"Kommiersant": bojownicy otrzymują pieniądze z Polski
Główna księgowa jednego z największych i najbitniejszych oddziałów radykalnych islamistów w Czeczenii w szpitalu.
2009-12-01, 15:18
Lekarze w Astrachaniu, na południu Rosji, walczą o życie Ainy Sidgalijewej, która w miniony piątek usiłowała popełnić samobójstwo, by uniknąć aresztowania.
Rosyjskie media utrzymują, że kobieta jest główną księgową jednego z największych i najbitniejszych oddziałów radykalnych islamistów w Czeczenii. Według dziennika "Kommiersant" oddział ten otrzymuje z Polski pieniądze na działalność.
Gazeta poinformowała, że Sidgalijewa próbowała wysadzić się w powietrze w momencie, gdy grupa funkcjonariuszy MSW Czeczenii usiłowała zatrzymać ją przed bankiem, do którego przyszła po pieniądze dla bojowników. Kobieta zdetonowała granat, który miała ze sobą. Doznała ciężkich obrażeń twarzy i brzucha.
"Kommiersant" podał, że Sidgalijewa jest główną księgową dżamaatu wahabickiego w Urus-Martanie, 20 km na południowy zachód od Groznego. Jego emirem jest Czyngischan Giszajew, który wraz ze swoimi ludźmi ukrywa się w lasach na pograniczu Czeczenii i Inguszetii.
REKLAMA
Dziennik zauważył, że mimo to potrafił sobie zapewnić regularne finansowanie ze strony osoby fizycznej, przebywającej w Polsce. Nieznany sponsor jakoby przekazuje mu co miesiąc 50 tys. dolarów na potrzeby oddziału. Poprzednia transza dotarła do adresata w połowie listopada.
Milicjanci z Czeczenii ustalili, że pieniądze dla Giszajewa wpływają na konto Sidgalijewej w jednym z banków w Astrachaniu, a ona przewozi je do lasu. W zeszły piątek miała odebrać premie w podwójnej wysokości dla bojowników.
Jak twierdzi "Kommiersant", pochodząca z Groznego Sidgalijewa jest żoną znanego dowódcy polowego Anwara Łabazanowa, który walczył z siłami federalnymi w obu wojnach czeczeńskich.
Kobieta przyjechała do Astrachania w ubiegły czwartek w towarzystwie jednego z najbliższych współpracowników Giszajewa - Bekmahomeda Sajgatowa. W mieście tym czekał na nich niejaki Musa Chajcharojew. Do banku udali się we troje. Gdy spostrzegli, że zastawiono na nich zasadzkę, próbowali się wycofać.
REKLAMA
Oprócz Sidgalijewej ranny został też Sajgatow. Natomiast Chajcharojewa zatrzymali czeczeńscy milicjanci.
"Kommiersant" poinformował też o aresztowaniu w Moskwie przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) niejakiego Rusłana Oznijewa, którego przedstawił jako bojownika oddziału dowodzonego przez przywódcę czeczeńskich separatystów Doku Umarowa.
Gazeta przekazała, że pochodzący z Inguszetii 26-letni Oznijew na polecenie jednego ze stronników Umarowa wrócił do Rosji z Francji, gdzie mieszkał w ostatnich latach. Otrzymał materiały wybuchowe oraz broń i miał czekać na rozkaz przeprowadzenia kolejnej akcji odwetowej.
"Kommiersant" nie podał, którędy Oznijew dostał się do Moskwy. Powołując się na FSB, poinformował jedynie, że Ingusz ten już wcześniej przyjeżdżał do Rosji. W 2007 roku przez Polskę dotarł do Moskwy, skąd udał się do Groznego. Tam przyłączył się do oddziału Umarowa, stawiającego sobie za cel oderwanie Czeczenii od Federacji Rosyjskiej.
REKLAMA
Oznijewa zatrzymano w domu akademickim Rosyjskiego Uniwersytetu Przyjaźni Narodów, w południowo-zachodniej części Moskwy. Miał przy sobie trotyl, pistolet Makarowa, amunicję do niego i plan Moskwy. Na planie widniały znaki, które FSB uznała za miejsca planowanych ataków terrorystycznych.
PAP
REKLAMA