Tysiące szpiegów-amatorów w monitoringu miejskim
W Londynie zamontowanych jest około miliona kamer miejskich. Teraz prywatna firma ma pomagać w analizowaniu ich zapisu.
2009-12-05, 11:33
W Londynie zamontowanych jest około miliona kamer miejskich. Teraz ochotnicy mają pomagać w ich analizowaniu ich zapisu – na taki pomysł wpadł jeden z brytyjskich biznesmenów.
W brytyjskiej stolicy jedna kamera przypada na ośmiu mieszkańców miasta. Wiele z nich jednak nie działa dobrze, brakuje też ludzi, którzy uważnie analizowaliby ich obraz.
Nawet w londyńskiej Metropolitan Police niektórzy funkcjonariusze krytycznie oceniają przydatność miejskiego monitoringu w ściganiu przestępstw. Jeden z wyższych oficerów policji, Mick Neville, określił go nawet jako „kompletne fiasko”, bo w skali roku jedna na tysiąc kamer pomaga w wykryciu przestępstwa.
W związku z tymi problemami brytyjski biznesmen Tony Morgan postanowił założyć firmę detektywistyczną Internet Eyes, która ma monitorować zapis kamer miejskich. Jego projekt zakłada, że zapis na żywo będzie monitorowany w sieci przez zarejestrowanych ochotników, którzy będą informować policją o zaobserwowanych przestępstwach. Tylko najlepsi wśród nich dostaną nagrody pieniężne – 1000 funtów dla najskuteczniejszego obserwatora miesiąca. Jak podaje BBC, już do tej pory zarejestrowało się ponad 10 tysięcy chętnych.
Inicjatywa nie podoba się obrońcom praw człowieka. Charles Farrier z organizacji „No CCTV” jest zmartwiony:–„Jesteśmy obserwowani w większym zakresie niż jakikolwiek inny naród na świecie. A teraz będziemy mieć jeszcze prywatną firmę, która zatrudni prywatnych szpiegów, żeby donosili o naszych działaniach”.
Internet Eyes startuje na początku 2010 roku. Skuteczność projektu będzie zależeć od liczby ochotników, którzy wytrwają przy monitorach i od policji, która ma wykorzystywać tropy podsunięte jej przez firmę.
REKLAMA
BBC, ag
Polecane
REKLAMA