K2 dla Polaków: Denis Urubko chce sam zaatakować szczyt. "Wyruszył bez poinformowania kierownictwa"
"W dniu dzisiejszym, oprócz standardowych wyjść aklimatyzacyjnych, Denis Urubko samodzielnie, bez poinformowania kierownictwa wyprawy, wyruszył z bazy by podjąć próbę wejścia na szczyt K2 przed końcem lutego" - poinformowano na profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego.
2018-02-24, 14:25
Posłuchaj
Jak informuje Krzysztof Wielicki, wyprawa działa zgodnie z założonym planem, który przewidywał przygotowanie ataku szczytowego na początku marca.
"Dzisiaj do jedynki wyszedł zespół Maciej Bedrejczuk i Marcin Kaczkan. Jutro przeniosą obóz drugi z 6500 na 6700. Jutro z bazy wychodzi kolejny zespół, Marek Chmielarski oraz Artur Małek z zamiarem aklimatyzacji w obozie C3 na wys.7200m oraz z zadaniem zabezpieczenia próby Denisa. Nazajutrz wychodzi też zespół HAP’sów z zadaniem wyniesienia tlenu ratunkowego do obozu C2" - poinformowano.
Denis Urubko dawał wcześniej do zrozumienia, że zimowe wejście musi mieć miejsce do końca lutego. Pozostali uczestnicy mają inne zdanie. Kierownictwo ekspedycji uważa, że himalaiści mają czas do 20 marca, tego dnia na półkuli północnej kończy się zima.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
K2 dla Polaków: wiatr to nic, groźna jego spec-brygada - dywizjon uderzeniowy, porywy. Urubko ruszył do ataku
W sieci pojawiły się już pierwsze komentarze dotyczące decyzji Urubki. "Myślałem że działają w grupie... W końcu narodowa wyprawa...
Podobno wyszedł na tzw. samowolkę. Jak na moje to tak się nie robi!" - podzielił się swoją opinią jeden z internautów.
"Życzę Denisowi aby zdobył ten szczyt i wrócił, ale to co zrobił jest nieuczciwe w stosunku do pozostałych członków ekipy. Naraża nie tylko siebie, ale też innych, którzy pewnie ruszą na ratunek jeśli coś się wydarzy. Ciekawe czy zapytał Adama czy idzie z nim" - napisał kolejny.
Tymczasem decyzję Urubki skomentował także rzecznik wyprawy Michał Leksiński. - Jest to z pewnością związane z podejściem Denisa do zimowego wspinania i do tego, że z Tienszanu, z którego on się wywodzi, mówi się, że końcówka lutego to koniec okresu zimowego i wejścia zimowe powinny być zrealizowane do tego momentu. Jest to jakiś przejaw determinacji Denisa w celu zdobycia K2 - powiedział w rozmowie z RMF FM rzecznik wyprawy. Dodał, że oprócz tej sytuacji cała wyprawa jest realizowana zgodnie z planem.
Z kolei Piotr Tomala dodał. - Denis jest trochę zafiksowany. Trudno komentować decyzję o podjęciu wspinaczki, gdyż nie znamy jego planu. Dojdzie do obozu trzeciego i co dalej? Nie wiem, naprawdę nie sposób przewidzieć.
REKLAMA
Wyprawa na drugi pod względem wysokości szczyt Ziemi (8611 m) jest jednym z najważniejszych przedsięwzięć wysokogórskich w historii. Zimowe wejścia na ośmiotysięczniki stanowią największe, sportowe wyzwania współczesnego himalaizmu.
Z końcem grudnia do Karakorum wyruszyli: Krzysztof Wielicki (kierownik wyprawy), Maciek Bedrejczuk, Adam Bielecki, Jarosław Botor (ratownik medyczny), Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Janusz Gołąb, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Piotr Tomala, Dariusz Załuski (filmowiec) i Denis Urubko. Na miejscu do ekipy dołączyło czterech pakistańskich wspinaczy.
Z początkiem lutego z powodów rodzinnych do kraju musiał wrócić Botor, a dwa tygodnie po nim Fronia, który jak mówił "został opluty przez górę". Wspinacz otrzymał cios kamieniem, ucierpiała jego ręka (pęknięcie przedramienia).
Góra pogroziła także Adamowi Bieleckiemu. Podczas wspinaczki do "jedynki" Bielecki doznał urazu twarzy. Spadający kamień złamał mu nos. Himalaista po założeniu szwów (zszywał Piotr Tomala) wrócił jednak "w ścianę".
Początkowo himalaiści działali na drodze Basków, ale po wypadkach Krzysztof Wielicki podjął decyzję o przeniesieniu działalności górskiej na klasyczną drogę pierwszych zdobywców przez tzw. Żebro Abruzzi.
K2 było atakowane zimą trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.
REKLAMA
ah, PolskieRadio.pl
REKLAMA