Ekstraklasa: Inea Stadion pozostaje niezdobytą twierdzą. Lech był lepszy od Wisły, ale wyrównał dopiero w końcówce
W drugim piątkowym meczu Ekstraklasy Lech Poznań zremisował z Wisłą Kraków 1:1. Gościom zabrakło dwudziestu sekund aby zostać pierwszą drużyną, która wygra w tym sezonie w Poznaniu.
2017-10-27, 22:34
Legia Warszawa, Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze i Lech Poznań. Tylko te drużyny przed 14. kolejką Ekstraklasy zachowywały miano niepokonanych przed własną publicznością. „Kolejorz” potrafił u siebie odprawić z kwitkiem m.in. Legię aż 3:0. Był też faworytem w piątkowym meczu z Wisłą, choć krakowianie w tym sezonie trzymają się blisko czołówki. No i mają w swoich szeregach Carlitosa. Szerzej nie znany przed tym sezonem w Polsce napastnik bawi się w Ekstraklasie.
To właśnie Hiszpan rozpoczął strzelanie na Bułgarskiej. W 8. minucie doskoczył do piłki na linii pola karnego i płaskim uderzeniem w długi róg zdobył swoją dziesiątą ligową bramkę. „Biała Gwiazda” mająca w swoim DNA tzw. krakowską piłkę wcale się nie cofnęła, a gospodarze nie radzili sobie z dobrze zorganizowaną linią defensywną rywali. Na dobrą sprawę przez pierwsze 30 minut nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej sytuacji.
Żeby poważnie zagrozić bramce Michała Buchalika potrzebny był strzał z dystansu. Maciej Makuszewski posłał bombę z ponad dwudziestu metrów, Buchalik odbił piłkę przed siebie, a przy dobitce Darko Jevticia popisał się interwencją meczu. Piłkarze Lecha poczuli jednak krew i w kolejnej akcji bramkarz Wisły ponownie musiał pokazać najwyższe umiejętności. Przez kilka kolejnych minut miejscowi nie opuszczali okolic pola karnego. Buchalik pracował jednak na miano MVP meczu. Wiślacy przetrwali napór i na przerwę schodzili w lepszych humorach.
Taktyka trenera Kiko Ramireza na drugą połowę była jasna. „Dowieźć” korzystny wynik do końca. Wisła postawiła podwójne zasieki, gra toczyła się głównie na jej połowie. Na całej szerokości boiska pełno było Jevticia i Radosława Majewskiego. Swoje okazje miał Christian Gytkjaer, ale tego dnia był na bakier ze skutecznością.
REKLAMA
Lech bił „głową w mur”, sytuacji miał tyle, że można byłoby obsadzić nimi więcej niż jedno spotkanie. Wydawało się, że dopiął swego tuż przed końcem. Do siatki trafił Mihai Radut, ale sędzia skorzystał z VAR-u i pokazał spalonego. Zostawało jeszcze kilka minut do końca, w dodatku arbiter do regulaminowego czasu doliczył cztery. I już w ostatniej, a dokładnie 20 sekund przed końcem do wyrównania doprowadził Jevtić. Twierdza „Poznań”, więc nie padła bo drużyny podzieliły się punktami.
Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Carlitos (8.), 1:1 Darko Jevtić (90+4.)
Lech: Matus Putnocky - Robert Gumny (81. Nicklas Barkroth), Lasse Nielsen (71. Deniss Rakels), Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewycz - Maciej Makuszewski, Łukasz Trałka, Radosław Majewski, Maciej Gajos (81. Mihai Radut), Darko Jevtić - Christian Gytkjaer
Wisła: Michał Buchalik - Tomasz Cywka, Arkadiusz Głowacki, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok - Jesus Imaz, Victor Perez, Kamil Wojtkowski (71. Tibor Halilovic), Vullnet Basha, Rafał Boguski (67. Ze Manuel) - Carlitos (76. Denys Bałaniuk)
REKLAMA
bor
REKLAMA