Manifestacje w Hamburgu. Ponad 100 osób zatrzymanych, 213 policjantów rannych
Miał być protest przeciwko szczytowi G20. Demonstracje w Hamburgu przekształciły się jednak w gwałtowne potyczki z policją i akty wandalizmu. W nocy na ulicach płonęły w nocy barykady, a grupy zamaskowanych mężczyzn rabowały sklepy. Jak piszą niemieckie media, odradza się dyskusja, czy duże miasta powinny gościć takie wydarzenia jak szczyt przywódców najbogatszych państw świata.
2017-07-08, 12:31
Posłuchaj
Policja użyła wielkich sił, by zepchnąć do defensywy około półtora tysiąca chuliganów podpalających samochody, wyrywających kostki z bruku, niszczących witryny sklepów i plądrujących ich wnętrza. Atakowani byli też policjanci.
Podczas akcji zatrzymano ponad 100 osób. Protestujący zdemolowali okoliczne sklepy i splądrowali supermarket.
Porządek udało się zaprowadzić dopiero nad ranem. Hamburska policja prosi mieszkańców o udostępnianie zdjęć i nagrań wideo, dzięki którym będzie można zidentyfikować osoby łamiące prawo.
REKLAMA
Potępienie wandalizmu przez Merkel
Kanclerz Angela Merkel mówiła wczoraj, że o ile ma zrozumienie dla "pokojowych protestów", o tyle nie akceptuje brutalnych zamieszek, które wystawiają na niebezpieczeństwo ludzkie życie. Minister sprawiedliwości Heiko Maas zażądał ukarania winnych.
Ze strony polityków chrześcijańskiej demokracji (CDU) słychać głosy, by władze były bardziej stanowcze wobec lewackich grup organizujących protesty. Armin Schuster z CDU powiedział gazecie "Rheinische Post", że w Niemczech nie powinno być zgody na żadne ekstremizmy, niezależnie od tego, czy są to - jak się wyraził - "arabskie klany, islamiści, neonaziści czy skrajnie lewicowi radykałowie".
Szukanie winnych
Rzecznik prasowy hamburskiej policji Timo Zill przyznał, że tak agresywnych i brutalnych zachowań ze strony jakichkolwiek demonstrantów jeszcze nie widział.
Dodał, że zatrzymano ponad 100 osób. Obrażenia odniosło 213 funkcjonariuszy. Zdaniem policji liczba ta z pewnością wzrośnie, gdyż wiele obrażeń zgłaszanych jest po zakończeniu akcji.
REKLAMA
Politycy zaczynają szukać winnych sytuacji. W tym kontekście pada nazwisko burmistrza Hamburga, Olafa Scholza, który jest odpowiedzialny za utrzymanie bezpieczeństwa.
Niemieckie media piszą, że zamieszki w Hamburgu są wstydem dla miasta, całych Niemiec oraz dla kanclerz Angeli Merkel osobiście. Zdecydowana większość mieszkańców Hamburga ostro krytykuje pomysł organizacji tak wielkiej imprezy w mieście.
dcz
REKLAMA