKLAMA
kk
REKLAMA