Na Majdanie pustki. Bohaterowie rewolucji osobno
Prezydent i premier Ukrainy oddzielnie obchodzili piatą rocznicę Pomarańczowej Rewolucji. Po radości tamtych chwil nad Dnieprem nie pozostało wiele.
2009-11-22, 19:15
Posłuchaj
Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko są zgodni: uczestnicy Rewolucji popierali nie konkretnych polityków, lecz walczyli przeciwko ówczesnej władzy.
Mimo, że w 2004 roku Julia Tymoszenko i Wiktor Juszczenko stali razem na kijowskim Majdanie - Placu Niepodległości - później rozpoczęli wojnę przeciwko sobie.
Piątą rocznicę Pomarańczowej Rewolucji prezydent obchodził na galowym koncercie, a premier wydała specjalne oświadczenie. Obydwoje byli zgodni co do jednego: bohaterami Pomarańczowej Rewolucji byli nie oni, a zwykli Ukraińcy.
„Pomarańczowa rewolucja walczyła nie tylko o Juszczenkę. Dziękuję każdemu, kto skandował moje imię. Majdan walczył o własne marzenie. To był solidarny przejaw naszej obywatelskiej i narodowej pozycji". - zaznaczył prezydent Wiktor Juszczenko.
Także Julia Tymoszenko, która piąc lat temu stałą obok dzisiejszego prezydenta przed wielotysięcznym tłumem zgadza się, że mimo rozczarowania Majdan i pomarańczowa rewolucja nie były daremne. To tam narodzili się wolni Ukraińcy.
"Rocznica Majdanu to nie święto polityków. Rozczarowanie konkretnymi politykami nie jest rozczarowaniem ideałami i celami rewolucji. Ludzie nie popierali polityków. Oni wyszli na Plac Niepodległości walcząc z oszustwami wyborczymi, walcząc o swoje życie i wolność". - mówiła Julia Tymoszenko.
REKLAMA
Na stołecznym Placu Niepodległości świętowało 5. rocznicę Pomarańczowej Rewolucji tylko kilkadziesiąt osób. Wiec zorganizowała jedna z marginalnych organizacji politycznych. Ani Wiktor Juszczenko, ani Julia Tymoszenko nie spotkali się ze zwykłymi Ukraińcami, którzy brali udział w wydarzeniach 2004 roku.
Razom nas bahato - to było pięć lat temu
Pomarańczowa rewolucja rozpoczęła się 22 listopada 2004 r. Protesty, które trwały 17 dni, wybuchły, gdy Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie uznała, że drugą turę wyborów prezydenckich wygrał kandydat obozu władzy, ówczesny premier Janukowycz.
W rezultacie protestów, w powtórzonym głosowaniu zwyciężył kandydat opozycji demokratycznej Wiktor Juszczenko. Pomarańczowy był kolorem jego kampanii wyborczej.
Ukraińscy komentatorzy twierdzą, że obecna niechęć Juszczenki do Tymoszenko jest tak silna, że jeśli w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzy się ona z Janukowyczem, urzędujący prezydent poprze tego ostatniego.
REKLAMA
"Tymoszenko nigdy nie stanie się prawdziwą Ukrainką, a z Janukowycza można Ukraińca zrobić" - miał powiedzieć kiedyś Juszczenko.
W wyznaczonych na styczeń wyborach obecny prezydent nie ma praktycznie szans na reelekcję: sondaże dają mu dziś od 3 do 7 proc. poparcia. Faworyt rankingów, Janukowycz, może liczyć na ok. 28 proc., a premier Tymoszenko na 20 proc. głosów.
REKLAMA