Łódź: dwumiesięczny chłopczyk z krwiakiem i pękniętą czaszką. Prokuratura stawia zarzuty
Zarzuty usiłowania zabójstwa przez zaniechanie oraz narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia postawiła w sobotę łódzka prokuratura matce 2-miesięcznego chłopca, który z obrażeniami ciała trafił w piątek do szpitala.
2017-04-22, 20:25
Wcześniej w tej sprawie zarzut usiłowania zabójstwa i znęcania się nad dzieckiem usłyszał 26-letni konkubent kobiety. Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia.
O zarzutach poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. - Kobieta nic nie robiła w tej sprawie, wiedziała, że dziecko jest bite i godziła się z tym, a tym samym narażała je nawet na utratę życia - powiedział rzecznik.
Dodał, że trwa obecnie przesłuchanie 21-letniej kobiety.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź – Śródmieście. Zawiadomienie złożył w piątek Ośrodek Pediatryczny przy ulicy Spornej w Łodzi po tym, jak do placówki przyjęty został 2–miesięczny chłopiec, przywieziony przez matkę na badania kontrolne. Niepokój lekarza wzbudził krwiak w obrębie oczodołu. W wyniku przeprowadzonych badań stwierdzono u niemowlęcia także złamania czaszki. Matka dziecka w rozmowie z lekarzem twierdziła, że krwiak powstał prawdopodobnie samoistnie podczas snu.
REKLAMA
Jak informował Kopania mężczyzna miał znęcać się nad niemowlęciem, praktycznie od momentu jego przyjazdu ze szpitala do domu. 26-latek przyznał się do zarzutów. Potwierdził fakt stosowania przemocy. Jak twierdzi, matka dziecka nie zajmowała się niemowlęciem w należyty sposób, dlatego też obowiązki w tym zakresie spoczywały na nim. Z jego relacji wynika, że stosowanie przemocy, uderzanie dziecka w głowę traktował, jako sposób na uciszenie go, gdy płakało.
Według rzecznika kobieta prawdopodobnie nie stosowała przemocy, ale wiedziała o zachowaniu partnera i ukrywała ten fakt - m.in. w szpitalu, podając inną przyczynę powstania obrażeń. - Nie ulega wątpliwości, że skala doznanych obrażeń jest duża. Z opinii biegłego wynika, że zarówno ostatni uraz jak i mechanizm powstania poszczególnych obrażeń stwarzały realne zagrożenie dla życia dziecka, uwzględniając jego wiek, zaledwie dwa miesiące i nie najlepszą kondycję (dziecko według mediów było wcześniakiem - PAP) - zaznaczył Kopania.
Z ustaleń śledczych wynika, że do najbardziej tragicznych wydarzeń doszło w minione święta. Wtedy partner kobiety pobił chłopca. - Zabezpieczyliśmy m.in. poduszkę, na której znajdują się ślady biologiczne, to najprawdopodobniej krew chłopca. Będą przedmiotem wnikliwych badań - zaznaczył Kopania.
Prokurator przyznał, że na razie nie wiadomo, jak fakt maltretowania i doznane obrażenia wpłyną na dziecko. - Obawiamy się, że konsekwencje mogą być o wiele dalej idące. Zwróciliśmy się do sądu, by podjął jak najszybciej decyzje dotyczące opieki nad dzieckiem - dodał.
REKLAMA
Po przesłuchaniach śledczy zdecydują, czy wystąpią z wnioskiem lub wnioskami o areszt.
pp/PAP
REKLAMA