Premier: w dialogu między Warszawą a KE potrzebujemy otwartości i uczciwości
- Polska jest przywiązana do zasady praworządności tak samo jak UE, reforma wymiaru sprawiedliwości jest w Polsce konieczna, a w dialogu między Warszawą a KE potrzebujemy otwartości i uczciwości - tak premier Mateusz Morawiecki ocenił decyzję KE o uruchomieniu art. 7. Do sprawy odnieśli się również inni politycy obozu rządzącego.
2017-12-20, 14:42
Posłuchaj
Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu art. 7 traktatu unijnego wobec Polski. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.
"Polska jest przywiązana do zasady praworządności tak samo jak UE. Reforma wymiaru sprawiedliwości jest w Polsce konieczna" - napisał premier.
Powiązany Artykuł
Co oznacza uruchomienie przez KE art.7. wobec Polski?
- W dialogu między Warszawą, a Komisją potrzebujemy otwartości i uczciwości. Wierzę w to, że podmiotowość Polski da się pogodzić z ideą Zjednoczonej Europy - dodał szef polskiego rządu.
"To trudny dzień dla Polski, ale także dla UE"
KE analizowała w środę ustawy o Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Na spotkaniu unijni komisarze podjęli decyzję o aktywowaniu wobec Polski art. 7 ust. 1 unijnego traktatu.
REKLAMA
Mówi on o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Same sankcje są mało prawdopodobne, bo wymagają jednomyślności, ale już uruchomienie art 7. byłoby bezprecedensowym krokiem w historii UE i zmusiłoby stolice do zajęcia stanowiska wobec wydarzeń w Polsce.
Szef KE Jean-Claude Juncker w środę zaprosił premiera Mateusza Morawieckiego do Brukseli, aby kontynuować rozmowę rozpoczętą na Radzie Europejskiej w ubiegłym tygodniu.
- To trudny dzień dla Polski, ale także dla UE. W takich chwilach szczególnie potrzebny jest dialog. Dlatego zaprosiłem premiera Mateusza Morawieckiego do Brukseli, aby kontynuować naszą rozmowę rozpoczętą na Radzie Europejskiej - napisał przewodniczący Komisji.
Pod wpisem na Twitterze szef KE umieścił skan listu do Morawieckiego, w którym na 9 stycznia zaprosił go do Brukseli na roboczy lunch lub kolację.
"Jesteśmy zawsze gotowi do rozmów"
Do decyzji Komisji odniosło się również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Polska z ubolewaniem przyjmuje uruchomienie przez Komisję Europejską procedury przewidzianej w art. 7 TUE, która z istoty swojej ma charakter polityczny, nie zaś prawny; obciąża ona niepotrzebnie nasze wzajemne relacje, co może utrudniać budowanie porozumienia - oświadczyło MSZ.
Komisja Europejska zdecydowała o uruchomieniu art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dot. praworządności.
"Jesteśmy zawsze gotowi do rozmów - podczas ostatniego szczytu europejskiego, premier Mateusz Morawiecki potwierdził naszą wolę kontynuowania dialogu na najwyższym szczeblu z Komisją, co spotkało się z pozytywnym odzewem z jej strony. Liczymy, że wkrótce będziemy mogli przedstawić nasze stanowisko w sposób bezpośredni i otwarty" - podkreślono w komunikacie MSZ.
Resort zaznaczył, że polski rząd prowadzi dialog z KE w dobrej wierze i podtrzymuje deklarację o gotowości zapoznania przedstawicieli KE ze wszystkimi aspektami procesu legislacyjnego związanego z reformą polskiego wymiaru sprawiedliwości.
"Decyzja sprzeczna z literą oraz duchem Traktatu Lizbońskiego"
- Decyzja Komisji Europejskiej o uruchomieniu art. 7.1. unijnego traktatu jest sprzeczna z literą oraz duchem Traktatu Lizbońskiego - ocenił w środę w PR24 wicepremier Jarosław Gowin. Jak dodał, KE nie ma prawa ingerować w polski wymiar sprawiedliwości.
REKLAMA
Gowin zapewnił, że polski rząd dalej będzie prowadził dialog z KE. - W naszej ocenie decyzja KE jest sprzeczna zarówno z literą jak i z duchem Traktatu Lizbońskiego. Mówiąc krótko KE nie ma prawa ingerować w tę sferę, jaką jest jest wymiar sprawiedliwości, to jest domena suwerennych państw narodowych - podkreślił.
Wicepremier ocenił jednocześnie, że obecnie nie ma powodów do niepokoju w związku z decyzją KE. "Artykuł 7, to nie jest procedura sankcyjna. Do uruchomienia sankcji potrzebna jest jednomyślna zgoda Rady Europejskiej, a tej jednomyślności nie będzie" - stwierdził.
Według Gowina, obecnie w działaniach instytucji unijnych widać, że są "równi i równiejsi". - Te same decyzje, działania, które uchodzą na sucho rządom zachodniej Europy, zwłaszcza rządom mocarstw europejskich, jak Niemcy, czy Francja, w przypadku mniejszych państw, zwłaszcza nowej Europy bywają przyczyną ustawiania nas pod pręgierzem - powiedział wicepremier.
W jego ocenie, przyczyną takiego traktowania mniejszych państw jest "twarde i skuteczne zabieganie o interes narodowy".
Gowin ocenił, że w przyszłości nastąpi w KE "moment otrzeźwienia". - Te procedury są uruchomione po raz pierwszy, to jest niebezpieczny precedens. Niebezpieczny nie dla Polski, ale dla spoistości UE - podkreślił.
- Dzisiaj jest dzień tak naprawdę hańby dla tych, którzy namawiali KE do tego, żeby podjąć próbę nałożenia sankcji, bo do sankcji jest jeszcze daleko i moim zdaniem nigdy do tego nie dojdzie - stwierdził Gowin.
"My postępujmy zgodnie z prawem"
- W mojej ocenie Komisja Europejska przekroczyła swoje uprawnienia - powiedział w środę w Poznaniu szef MSWiA Mariusz Błaszczak odnosząc się do decyzji KE o uruchomieniu art. 7.1 unijnego traktatu. Jak dodał, decyzja KE to także efekt działań "totalnej opozycji".
KE analizowała w środę ustawy o Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Komisja podjęła decyzję o aktywowaniu wobec Polski art. 7 ust. 1 unijnego traktatu. Wiceszef KE Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że Komisja daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.
W opinii szefa MSWiA Komisja Europejska "przekroczyła swoje uprawnienia". - My postępujmy zgodnie z prawem (...) polegającym na tym, że w wyborach został wyłoniony parlament, parlament wyłonił rząd, a rząd ma prawo do tego żeby w tych sprawach decydować - podkreślił.
Jak dodał, kierowane względem Polski zarzuty są bezpodstawne, co widać przy porównaniu zaproponowanych przez prezydenta i uchwalonych przez parlament rozwiązań z rozwiązaniami funkcjonującymi w innych europejskich krajach.
- Porównajmy system sądownictwa, który został uchwalony przez parlament i teraz czeka na podpis prezydenta z systemem na przykład niemieckim. W Niemczech KRS jest upolityczniony; jest wybierany przez parlament federalny i parlamenty landowe. W Hiszpanii system wymiaru sprawiedliwości jest bardzo podobny do tego, jaki został zaproponowany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Jeżeli byśmy myśleli kategoriami Timmermansa, to możemy powiedzieć, że w Niemczech jest bardziej upolityczniony system wymiaru sprawiedliwości, a istnieje i funkcjonuje. Nie słyszałem, by KE wnosiła jakiekolwiek skargi wobec Hiszpanii czy Niemiec - powiedział.
Według Błaszczaka, "wszystko zaczęło się od działań środowisk opozycyjnych". - Totalna opozycja, która walczy z rządem przez ulicę, okazało się to nieskuteczne, teraz walczy przez zagranicę - ale to też okaże się nieskuteczne. Polska jest krajem niepodległym, suwerennym i decyduje o swojej przyszłości. Wymiar sprawiedliwości musiał być zmieniony, takie było oczekiwanie milionów Polaków, którzy głosowali w 2015 roku zarówno w wyborach prezydenckich na Andrzeja Dudę, jak i parlamentarnych, na Prawo i Sprawiedliwość - podkreślił.
Przypomniał, że PiS szedł do wyborów m.in. z programem głębokich zmian w wymiarze sprawiedliwości. - PiS jest konsekwentne, dotrzymuje zobowiązań, w związku z tym reforma sądownictwa właśnie została przeprowadzona - dodał.
dcz
REKLAMA