Ekstraklasa: łatwiejszego zadania w tym sezonie Lechia mieć już nie będzie. Gdańszczanie nie sprostali roli faworyta
Lechia Gdańsk zremisowała przed własną publicznością z Bruk-Betem Termalica Nieciecza 2:2 w meczu 25. kolejki Ekstraklasy. To siódmy kolejny mecz biało-zielonych bez zwycięstwa.
2018-02-27, 20:11
Posłuchaj
Przed sezonem oczekiwania w Lechii były bardzo duże, ale rzeczywistość sprawiła, że gdańszczanom w tym sezonie pozostanie raczej walka o utrzymanie. Teraz bardziej muzą skupić się na ucieczce drużynom znajdujących się za ich plecami, a nie patrzeć w stronę czołowej „8”.
Do meczu z Bruk-Betem przystępowali po sześciu meczach bez zwycięstwa, w ostatnich dniach sporo mówiło się o dymisji trenera Adama Owena, ale piłkarze stanęli za szkoleniowcem murem. Tak jakby słabe wyniki w ogóle ich nie martwiły.
W Gdańsku nikt nie wyobrażał sobie straty punktów z ekipą z Niecieczy. Teoretycznie łatwiejszego meczu do końca sezonu zasadniczego biało-zieloni już mieć nie będą, a poza tym przed tą kolejką obie drużyny w tabeli dzielił tylko punkt.
Ostatni mecz w Białymstoku (przegrana z Jagiellonią 1:4) oraz przedostatni z Piastem u siebie (0:2) nie napawały jednak optymizmem. Optymizmem nie napawały też pierwsze fragmenty wtorkowego meczu. Bruk-Bet zaczął odważnie, często goszcząc pod polem karnym rywali. W ciągu dziesięciu minut goście oddali cztery strzały, a miejscowi potrafili w tym czasie odpowiedzieć ledwie jedną składną akcją.
REKLAMA
Elementem gry, w którym Lechia miała przewagę były stałe fragmenty gry, ale nic konkretnego z nich nie wynikało. Golem zakończyła się natomiast jedna z kontr niecieczan. Podanie w pole karne otrzymał Roman Gergel, „nawinął” Mate Milosa i oddał strzał, który na wewnętrzną część słupka sparował Dusan Kuciak, ale piłka wturlała się do bramki.
Niemal do końca pierwszej połowy Sławomir Peszko i spółka nie byli w stanie otrząsnąć się z tego ciosu. Razili niedokładnością, można było odnieść wrażenie, że nie mają pomysłu jak odpowiedzieć na straconą bramkę. Pomocną dłoń wyciągnął do nich fiński obrońca przyjezdnych Joona Toivio, który tuż przed przerwą powalił w polu karnym Simeona Sławczewa, a „jedenastkę” na pewnie wykonał Marco Paixao.
Piłkarze Lechii nie chcieli powtórzyć błędów z początku meczu i po zmianie stron podeszli wyżej do przeciwnika, zaczęli grać szybciej piłką. Przyniosło to efekt jeszcze przed upływem kwadransa. Peszko z rzutu wolnego wrzucił piłkę w pole karne, wytworzyło się małe zamieszanie, a piłka trafiła w nogę Adama Chrzanowskiego i znalazła drogę do celu.
Po wyjściu na prowadzenie lechiści robili wszystko aby za wszelką cenę w końcu zainkasować komplet punktów. W tym celu skupili się bardziej na obronie korzystnego wyniku. Inicjatywę przejęli podopieczni Jacka Zielińskiego, mieli nawet swoje okazje, ale brakowało im skuteczności.
REKLAMA
Zachowawcza gra zemściła się w doliczonym czasie gry. Jedno z wielu dośrodkowań wywołało chaos w polu karnym Kuciaka, a głową do bramki z najbliższej odległości trafił Toivio, odkupując swoje winy z pierwszej połowy. Gospodarze domagali się odgwizdania spalonego, ale arbiter pozostał niewzruszony. W kolejnych dwóch akcjach „Słoniki” mogły pogrążyć zszokowanych rywali, ale za pierwszym razem bramkarza uratował obrońca, a za drugim kunsztem popisał się słowacki golkiper. Więcej w tym meczu już nic się nie wydarzyło i podział punktów stał się faktem.
Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Roman Gergel (26.), 1:1 Marco Paixao (44-kar.), 2:1 Adam Chrzanowski (56.), 2:2 Joona Toivio (90+2.)
Lechia: Dusan Kuciak - Joao Nunes, Gerson Guimaraes, Adam Chrzanowski - Mato Milos, Simeon Sławczew, Ariel Borysiuk, Daniel Łukasik, Sławomir Peszko (87. Filip Mladenović) - Milos Krasić (62. Grzegorz Kuświk), Marco Paixao (77. Flavio Paixao)
Bruk-Bet: Jan Mucha - Gabriel Matei, Joona Toivio, Artem Putiwcew, Rafał Grzelak - Roman Gergel, Łukasz Piątek (62. Vlastimir Jovanović), Mateusz Kupczak, Samuel Stefanik, Martin Miković (61. Szymon Pawłowski) - Bartosz Śpiączka (70. David Guba)
REKLAMA
bor
REKLAMA