Dominik Tarczyński dla PolskieRadio.pl: lepiej zapłacić niż stracić życie
Komisja Europejska chce do 2025 roku wprowadzić euro we wszystkich 27 krajach UE. - Zmuszanie nie przyniesie zamierzonych efektów. Gospodarka Polski rozwija się świetnie dlatego w tym momencie nie jest możliwe, abyśmy przystąpili do strefy euro - tłumaczy poseł PiS Dominik Tarczyński, który w rozmowie z PolskieRadio.pl odnosi się również do nacisków KE ws. przyjmowania uchodźców.
2017-05-22, 19:22
Michał Fabisiak: Komisja Europejska znów wzywa unijne kraje, w tym Polskę, do przyjęcia uchodźców. Z czego pana zdaniem wynika upór KE w tej sprawie?
Dominik Tarczyński: Naciski ze strony Komisji Europejskiej biorą się z błędnej polityki dotyczącej nielegalnych imigrantów. Dotychczasowa się nie sprawdziła, dlatego próbuje się zrzucić odpowiedzialność na takie kraje jak Polska. Niemcy, które były pomysłodawcami polityki przyjmowania imigrantów, mają z nimi obecnie ogromne problemy. Widzimy jak deportują ich wojskowymi samolotami Herkules, a jednocześnie próbują przerzucić odpowiedzialność na inne kraje.
Czy Polska ugnie się pod presją Komisji Europejskiej i przyjmie uchodźców?
Nie ma takiej możliwości. Prawo i Sprawiedliwość mówiło w kampanii wyborczej, że bezpieczeństwo Polaków jest dla nas najważniejsze i podtrzymujemy naszą deklarację. Fałszywe postrzeganie tzw. solidarności europejskiej nie przynosi efektów, co obserwujemy na ulicach Paryża, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy, dochodzi do zamachów terrorystycznych oraz niebezpiecznych demonstracji. To samo ma miejsce w Belgii. Nie chcemy, aby do takich sytuacji dochodziło w Polsce i próba nacisku ze strony Komisji Europejskiej nie przyniesie żadnego efektu. Nie ma mowy o przyjęciu nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Odmowa może nas słono kosztować. Bruksela straszy Polskę karami finansowymi.
W tym momencie Unii powinno zależeć na konsolidowaniu działań i wspólnoty, aby po Brexicie nie dochodziło do dalszych pęknięć. Kary finansowe za nieprzyjęcie uchodźców mocno zagroziłyby integracji europejskiej dlatego myślę, że skończy się na ostrym języku. Poza tym nie ma możliwości, aby wszystkie państwa unijne zgodziły się na ich wprowadzenie. Słyszymy, że Austria i Węgry są im przeciwne i nie zagłosują za ukaraniem Polski.
A co jeśli zmienią zdanie i trzeba będzie zapłacić?
Gdyby miało do tego dojść, to uważam, że lepiej zapłacić niż stracić życie. W tej sprawie nie walczymy o polityczną rację tylko o bezpieczeństwo i życie Polaków. To jest o wiele ważniejsze niż pieniądze.
REKLAMA
Wiemy, że uchodźcy nie chcą przebywać w Polsce. Może warto wykazać się cwaniactwem politycznym i przyjąć ich, aby uniknąć kar finansowych, a potem nie przeszkadzać w ucieczce na zachód Europy.
Nie chodzi o to czego oni chcą, tylko o nasze bezpieczeństwo. Przypomnę, że w wielu krajach nawet w okresie przejściowym dochodziło do różnego rodzaju przestępstw z ich udziałem. W Niemczech w Kolonii miały miejsce gwałty i zabójstwa, podobnie było w Szwecji w trakcie Festiwalu Młodych. Nie możemy pozwolić na to, aby kobiety i dzieci były zagrożone. Musimy dbać o minimalizowanie ryzyka.
Relokacja uchodźców to nie jedyny kontrowersyjny pomysł Komisji Europejskiej. Słyszymy, że do 2025 chce ona wprowadzić euro we wszystkich krajach Unii. Jak ocenia pan ten pomysł?
Zalecałbym Komisji Europejskiej, aby przyjrzała się wynikom gospodarczym Polski. W I kwartale bieżącego roku mieliśmy 4 proc. wzrost PKB, podczas gdy średnia dla strefy euro wynosiła zaledwie 1,2 proc. Kraje, które do niej należą powinny zastanowić się nad sensem budowy Europy dwóch prędkości. Uważam, że zmuszanie ich do przyjęcia wspólnej waluty nie przyniesie zamierzonych efektów. Strefa euro jest w poważnym kryzysie, wszyscy pamiętam, co działo się w Grecji i innych krajach. Gospodarka Polski rozwija się świetnie dlatego w tym momencie nie jest możliwe, abyśmy przystąpili do strefy euro.
Nawet, jeśli będzie miała ona oddzielny budżet, co również proponuje KE?
To forma pewnej presji ze strony unijnych urzędników. Nie sądzę, aby doszło do realizacji tego postulatu, bo oznaczałoby to dalsze pogłębianie wewnętrznych podziałów, których i tak jest już wystarczająco dużo. Unia ma dziś naprawdę wiele poważniejszych problemów, które musi rozwiązać. Mam tu na myśli kwestię bezpieczeństwa, imigrantów, przyszłości po Brexicie, negocjacji z Wielką Brytanią. To tymi sprawami powinna się teraz zająć, a nie problemami, które mam wrażenie, że sama kreuje tylko po to, aby później szukać dla nich rozwiązań.
- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA