Afera Amber Gold. Przesłuchanie członków zarządu OLT Express Poland

Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold we wtorek kontynuowała przesłuchania świadków związanych z tzw. wątkiem lotniczym w działalności tej spółki.

2017-06-06, 18:54

Afera Amber Gold. Przesłuchanie członków zarządu OLT Express Poland
Były prezes zarządu OLT Express Poland Sp. z o.o. Jacek Łyczba przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Foto: PAP/Tomasz Gzell

Posłuchaj

Przesłuchanie byłego prezesa i członka zarządu OLT Express Poland. Mówi wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15 (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Po godz. 10 rozpoczęło się przesłuchanie byłego prezesa zarządu OLT Express Poland Jacka Łyczby. Świadek zeznał, że Marcina P. poznał w listopadzie 2011 roku, gdy negocjowano zakup przez spółkę tego ostatniego udziałów w czarterowej linii Yes Airways, z którą związany był Łyczba.

OLT Express powstało w 2011 roku w wyniku przejęcia przez strategicznego inwestora - firmę Amber Gold większościowych udziałów w dwóch polskich liniach lotniczych: OLT Jetair (przekształcone w OLT Express Regional) oraz właśnie Yes Airways (po przejęciu przekształcone w OLT Express Poland).

Po zakupie przez Amber Gold akcji w Yes Airways Łyczba został prezesem spółki pod nową nazwą OLT Express Poland, natomiast prezesem OLT Express Regional został Andrzej Dąbrowski.

Pośrednikiem między Marcinem P. a OLT Express, jak przyznał Łyczba, był dyrektor zarządzający Jarosław Frankowski, "prawa ręka P. odnośnie awiacji".

Świadek przekazał, że od 2 listopada 2011 roku spotykał się z Marcinem P. "może 10 razy". Stwierdził, że właściciel i twórca Amber Gold był osobą specyficzną, która wykazywała objawy autyzmu. - Rozmowa z nim zawsze była bardzo krótka. Nawet to nie była rozmowa, tylko wydanie dyspozycji - wskazał.

REKLAMA

Jarosław Krajewski (PiS) zapytał, czy świadek ma wrażenie, iż P. miał nad sobą jakiegoś "patrona", kogoś, kto był ponad nim. - Wątpię - odpowiedział Łyczba. - On decyzje podejmował bardzo szybko i samodzielnie - zaznaczył. - Miał przed sobą iPada - coś wyliczał, i podejmował decyzję - wytłumaczył.

"To był dla nas szok"

Były prezes OLT Express Poland najbardziej zapamiętał ostatnią rozmowę z Marcinem P., 18 lipca 2012 roku. Wtedy właśnie szefowie OLT Express polecieli do Gdańska i w siedzibie Amber Gold spotkali się z Marcinem P. Długo na niego czekali, a gdy już przyszedł, od razu oświadczył, że "z dniem dzisiejszym przestaje inwestować w branżę lotniczą".

- Zadałem pytanie, czy zdaje sobie sprawę z wagi takiej decyzji - relacjonował świadek. W ciągu 14 dni od uzyskania takiej informacji - jak wyjaśnił - szefowie OLT Express byli bowiem zobowiązani złożyć wniosek o upadłość, chyba że znaleźliby nowego inwestora. - Powiedział, żebyśmy czynili, co uważamy za stosowne - powiedział Łyczba.

Spotkanie, jak dodał, w obecności Marcina P. trwało może 10 minut. - To było totalne zaskoczenie i wielki szok dla nas - oznajmił. Wskazał, że nic nie zapowiadało takiego rozwoju wydarzeń.

- W marcu 2012 roku wszystko wyglądało pięknie - latamy kwiecień, maj czerwiec - wyliczył świadek. Dopiero w czerwcu 2012 roku - dodał - zaczęły się pierwsze kłopoty i pierwsze opóźnienia z przekazywaniem pieniędzy.

"Podejrzewałem, że był karany"

Członkowie komisji zapytali też świadka, jakie miał informacje na temat Marcina P. i Amber Gold, zanim zawarł z nim transakcję. Łyczba przyznał, że nie podejrzewał, iż P. był wielokrotnie karany.

Przyznał, że już po podpisaniu umowy któryś z pracowników znalazł informacje o problemie Marcina P. z Multikasą. - Domagałem się wyjaśnień - powiedział świadek. P. miał odpowiadać, że został wmanewrowany, ale spłacił swój dług, odbył karę i powiedział, że ten wyrok jest zamazany.

Podobnie było - dodał świadek - z listą ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego. W tej sprawie - podkreślił - też domagał się od Marcina P. wyjaśnień.

Szef Amber Gold miał wskazać internetową listę dyskusyjną, na której wyjaśnia na bieżąco wszystkie elementy związane z zarzutami. Z wyjaśnień - stwierdził Łyczba - miało wynikać, że KNF bezpodstawnie wpisała firmę P. na listę ostrzeżeń. Amber Gold nie podlega bowiem KNF, tylko resortowi gospodarki, jako dom składowy.

Łyczba oświadczył, że Marcin P. w tym czasie przede wszystkim "był inwestorem, który zamierzał inwestować w rynek lotniczy", poczynił określone inwestycje i "nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak z tym człowiekiem".

REKLAMA

Kolejny świadek

Po południu na pytania komisji odpowiadał były członek zarządu OLT Express Poland. Rafał Orłowski zeznał, że z właścicielem Amber Gold Marcinem P. widział się około pięć razy. Pytany o jego osobowość, przyznał, że był to człowiek "skryty, ale decyzje podejmował dość szybko".

Mówił, że podczas jednego z tych spotkań zadał Marcinowi P. pytanie, czy ma świadomość, ile pieniędzy będzie potrzeba, by zbudować rynek dla nowej linii lotniczej. - Pan Marcin P. powiedział, że środki na to są - zaznaczył.

Posłowie pytali, czy świadek nie miał wątpliwości dot. kondycji i natury Amber Gold. Orłowski powiedział, że zakładał, iż "skoro aparat państwa pozwalał na tego typu działalność na rynku polskim, to jest to wszystko zgodne z literą prawa". Przypominał, że na gali Amber Gold prezentowano np., że spółka ma 125 mln euro zysku.

- Skoro poprzednie dane pokazywały, że te zyski były, to moja wiara w tę instytucję była taka, jak wielu innych obywateli - mówił.

REKLAMA

Posłowie pytali zatem Orłowskiego, od kiedy miał świadomość negatywnej medialnej otoczki wobec Amber Gold oraz tego, że z tą firmą jest coś nie tak. - Tuż po ogłoszeniu siatki połączeń zagranicznych OLT Express zaczęły się negatywne informacje na temat Amber Gold - powiedział świadek.

Zapewniał także, że jego zdaniem pojawienie się OLT Express adresowane było do innego segmentu rynku niż obejmował LOT, więc linie nie były bezpośrednim konkurentem narodowego przewoźnika.

Orłowski był również pytany o rolę pełnioną w ogólnej spółce OLT Express sp. z o.o. (Rafał Orłowski był członkiem zarządu spółki OLT Express Poland). Odpowiadał, że rola ta polegała na udziale we wprowadzaniu rozkładu lotów oraz typowaniu portów lotniczych.

W związku z rolą świadka Marek Suski (PiS) dopytywał o informacje na temat tworzenia siatki połączeń OLT, jakie Orłowski otrzymywał od "Józefa Bąka" (pseudonim wykorzystywany przez Michała Tuska w adresie mailowym). - Od pana Michała Tuska otrzymałem jednego maila, na temat możliwego połączenia do Helsinek - powiedział świadek.

REKLAMA

Świadek pytany był także, jak to się stało, że PPL w pewnym momencie zagroziły, że nie będą obsługiwać samolotów OLT, jeśli nie zostaną uregulowane należności, a mimo to samoloty nadal były obsługiwane. - Zadeklarowaliśmy, że część zobowiązania zostanie spłacona, co nastąpiło, w związku z tym porty zgodziły się na lądowanie samolotów - zeznał Orłowski.

Komisja śledcza ds. Amber Gold

Powiązany Artykuł

złoto wiki 1200.jpg
Afera Amber Gold

Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

A także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Afera Amber Gold

Powstała w 2009 roku Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.

Głośno o firmie zrobiło się w lipcu 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem było Amber Gold. Zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika. 13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

REKLAMA

Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca ubiegłego roku. Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.

Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.

W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.

TVP

kk, mr

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej