Czterdzieści lat ... przeleciało - Adam Małysz , "Orzeł z Wisły" kończy 40 lat. "On jest jak Krzysztof Kolumb"
40 lat temu - 3 grudnia 1977 roku w Wiśle na świat przyszedł Adam Małysz – człowiek, który dla wielu osób stał się niedoścignionym idolem i symbolem polskiego sportu. To obecnemu dyrektorowi Polskiego Związku Narciarskiego zawdzięczamy fakt, że miliony Polaków pokochały skoki narciarskie.
2017-12-03, 13:40
Posłuchaj
Adam Małysz o swojej karierze (IAR)
Dodaj do playlisty
Zainteresowanie sportami zimowymi Małysz przejawiał już od najmłodszych lat – po raz pierwszy założył narty jako trzylatek. Pochodził ze związanej z narciarstwem rodziny, dlatego na uprawianie sportu wydawał się być skazany. Pradziadek późniejszego mistrza świata był właścicielem jednej z beskidzkich skoczni, natomiast wujek Małysza – Jan Szturc, najpierw sam skakał na nartach, by po zakończeniu kariery stać się cenionym trenerem.
Szturc był zresztą pierwszym szkoleniowcem krewniaka, który doprowadził 17-letniego wtedy Małysza do sukcesów w rywalizacji juniorskiej: tytułu mistrza Polski w skokach narciarskich oraz wicemistrza w kombinacji norweskiej. Po namowach trenera, utalentowany zawodnik zdecydował poświęcić się w pełni pierwszej z tych dyscyplin.
W niedługim czasie przyszło pierwsze powołanie do kadry narodowej prowadzonej wówczas przez czeskiego trenera – Pavla Mikeskę. Już 4 stycznia 1995 roku, w nieco ponad miesiąc po 17. urodzinach, Małysz po raz pierwszy w życiu zdobył punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W zawodach z cyklu prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni zajął 17. miejsce.
REKLAMA
Jeszcze lepiej nastolatek z Polski spisał się dwa miesiące później, podczas mistrzostw świata seniorów, które gościło kanadyjskie Thunder Bay. Sklasyfikowano go na 11. miejscu w rywalizacji na skoczni normalnej, natomiast w rywalizacji na dużej skoczni Małysz zamknął pierwszą dziesiątkę. Stawało się jasne, że młody zawodnik, z pogrążonej wtedy w narciarskiej zapaści Polski, może zrobić dużą karierę.
Potwierdziły to dwa kolejne sezony. Pierwszy pucharowy triumf zanotował 16 marca 1996 roku na skoczni w Oslo-Holmenkollen. Obiekt w Norwegii miał się okazać w przyszłości jego ulubioną skocznią w cyklu - Małysz przez całą karierę wygrywał tam łącznie pięciokrotnie. W latach 1996-1997 zawodnik pochodzący z Wisły ośmiokrotnie stał na podium zawodów Pucharu Świata, z czego w trzech konkursach na jego najwyższym stopniu.
W tym samym czasie skoczka czekały zmiany w życiu osobistym. W styczniu 1997 roku zaręczył się z Izabelą Polok. 14 czerwca tego samego roku para wzięła ślub w kościele ewangelicko-augsburskim w Wiśle, w październiku na świat przyszła córka Karolina.
- To jest chwila jedna na całe życie. Widzę, jak rodzice witają nas chlebem i solą. Tłuczemy kieliszki na szczęście. Niosę żonę na rękach. Na naszym weselu przez trzy dni bawiło się 120 osób. A potem pochmurny 31 października w tym samym roku. Na świat przychodzi Karolinka. Miałem ledwie 20 lat, Iza - 19. Ludzie dziwili się, że tacy młodzi skaczemy na głęboką wodę, a ja psychicznie bardzo szybko dojrzewałem - wspominał po latach w jednym z wywiadów.
REKLAMA
Kolejne dwa sezony nie były dla skoczka udane. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajmował odległe miejsca. Nie powiodło mu się także podczas igrzysk w Nagano, gdzie zajął 51. miejsce na skoczni normalnej, natomiast na dużej był 52. Pojawiły się nawet myśli o zakończeniu kariery i podjęciu pracy w wyuczonym zawodzie dekarza.
Zawodnik nie zdecydował się na to rozwiązanie i pod kierunkiem nowego trenera Apoloniusza Tajnera zaczął skakać lepiej. Podjął także współpracę z psychologiem dr. Janem Blecharzem i fizjologiem prof. Jerzym Żołądziem. Małysz świetnie zaprezentował się już podczas inauguracyjnego konkursu sezonu 2000/01, gdzie wygrał serię kwalifikacyjną. Niestety, Polak został zdyskwalifikowany ze względu na nieregulaminowy kombinezon.
To niepowodzenie nie załamało jednak Małysza, a jego forma powoli rosła, aby wystrzelić podczas Turnieju Czterech Skoczni. Wygrane konkursy w Innsbrucku i Bischofschofen oraz triumf w klasyfikacji generalnej spowodowały, że Małysz stał się z dnia na dzień najpopularniejszym polskim sportowcem, a telewizyjne transmisje z jego udziałem biły rekordy popularności. Polskę ogarnęła fala "Małyszomanii”, dla wielu rodzin transmisje z pucharowych konkursów stały się nieodłącznym elementem spędzania weekendów.
Przez kolejną dekadę Małysz stał się czołową postacią skoków narciarskich i jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników. Jako drugi skoczek w historii, po słynnym Mattim Nykaenenie, zdobył Kryształową Kulę czterokrotnie, w tym, jako jedyny, trzy razy z rzędu w latach 2001-2003. Pokaźny dorobek medalowy przyniosły mu także starty na mistrzostwach świata. Przywiózł z tych zawodów cztery złote, jeden srebrny i jeden brązowy medal.
REKLAMA
Nigdy nie udało mu się zostać mistrzem olimpijskim, jednak z igrzysk również przywoził medale, trzykrotnie zostając wicemistrzem, a raz brązowym medalistą najważniejszej imprezy czterolecia. Za każdym razem jeszcze lepiej na olimpijskich skoczniach radził sobie Szwajcar Simon Ammann.
Karierę zakończył po sezonie 2010/11, w którym zdobył ostatni, brązowy medal mistrzostw świata (wywalczony na skoczni w Holmenkollen) oraz po raz ostatni zwyciężył przed polską publicznością w Zakopanem. Pożegnalny skok oddał 26 marca 2011 roku podczas swojego oficjalnego benefisu na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi.
Podczas kariery zawodniczej Małysz dał się poznać jako człowiek niezwykle skromny, sympatyczny i lubiany przez konkurentów. Ludzie znający polskiego mistrza pytani o charakter Małysza odpowiadają zazwyczaj krótko: "skromny, pracowity, uśmiechnięty, życzliwy”. Jego postawy nie zmieniły liczne sukcesy i sława.
REKLAMA
Małysz doczekał się wielu fanów, nie tylko wśród rodaków licznie jeżdżących za nim po całym świecie, ale także wśród kibiców skoków z zagranicy. Austriacy nazywali go "Goldbergerem Wschodu”, natomiast Niemcy porównywali do Jensa Weissfloga. Legendą sportu został już za życia. Doczekał się nawet skoczni swojego imienia w rodzinnej Wiśle, gdzie od 2013 roku odbywają się zawody Pucharu Świata.
Adam Małysz Rola, którą teraz pełnię, jest dla mnie trudniejsza. Kiedy jesteś zawodnikiem, to wszystko zależy od ciebie, a mi bezsilnemu pozostaje czekać na dole skoczni
Charakterystycznym znakiem "Orla z Wisły” podczas kariery zawodniczej były noszone przez niego wąsy. Kojarzony był także z bułką i bananem, których jedzenie miało zapewniać mu lepsze wyniki. Jako zawodnik stronił od kontaktów z mediami, po latach wspominając, iż rozmowy z dziennikarzami go stresowały. Nieustannie powtarzał w wywiadach, że "najważniejsze jest oddanie dwóch równych skoków”.
Swobody w kontaktach z dziennikarzami nabrał po zakończeniu kariery zawodniczej. Najpierw, jako kierowca rajdowy, gdy startował aż pięciokrotnie w terenowym Rajdzie Dakar, a potem już jako dyrektor PZN do spraw skoków i kombinacji norweskiej. Nową funkcję objął w 2016 roku.
- Na początku nie wiedziałem, co będę robić. Funkcja dyrektora kojarzy się raczej z siedzeniem w biurze, ale ja od razu powiedziałem, że w ten sposób nie będę pracować. Chciałem być blisko zawodników, stać się trochę pośrednikiem między nimi a związkiem. Staram się także pomagać swoim doświadczeniem - przyznawał w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
REKLAMA
Jego praca jest bardzo dobrze oceniana przez obecnych reprezentantów. - Adam wykonuje naprawdę dobrą pracę. Jest osobą, której potrzebowaliśmy, jest dobrym menedżerem zespołu, "ogarnia" media, żeby nas nie zadusiły. To bardzo wygodna sytuacja - przyznał dwukrotny mistrz olimpijski – Kamil Stoch.
To Małyszowi i jego świetnym wynikom zawdzięczamy wielkie zainteresowanie skokami narciarskimi w naszym kraju. Zainteresowanie, które przełożyło się na wzrost liczby uprawiających skoki wyczynowo. W rezultacie minęły czasy, gdy Polacy w zawodach drużynowych byli tłem dla najlepszych. Po pierwszym w historii złotym medalu dla Polski w drużynowym konkursie mistrzostw świata, Małysz przyznawał, że radość z tego krążka jest dla niego jeszcze większa niż z tych zdobytych przez niego indywidualnie.
- Po prostu znów jest wielka. Jednak rola, którą teraz pełnię, jest dla mnie trudniejsza. Kiedy jesteś zawodnikiem, to wszystko zależy od ciebie, a mi bezsilnemu pozostaje czekać na dole skoczni - powiedział bezpośrednio po zawodach.
Naszemu Mistrzowi, w dniu urodzin, życzymy wielu sukcesów.
REKLAMA
PM, PAP
REKLAMA