Wdzięczni Błaszczakowi. „Przywrócił nam bezpieczeństwo"

MSWiA pod rządami Mariusza Błaszczaka przywróciło już 49 z 418 posterunków policji zlikwidowanych za rządów koalicji PO-PSL. Resort nie zamierza spocząć na laurach. W planach jest przywrócenie jeszcze ponad 100.

2017-07-05, 18:22

Wdzięczni Błaszczakowi. „Przywrócił nam bezpieczeństwo"
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: photokup/shutterstock.com/cc

Kiedy w Sejmie przy Wiejskiej lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna krzyczał z mównicy, że minister Mariusz Błaszczak „ma krew na rękach” w związku ze sprawą Igora Stachowiaka, mieszkańcy podkarpackiej Wiśniowej, podlaskiego Szepietowa czy małopolskiego Zakliczyna, zajęci byli swoimi codziennymi sprawami. Część z nich nigdy nawet nie słyszała o tragedii, jaka przed rokiem wydarzyła się we Wrocławiu, a ci którzy o niej wiedzą nie żyją tym tematem w stopniu jakiego życzyłaby sobie totalna opozycja dowodzona przez PO. Dlaczego?

Dla Polaków mieszkających w małych miejscowościach, m.in. takich jak wspomniane wcześniej, najbardziej interesujące jest to, co dzieje się w ich najbliższym otoczeniu. Zepsute oświetlenie wzdłuż chodnika, dziurawa droga do sąsiedniej miejscowości, czy przeciekający dach w szkole, to problemy, z którymi mierzą się na co dzień i które budzą ich złość. To załatwienia tych spraw oczekują oni w pierwszej kolejności od polityków. Do grona postulatów zalicza się także zapewnienie bezpieczeństwa w najbliższym otoczeniu, które, jak sami przyznają stracili w okresie rządów koalicji PO-PSL.

- Żyliśmy ze świadomością, że jak coś się wydarzy, to policja szybko nie przyjedzie, bo nie ma jej na miejscu. Czasami człowiek machał ręką, np. na jakąś drobną kradzież, bo wiedział, że pomoc nie dotrze nas czas. Istniało w nas poczucie większego zagrożenia, a u złodziei bezkarności - mówi portalowi Polskiego Radia mieszkaniec małopolskiego Zakliczyna, w którym w 2014 roku zamknięto posterunek policji.

Podobne obawy towarzyszyły pani Beacie. – Po likwidacji posterunku czułam się mniej bezpiecznie. Najbliższa jednostka policji znajdowała się w oddalonym od nas o ponad 13 km Strzyżowie – tłumaczy mieszkanka podkarpackiej Wiśniowej, gdzie posterunek zamknięto w 2012 roku. Sytuacja mieszkańców obu gmin oraz 47 innych zmieniła się, gdy do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość. Decyzją atakowanego dziś przez totalną opozycję ministra Mariusza Błaszczaka rozpoczął się proces przywracania posterunków policji.

REKLAMA

- Zależy nam, rządowi Prawa i Sprawiedliwości, na tym, żeby obywatele czuli się bezpiecznie, żeby obywatele mieli możliwość skutecznego reagowania wtedy, kiedy zauważą, że dzieje się coś złego w ich otoczeniu. Ta skuteczna reakcja to jest właśnie zgłoszenie tej informacji na posterunek policji, to jest zgłoszenie tej informacji do dzielnicowego – obiecywał w 2016 roku szef MSWiA. I trudno jest mu dziś zarzucić, że nie wywiązał się ze złożonych deklaracji.

- Posterunek był nam potrzebny i bardzo cieszę się z tej decyzji. W przypadku kradzieży czy jakiejś nagłej sytuacji na pewno dotrą do nas szybciej będąc na miejscu w Wiśniowej niż ze Strzyżowa. Wiedząc o tym czuję się bezpieczniej. Obecność posterunku policji sprawia, że nawet kierowcy zaczęli jeździć z mniejszą prędkością – opowiada portalowi Polskiego Radia pani Beata.

- Nie wiedziałem, że to zasługa pana Błaszczaka, ale jeśli to prawda, to jestem mu wdzięczny. Przywrócił nam bezpieczeństwo – dodaje mieszkaniec Zaliczyna. A jego słowa o przywróceniu bezpieczeństwa potwierdza wiceburmistrz małopolskiego miasteczka.

– Przywrócenie posterunku policji zmniejszyło liczbę zgłoszeń, mieszkańcy informują nas, że czują się bezpieczniej, to pokazuje, że decyzja była słuszna - tłumaczy portalowi Polskiego Radia Dawid Drukała. Zastępca burmistrza Zakliczyna uważa, że przywrócenie posterunku policji zadziałało prewencyjnie odstraszając potencjalnych złodziei. Podobny mechanizm mógł zadziałać już w 48 innych miejscowościach, a wkrótce rozszerzy się o 100 kolejnych.

REKLAMA

Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl  

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej