Ekshumacja ciała Stanisława Pyjasa w Gilowicach
Na cmentarzu w Gilowicach pod Żywcem przeprowadzana jest ekshumacja ciała Stanisława Pyjasa. Ciało zostanie przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie.
2010-04-20, 11:33
Jak powiedział szef pionu śledczego krakowskiego IPN prokurator Piotr Piątek, szczątki Stanisława Pyjasa podczas ekshumacji grobu na cmentarzu w Gilowicach rozpoznali członkowie jego rodziny.
"Udało się uzyskać szczątki Stanisława Pyjasa. Zostały rozpoznane przez członków rodziny po charakterystycznych elementach ubrania. Obecnie są wydobywane, a następnie zostaną przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie zostaną przeprowadzone zaplanowane czynności. "Jednym z elementów tych czynności jest ustalenie ewentualnych nowych informacji na temat przyczyn śmierci" - powiedział prok. Piątek.
Dodał, że w ekshumacji uczestniczą specjaliści z różnych zakładów medycyny sądowej, trzech prokuratorów i najbliżsi Stanisława Pyjasa.
Ekshumacja rozpoczęła się około 6.30 rano.
REKLAMA
Jak zapowiadał IPN, ekshumacja szczątków Stanisława Pyjasa objęta jest tajemnicą ze względu na dobro rodziny i dobro postępowania.
"Spadł ze schodów"
Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wówczas śledztwo, podając, że Pyjas "spadł ze schodów". Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja okoliczności jego śmierci była od początku niewiarygodna, bo wiedzieli, że interesowała się nim bezpieka.
Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. Obecnie sprawę bada krakowski IPN. Jest to już piąte śledztwo ws. śmierci Pyjasa. Krakowski IPN przejął je formalnie 21 maja 2008 roku w związku z pojawieniem się nowych dokumentów.
Do tej pory zarzuty utrudniania śledztwa z lat 70. przedstawiono sześciu osobom. Według prokuratury, w wyniku ich działalności zaprzepaszczono szanse na ustalenie okoliczności śmierci Pyjasa. Trzech z oskarżonych zmarło w toku postępowania, dwóch zostało prawomocnie skazanych, zaś proces przeciw b. wiceministrowi SW gen. Bogusławowi Stachurze, z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego został zawieszony, a po jego śmierci umorzony.
Śmierć Stanisława Pyjasa była impulsem do utworzenia w 1977 r. Studenckiego Komitetu Solidarności.
Ekshumacja po latach
18 marca prezes IPN Janusz Kurtyka ogłosił, że prokuratorzy prowadzący śledztwo ws. śmierci Stanisława Pyjasa zdecydowali o ekshumacji jego zwłok. Zdaniem IPN, badania kośćca mogą doprowadzić do "sformułowania ostatecznych ocen w kwestii mechanizmu i przyczyn śmierci Pyjasa". IPN odmówił podania, na jaką okoliczność mają być badane kości.
Informacje w tej sprawie znalazły się w oświadczeniu rodziny, przekazanym mediom 24 marca. "Uważamy, że przeprowadzenie badań kości Stanisława Pyjasa jest niezbędne w celu poznania bezpośredniej przyczyny śmierci, która mogła nastąpić wskutek postrzału" - oświadczyła mediom w imieniu rodziny siostrzenica Pyjasa Agnieszka Przybysz, powołując się na autorki filmu "Trzech kumpli". W filmie jeden ze świadków wyrażał opinię, że Stanisław Pyjas mógł zostać zabity strzałem w głowę.
22 pytania
Zarządzenie o przeprowadzeniu ekshumacji wydano 9 marca. Znalazły się w nim 22 pytania, na jakie powinni odpowiedzieć biegli.
REKLAMA
Jak mówił w połowie lutego prok. Piątek, obecne ustalenia w sprawie wskazują, że może chodzić o "zabójstwo z zamiarem ewentualnym".
Pytany po ujawnieniu decyzji o ekshumacji poprzednio prowadzący śledztwa w tej sprawie prok. Krzysztof Urbaniak wykluczył hipotezę, że Stanisław Pyjas został zastrzelony. Jak powiedział, oddanie strzału w głowę "z przyłożenia" skutkowałoby poważnymi obrażeniami czaszki z tyłu głowy.
Tymczasem o takich obrażeniach nie mówili świadkowie, którzy znaleźli leżące twarzą do ziemi ciało zmarłego, ani badająca go lekarka pogotowia i funkcjonariusze milicji, wezwani na miejsce. Postrzału mózgu nie stwierdzili też biegli, przeprowadzający w 1977 roku oględziny ciała i badania mózgu oraz biegli, wydający w 1991 roku opinię na podstawie opisu obrażeń i fotografii. Swoją opinię, wykluczającą istnienie rany postrzałowej, wydali też w 2008 roku na podstawie fotografii policjanci z tzw. wydziału X małopolskiej komendy policji.
ag, PAP
REKLAMA
REKLAMA