W piątek przestaje istnieć zbiór zastrzeżony w archiwum IPN

Od piątku nie będzie już zbioru zastrzeżonego w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. 16 czerwca upływa ustawowy termin zlikwidowania tajnego zbioru dokumentów, wytworzonych przez służby specjalne PRL, które były utajnione ze względu na potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. O szczegółach w Polskim Radiu 24 mówił Grzegorz Wołk, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej.

2017-06-16, 11:19

W piątek przestaje istnieć zbiór zastrzeżony w archiwum IPN
Zdjęcie ilustracyjne.Foto: WOJCIECH STROZYK/REPORTER/EASTNEWS

Posłuchaj

16.06.2017 Grzegorz Wołk, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej o zbiorze zastrzeżonym.
+
Dodaj do playlisty

Nie wszystkie dokumenty uda się od razu przenieść do zbioru otwartego, to formalnie, tak zwana „zetka”, przestaje istnieć.

Gość podkreślił, że problem przy likwidacji „zetki” stworzyły służby, które miały rok na podjęcie decyzji, których z dokumentów nie chcą ujawniać. – Większość służb się z tego nie wywiązała, zrobiło to jedynie straż graniczna. Gorzej jest z Agencją Wywiadu, SKW, służby wojskowe nie przesłały żadnych wniosków. Do końca nie znamy nawet proporcji tych materiałów. Nie wiemy, jaka część z tych dokumentów to dokumentacja techniczna, a jaka część to osobowe źródła informacji. Trudno domniemywać czemu służby się tak zachowały i nie wywiązały się z terminu – mówił.

Grzegorz Wołk wyjaśniał, że choć w myśl ustawy dokumenty powinny być jawne, zostanie jeszcze raczej dokonany ich gruntowny przegląd. – Nie będzie tak, że od dziś będzie można składać wnioski i zamawiać dokumenty. Nie można pozwolić sobie na to, by skoro służby zachowały się nieodpowiedzialnie, IPN nie weryfikował tych materiałów – zaznaczył.

Zdaniem historyka, zbiór zastrzeżony był „potworkiem prawnym”. – O ile trafiłyby tam dokumenty, co do których służby czy archiwiści nie mieliby wątpliwości, nie byłoby problemu. Obserwując jednak przez szereg lat, jakie materiały wychodziły ze zbioru jasne jest, że w wielu przypadkach to było nadużycie – tłumaczył.

REKLAMA

Według Grzegorza Wołka w zbiorze znajduje się masa dokumentów fascynujących i ciekawych, ale głównie dla historyków i raczej nie dotkną one sfery życia publicznego. – Pojedyncze przypadki mogą być, ale do tezy, że to przewróci życie publiczne daleka droga. Największe poruszenie opinii publicznej mogą wywołać dokumenty dotyczące peerelowskich celebrytów – ocenił.

Gość odniósł się również do możliwej obecności w zbiorze dokumentów sfałszowanych. Wyjaśnił, że historycy są przygotowani do tego, by krytycznie analizować dokumenty i weryfikować informacje. 

O odtajnieniu zbioru zastrzeżonego także w materiale Witolda Banacha.

Więcej w nagraniu.

REKLAMA

Gospodarzem programu był Krzysztof Grzybowski.  

Polskie Radio 24/ip

_____________________

Data emisji: 16.06.2017

REKLAMA

Godzina emisji: 10:06


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej