"Bo najfajniej tulić człowieka, gdy jest się ubłoconym psem"
Katarzyna Kostrzyńska, wolontariuszka schroniska na Paluchu: Todi do schroniska trafił jako 2-letni szczeniak. Dziś, po 10 latach spędzonych za kratami wciąż cieszy się życiem, kocha ludzi i... taplanie się w kałużach. Dlaczego ten niewielki, choć bardzo silny pies wciąż nie może znaleźć swego domu?
2018-03-15, 12:00
Powiązany Artykuł
Kazan - "bomba miłości i futro do kochania"
Wiekowy dziś Todi jest bardzo energiczny, pozytywnie nastawiony do świata: ludzi i innych psiaków. Ma też swoje psie pasje. - Uwielbia wszelakie kałuże, zbiorniki wodne. Gdy już się całkiem zamoczy, wtedy okazuje nam najwięcej miłości. Bo przecież najfajniej jest przytulić się do człowieka, gdy jest się mokrym, ubłoconym psem - mówiła Katarzyna Kostrzyńska.
Jak podkreślała, podobnie jak przypadku większości schroniskowych podopiecznych, nie znana jest historia Todiego, nie wiadomo, czemu trafił na Paluch, ani czy wcześniej miał dom. - Nic w jego zachowaniu nie wskazuje na traumy z przeszłości. Wiemy jednak na pewno, że warto go adoptować. Odda swojemu człowiekowi całą miłość, którą dotychczas, przez lata, dzielił się z nami, a przecież tych lat jeszcze trochę mu zostało - podkreślała Katarzyna Kostrzyńska.
***
Cykl "Szczęście na czterech łapach" ma na celu zachęcanie warszawiaków i nie tylko, do adopcji bezdomnych zwierząt. W ramach cyklu co dwa tygodnie na stronie internetowej Polskiego Radia pojawiają się teksty i materiały wideo przedstawiające historie podopiecznych Schroniska na Paluchu.
REKLAMA
***
Jeśli chcecie dać Todiemu nowy dom, albo macie w domu przyjaciela, którego adoptowaliście ze schroniska i chcielibyście podzielić się z nami Waszą historią - piszcie do nas na adres czterylapy@polskieradio.pl.
REKLAMA