Detektyw przed komisją
Rutkowski: Od Olewników nie wziąłem ani złotówki poza fakturą.
2009-10-29, 13:05
Detektyw Krzysztof Rutkowski stanął w czwartek przed sejmową komisją śledczą do zbadania okoliczności sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Rutkowski odnosząc się do zarzutów Włodzimierz Olewnika podkreślił, że od rodziny nie wziął "ani złotówki poza fakturą”. Posła Zbigniewa Wassermanna zainteresował fakt, że Rutkowski za ponad półroczną pracę dla Olewników wziął 20 tysięcy złotych. Rutkowski odpowiedział, że tak faktycznie było, a przy sprawie pracowało ponad 10 osób. Potwierdził sugestię posła, że pracował prawie za darmo.
Rutkowski o imprezach Olewnika
Między Krzysztofem Rutkowskim a przesłuchującym go Zbigniewem Wassermannem (PiS) doszło do spięcia.
Gdy Wassermann pytał go o nieprawidłowości w niektórych akcjach jego biura, Rutkowski odparł, że to kłamstwo i zażądał od szefa komisji Marka Biernackiego (PO), by "zdyscyplinował" Wassermanna. Szef komisji odmówił.
REKLAMA
Według Rutkowskiego, Krzysztof Olewnik został porwany, bo "myślał, że wszystko mu wolno". Zauważył, że impreza z października 2001 r., po której go porwano, była zorganizowana dla funkcjonariusza policji, którego miał przeprosić za to, że wcześniej mu naubliżał. "Na takich imprezach załatwiało się nieformalnie pozwolenia na broń - kosztowało to 10 tys. zł" - powiedział Rutkowski, powołując się na uzyskane informacje.
Ocenił on, że motywem porwania nie były interesy, które prowadzić miał Krzysztof Olewnik. "To nie był żaden biznesmen. Do jakiego biznesu się nie dotknął, to wszystko padało. Nie porywa się biznesmenów, bo biznesmen musi przygotować kasę na okup. Porywa się jego dzieciaka" - powiedział. Zastrzegł, że choć o zmarłych nie mówi się źle, to zdobyte przez biuro informacje nie ukazywały Krzysztofa Olewnika w dobrym świetle - stąd trwające dłuższy czas założenie, że Olewnik mógł sfingować swoje porwanie.
Olewnik: Rutkowski to oszust
Do pracy tego detektywa zgłaszano wiele zastrzeżeń. Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa, powiedział wprost przed komisją, że Rutkowski "oszukał go na milion złotych". Chodzi o usługi jego detektywów, które w pewnym momencie zastąpiły działania policji. Np. założony w domu Olewników podsłuch i rejestrator ich aparatów telefonicznych okazał się tak złej jakości, że nie spełniał wymogów dowodu procesowego.
Posłowie z komisji mówią, że agencja Rutkowskiego wręcz "zdominowała" policyjne śledztwo. Pozycji agencji Rutkowskiego w całej sprawie dziwili się też zeznający przed komisją policjanci i prokuratorzy.
Sam Rutkowski odpowiadał wcześniej, że o wyłudzeniu pieniędzy od Olewników - którego miał się dopuścić ktoś ze świata przestępczego podający się za informatora jego agencji - dowiedział się po roku od zdarzenia. Zapewniał, że gdyby Olewnik zwrócił się do niego w tej sprawie, nie doszłoby do tej sytuacji. Sama rodzina, jego zdaniem, "wykonywała złe ruchy i złe decyzje".
REKLAMA
(pap,rk)
REKLAMA