Indie: zamieszki po skazaniu lidera popularnej sekty na 20 lat więzienia

Na łącznie 20 lat więzienia za dwa gwałty skazał w poniedziałek indyjski sąd Gurmeeta Rama Rahima Singha - podała policja. Ten popularny guru indyjskiej sekty został uznany w piątek za winnego zgwałcenia dwóch wyznawczyń.

2017-08-28, 17:45

Indie: zamieszki po skazaniu lidera popularnej sekty na 20 lat więzienia

- 10 lat za każdy przypadek, czyli w sumie 20 lat więzienia za obie sprawy - powiedział AFP rzecznik Centralnego Biura Śledczego (CBI) RK Gaur. Sprecyzował, że skazany najpierw będzie odbywał jeden wyrok, a potem drugi.

Wyrok odczytano za zamkniętymi drzwiami. Wcześniej adwokaci i przedstawiciele władz błędnie informowali, że guru odsiedzi łącznie wyrok 10 lat. Minimalna kara, jaka mu groziła, to 7 lat więzienia.

Gdy w piątek guru grupy Dera Sacha Sauda, Garmeet Ram Rahim Singh, od lat kreujący się na społecznika, wychodził z sądu w Pańćkuli na północy Indii, ochraniających go policjantów zaatakowali uzbrojeni mężczyźni, aby odbić skazanego. Po krótkiej walce napastników obezwładniono. 50-letni Singh, wielbiony przez swoich zwolenników, został skazany przez sąd w Pańćkuli za winnego zgwałcenia dwóch wyznawczyń w 2002 roku w siedzibie organizacji w mieście Sirsa. Guru zaprzecza tym oskarżeniom.

Na Singhu ciążą jeszcze zarzuty dwóch zabójstw i nakłonienia do samokastracji 400 wyznawców, którzy mieli w ten sposób zbliżyć się do Boga.

Z datków wiernych i dzięki ich darmowej pracy, organizacja zbudowała sieć aśram w całym kraju. Oprócz dewocjonaliów sprzedawała produkty lecznicze, a nawet żywność. Wartość całego biznesu i depozytów bankowych organizacji, z wyłączeniem nieruchomości, szacowana jest na 100 mld rupii (ok. 5,5 mld złotych).

Przewodnik duchowy 60 mln ludzi?

Guru Ram Rahim przyciągał ludzi na wiecach, na których rozdawał jedzenie i ubrania, oraz podczas kampanii promujących zdrowy tryb życia i oddawanie krwi. Nauczał, że należy powstrzymywać się od palenia tytoniu i spożywania alkoholu. Zalecał abstynencję seksualną, dlatego kilkuset wyznawców poddało się kastracji. Miało to ich przybliżyć do Boga, a także ochronić wyznawczynie guru od ataków seksualnych w aśramach.

Jednak już w 2002 roku do prasy przedostał się list jednej z wyznawczyń, która oskarżała guru o gwałt. List był zaadresowany do ówczesnego premiera Indii. Opublikował go w lokalnej gazecie dziennikarz Ram Chander Chattrapati, który już wcześniej pisał o podejrzanej działalności Rama Rahima. Kilka miesięcy po publikacji listów dwóch ludzi na motocyklu zastrzeliło reportera z bliskiej odległości.

Zginął również Ranjit Singh, który pracował w organizacji guru i miał rozpowszechniać listy zgwałconych kobiet. Indyjskie Centralne Biuro Śledcze dotarło do 18 wyznawczyń, lecz tylko dwie zdecydowały się zeznawać przeciwko guru.

Sekta broni lidera

W piątkowych zamieszkach, wywołanych przez zwolenników guru po uznaniu przez sąd jego winy, zginęło 37 osób, a ponad 250 zostało rannych. Niezadowoleni z wyroku zwolennicy Singha podpalali budynki, wywracali i palili samochody oraz atakowali ekipy telewizyjne relacjonujące protest. Do zamieszek doszło w stanach Harijana i Pendżab na północy Indii, a także w Delhi.

By zapobiec protestom w poniedziałek, w stanie Haranija pozwolono policji strzelać do demonstrantów protestujących przeciwko wyrokowi na ich guru. Szczególne środki bezpieczeństwa wprowadzono w znajdującym się w tym stanie mieście Rohtak, wokół więzienia, gdzie guru jest przetrzymywany. Nie nadeszły informacje o żadnych nowych starciach.

pr/pap

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej