HMŚ w Birmingham: Witold Bańka podziękował polskim medalistom. "Dzięki wam przeżyłem jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu"
"Żeby biegać 400 m trzeba mieć charakter” - mówił minister sportu Witold Bańka, witając medalistów halowych mistrzostw świata na warszawskim lotnisku. Rekordziści globu w sztafecie 4x400 m podkreślili, że charaktery mają mocne, ale każdy prezentuje inny temperament.
2018-03-05, 19:54
Posłuchaj
Na lotnisku w Warszawie Jakub Krzewina wciąż nie mógł uwierzyć, że to prawda (IAR)
Dodaj do playlisty
W niedzielę biało-czerwony zespół w składzie: Karol Zalewski (AZS UWM Olsztyn), Rafał Omelko (AZS AWF Wrocław), Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina (obaj WKS Śląsk Wrocław) odniósł w Birmingham niespodziewany sukces, zdobywając nie tylko złoto HMŚ, ale wynikiem 3.01,77 ustanawiając halowy rekord globu.
- Dzięki wam przeżyłem jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Kiedyś razem trenowaliśmy, rywalizowaliśmy, śniliśmy o takim medalu, a wy go zdobyliście - powiedział były lekkoatleta i szef resortu.
Dodał, że 400 m to wyjątkowa konkurencja, która wymaga silnej osobowości, a taką przejawia m.in. Krzewina. 28-latek z Kruszwicy ocenił, że członkowie zwycięskiej sztafety są jak puzzle: każdy inny, a razem tworzą niesamowitą całość.
- Ja jestem wariat, ale chyba pozytywny. Przed wejściem na bieżnię inne reprezentacje siedziały w ciszy, a my wzajemnie się nakręcaliśmy, mówiliśmy, że razem jesteśmy w stanie zrobić super wynik. A gdy się biegnie z orłem na piersi, to motywacja jest potrójna - podkreślił Krzewina.
Krawczuk o sobie mówił, że jest spokojny, cichy i wstydliwy.
- Narzeczona ciągle mi wytyka, że na mało mówię. No to teraz się nagadam się w wywiadach i jeszcze jak wrócę do domu, to czeka mnie opowiadanie i powtarzanie, jak to w Birmingham było - zauważył.
Według niego wspólne cechy medalowej sztafety to niezwykła wytrzymałość i indywidualizm.
- Wszyscy jesteśmy w stanie przezwyciężać słabości. Nawet nie zliczę, ile to razy po treningu nie mogłem podnieść się z bólu, jaki towarzyszy biegom na maksymalnej prędkości. Do tego dochodzi indywidualizm, który w kluczowych momentach przekuwamy go w ducha zespołu - tłumaczył.
Omelko zdradził, że mimo różnicy w osobowościach wszyscy członkowie ekipy dobrze się ze sobą dogadują, a przede wszystkim wzajemnie szanują. Pytany o swój temperament powiedział, że jest "zupełnie zwykłą osobą, która robi to, co lubi".
- Nie czuję się jakąś wybitną jednostką. Jeśli chodzi o cechy charakteru, to jestem raczej spokojny i cierpliwy, choć wczoraj dałem się ponieść emocjom. Mam wiele oblicz, najczęściej bywam stonowany. W porównaniu z Kubą to jesteśmy jak ogień i woda, i może dlatego wzajemnie się uzupełniamy - opowiadał Omelko.
Łącznie w zakończonych w niedzielę w Birmingham halowych mistrzostw świata Polacy zdobyli pięć medali: dwa złote – Adam Kszczot na 800 m i sztafeta mężczyzn 4x400 m, dwa srebrne - Marcin Lewandowski na 1500 m i sztafeta kobiet 4x400 m oraz brązowy – tyczkarz Piotr Lisek. W klasyfikacji medalowej biało-czerwoni uplasowali się na trzeciej pozycji, za USA i Etiopią.
REKLAMA
mb
REKLAMA