Ekstraklasa: Magiera nie był w stanie wyprowadzić Legii z kryzysu. W którą stronę pójdzie mistrz Polski?
Legia Warszawa zdecydowała się na trzęsienie ziemi, zwalniając trenera Jacka Magierę i dyrektora sportowego Michała Żewłakowa. Jaką drogą pójdzie teraz mistrz Polski i dokąd go ona zaprowadzi?
2017-09-13, 17:00
Posłuchaj
Środowe wydarzenia w Legii Warszawa trudno określić inaczej niż jako szok. Jeszcze kilka dni temu prezes Legii, Dariusz Mioduski, deklarował, że Jacek Magiera nie musi martwić się o swoją przyszłość. To jednak jeden z najbardziej utartych frazesów, jaki można usłyszeć w świecie piłki.
Po porażce z Astaną Mioduski informował, że odbył "długą i dobrą rozmowę" ze szkoleniowcem. Pisał, że wierzy w drużynę i klub oraz w to, że uda się wyjść z tej sytuacji silniejszym. To wszystko pokazuje jednak, ile może zmienić się w ciągu zaledwie miesiąca. Zarówno w grze drużyny, jak i w podejściu decyzyjnych osób - tutaj zmiana nastąpiła tylko w tym drugim przypadku.
Powiązany Artykuł
Wstrząsy w Legii Warszawa. Jacek Magiera nie jest już trenerem mistrza Polski
Kibice, klubowe władze, sztab - wszyscy wierzyli w to, że Legia musi zacząć grać lepiej. Tymczasem regres trwał w najlepsze. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów piłkarzom Magiery wymknęła się z rąk Liga Europy. W dodatku po losowaniu, na które nie można było przecież narzekać.
W lidze więcej pretensji można było mieć odnośnie stylu - trudno wskazać mecz, w którym Legia zagrała koncertowo, praktycznie w każdym spotkaniu przechodziła przez męki. Nie było pomysłu, świeżości, radości z gry. Sprowadzeni do Warszawy zawodnicy zawodzili lub po prostu nie byli gotowi do gry. Do tego doszły jeszcze kontuzje kilku graczy.
REKLAMA
Cierpieli kibice, niemoc wykorzystywali rywale. Atmosfera gęstniała i stało się jasne (przynajmniej dla Mioduskiego), że coś musi się zmienić. W głowie prezesa rozbrzmiewał ostatni gwizdek na to, by ratować sezon. Miał zresztą doświadczenie z ostatnich sezonów.
Stanisław Czerczesow zastąpił Henninga Berga na początku października 2015 roku i wygrał mistrzostwo. Magiera zmienił Hasiego 24 września 2016 roku i wtedy także Legia zdołała wywalczyć tytuł. Czy tym razem może być podobnie?
***
Szkoleniowiec zmierzył się w Legii z trudnym zadaniem. Przejął rozbity zespół, który grał poniżej swoich możliwości, jednak był w stanie udźwignąć ten ciężar, trafić do piłkarzy, wprowadzić tak potrzebny spokój.
REKLAMA
Teraz wygląda na to, że to on zostawił zespół, w którym (mówiąc delikatnie) nie dzieje się najlepiej, zarówno w szatni, jak i na boisku. Coś w tej współpracy się skończyło, a mówimy o klubie, gdzie trudno liczyć na wyrozumiałość.
Szkoleniowiec przeżył to na własnej skórze - początkowo uwielbiany, mógł usłyszeć coraz więcej krytycznych głosów i słów, które do cytowania się nie nadają.
Ale co boli najbardziej - wyglądało też na to, że piłkarze odlecieli bardzo wysoko. Przekonani o własnych ogromnych umiejętnościach, bujający gdzieś w obłokach, momentami tracący kontakt z rzeczywistością. Magiera najwyraźniej przestał mieć na nich taki wpływ, jaki miał na początku swojej pracy przy Łazienkowskiej.
REKLAMA
Legia to nie miejsce, w którym na wyjście z kryzysu dostaje się miesiące. Ostatnim trenerem, który przepracował w Warszawie dwa sezony, był Maciej Skorża, który odszedł z klubu w 2012 roku. To tylko potwierdzenie tendencji.
Czy Magiera miał realne szanse na to, by uratować Legii ten sezon? Patrząc po tym, że z tygodnia na tydzień nie widać było żadnego progresu, jest to bardzo wątpliwe. Od dłuższego czasu krytykowano też działania Michała Żewłakowa i politykę transferową warszawskiego klubu. Wpadki można by wymieniać długo, choć oczywiście zdarzali się piłkarze, którzy podnosili sportową jakość, a do tego można było na nich zarobić.
Problem w tym, że na każdego Vadisa, Bereszyńskiego, Dudę czy Nikolicia przypadał przeważnie więcej niż jeden Masłowski, Langil i Necid.
Już kilka tygodni temu wiele pisano o poczynaniach szefa skautów, Radosława Kucharskiego, który sprowadził do Warszawy między innymi Chukwu, Necida czy Suleya. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej, bo w ostatnich latach Legia regularnie pokazywała, że jej działania zbyt często były chaotyczne i tylko pozornie przemyślane.
REKLAMA
***
Magierę zmienił na stanowisku Romeo Jozak. Umowa została podpisana do końca tego sezonu z opcją przedłużenia o dwa lata. Za przygotowanie fizyczne legionistów będzie odpowiadał Krasimir Sos. Dyrektorem technicznym Klubu będzie Ivan Kepcija.
To dla Legii odważny i zdecydowany krok. Sprowadzenie całej trójki, która miała wpływ na to, jaką renomą cieszy się obecnie akademia Dinama Zagrzeb i w jakim stopniu klub ten zdominował ligę chorwacką, pozwala jasno zobaczyć kierunek.
W tym momencie Legia marzy o tym, by być w sytuacji chorwackiego hegemona. Do ostatniego roku Dinamo zdobywało tytuł mistrzowski jedenaście razy z rzędu, przebierało w najbardziej utalentowanej chorwackiej młodzieży, co roku zarabiając miliony na sprzedawaniu wychowanych przez siebie zawodników.
REKLAMA
Jak będzie przebiegać ten proces? Jak nowy szkoleniowiec, który dotychczas odnosił sukcesy przede wszystkim w pracy z młodzieżą, poradzi sobie w szatni warszawskiej drużyny? Na odpowiedzi na pewno potrzeba czasu. Pytanie tylko, czy w tym przypadku Dariusz Mioduski będzie bardziej cierpliwy.
Więcej na blogu autora - Krótka Piłka
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA