MŚ w snookerze: Mark Selby z tytułem przy zielonym stole. "Znalazłem w sobie resztki sił"
Mark Selby pokonał Johna Higginsa 18:15 w finale snookerowych mistrzostw świata. To trzeci tytuł Anglika z Leicester, a drugi z rzędu. W ostatnich 40 latach, kiedy turniej rozgrywany jest w Crucible Theatre w Sheffield, Selby jest dopiero czwartym zawodnikiem, któremu udało się obronić trofeum - wcześniej dokonali tego Anglicy Steve Davies i Ronnie O'Sullivan oraz Stephen Hendry.
2017-05-02, 08:30
W finale Selby musiał odrabiać straty z pierwszego dnia pojedynku ze Szkotem, a po zwycięstwie przyznał, że kamień spadł mu z serca.
- Czuję ulgę. Fantastyczne uczucie. Przyjechałem tu bardzo pewny siebie, miałem kilka udanych turniejów, ale starałem się skupiać na każdym meczu po kolei. Kiedy przegrywałem z Johnem już 4 do 10 powiedziałem sobie, ze to nie koniec świata, ale bałem się przez chwilę że przegram w zaledwie trzech sesjach. Siedziałem tam i przekonywałem siebie, żeby się pozbierać, znaleźć w sobie resztki sił - powiedział "nowy-stary" mistrz świata.
Selby podkreślał, że mistrzostwa świata to ekstremalnie trudny turniej i dlatego tak niewielu było w stanie obronić tytuł.
REKLAMA
- To tak bardzo wyczerpujący fizycznie turniej, a mentalnie to jeden z najtrudniejszych sportów na świecie. Przeżyć to wszystko w dwa tygodnie, przetrwać trzydniowe półfinały i dwudniowy finał, to po prostu bardzo trudne. Nie sposób utrzymać formy na najwyższym poziomie przez dwa tygodnie, zawsze przytrafią się słabsze sesje, wszystko zależy od tego, jak poradzisz sobie w tych gorszych momentach i dlatego tak trudno tu zwyciężyć - dodał.
Selby zainkasował za zwycięstwo 375 tysięcy funtów i na długo zagwarantował sobie pozostanie światowym numerem jeden.
kbc
REKLAMA
REKLAMA