Kim pan jest, panie Putin?
Dwie wersje dzieciństwa, kariera w KGB, droga do prezydentury. O życiu Władimira Putina napisano już dziesiątki książek. Jeszcze więcej powstało na temat jego rządów, jego Rosji.
2018-03-16, 16:53
Władimir Władimirowicz Putin urodził się 7 października 1952 roku w ówczesnym Leningradzie, dzisiejszym Petersburgu jako syn Marii i Władimira Putinów. Jego rodzice mieli syna Wiktora, który zmarł w 1941 roku, najprawdopodobniej z niedożywienia. Choć przyszły prezydent Rosji wychował się raczej w niższych warstwach społecznych, jego rodzina miała pewne związki z władzą. Dziadek Władimira był kucharzem Lenina a później szefem kuchni w jednej z willi Stalina. Do tych informacji dotarł Simon Sebag Montefiore, autor książki "Stalin. Dwór Czerwonego Cara".
Właściwie można zaliczyć Putina do grona chuliganów z obskurnego osiedla w Peteresburgu. Był notowany w milicyjnej izbie dziecka, z opóźnieniem trafił do szkoły.
Dwie wersje dzieciństwa
Interesujące doniesienia na temat pochodzenia Putina pojawiają się co i raz w prasie i materiałach biograficznych. Krystyna Kurczab-Redlich w swojej książce "Nieznane fakty dotyczące Władimira Putina" pisze, że Putin pochodzi z Gruzji. Powołuje się przy tym na słowa Wiery Nikołajewnej (z domu Putin), staruszki z wioski Metechi, która twierdzi, że Putin to jej syn. Miał mieszkać w Metechi wraz z nią i ojczymem Grigorijem Osiepaszwilim. W tej wersji data jego urodzenia to rok 1950 a ojcem miał być Płaton Priwałow, którego Wiera poznała podczas nauki w Oczer na Uralu.
Po licznych konfliktach z Osiepowiczem, ten postanawia pozbyć się małego Wowy, jak go nazywano w Metechi. Po nieudanej próbie zostawienia go w Tbilisii, matka jedzie z Wołodią na Ural. Wiera wraca do Gruzji, a chłopak w 1956 roku trafia do Leningradu, gdzie opiekę nad nim sprawuje Władimir i Maria. Na poparcie tych informacji składają się zeznania samej Wiery Nikołajewnej oraz starszych mieszkańców Metechi. W 2003 roku na podstawie tej wersji wczesnego dzieciństwa przyszłego prezydenta Rosji powstał film dokumentalny "Putin’s Mama".
REKLAMA
Od tego momentu wszystko zbiega się z "oficjalną" wersją jego młodości. W opisach jego młodości jawi się jako osoba nijaka i bezbarwna. Został wyrzucony ze szkoły z powodu złego zachowania. Ostatecznie jednak w 1975 roku ukończył prawo na Państwowym Uniwersytecie w Leningradzie. Podczas studiów wstąpił do Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Również wtedy został dostrzeżony przez KGB jako potencjalny kandydat do służby w bezpiece. Po studiach faktycznie tam trafił i zaczął pracę w charakterze oficera operacyjnego w V wydziale, który zajmował się zwalczaniem opozycji.
KGB
W latach 1985-1990 pracował, oficjalnie jako dyplomata, w Dreźnie na terytorium ówczesnego NRD. Jego głównym zadaniem było wtedy werbowanie tajnych współpracowników. "Praca jego oraz kolegów była zredukowana do przeglądania prasy i produkowania głównie bezwartościowych materiałów dla KGD" - pisała Masha Gessen, autorka jednej z biografii prezydenta Rosji. "Przypadkiem trafił mu się wyjazd służbowy za granicę. Było to jednak tylko Drezno w NRD, nie jakaś zachodnia prestiżowa placówka. W Dreźnie spędził dość monotonny okres w swoim życiu. Dopiero później powstawała legenda superagenta" - mówiła w jednym z wywiadów.
W "oficjalnej" biografii okres drezdeński portretuje Putina jako arcyszpiega, który w obliczu upadku muru berlińskiego w 1989 roku, spalił materiały KGB, tak by nie dostały się w ręce wrogów.
Tuż przed wyjazdem, w 1983 roku, Wołodia poślubił Ludmiłę Szkrebnewą, którą zabrał do Drezna. Tam młodej parze urodziły się dwie córki - Maria (ur. 1985) i Yekaterina (ur. 1986).
REKLAMA
Po zjednoczeniu Niemiec wrócił do Petersburga i zaczął pracę jako doradca rektora na swojej alma mater. Rozpoczął współpracę ze swoim byłym nauczycielem, profesorem Anatolijem Sobczakiem, który w 1991 roku został wybrany mera Leningradu. To właśnie Sobczak zainicjował proces przywrócenia miastu nazwy na Petersburg.
Co ciekawe, obecną kontrkandydatkę na urząd prezydenta Rosji Putin poznał właśnie w tym okresie. Bowiem Ksenia Sobczak, "rosyjska Paris Hilton" to córka Anatolija. On sam zmarł w 2000 roku na atak serca, choć od razu pojawiło się wiele teorii co do jego śmierci.
Droga do władzy
Lata 90. XX wieku to początek błyskawicznej kariery politycznej Putina. W urzędzie miejskich pod wodzą Sobczaka najpierw został przewodniczącym Komitetu ds. Zagranicznych. W latach 1992-1996 był zastępcą mera Petersburga. W 1996 roku trafia już na Kreml, gdzie zostaje członkiem ekipy Borysa Jelcyna odpowiedzialnym za prezydenckie nieruchomości. Po roku jest już szefem administracji prezydenta.
Rok 1998 to kolejny stopień w górę - Władimir wraca do KGB, teraz przemianowanej na FSB, ale już jako szef służby. Szczyt jest już bardzo blisko - od marca 1999 roku jest sekretarzem Rady Bezpieczeństwa FR. 9 sierpnia 1999 roku Putin zostaje powołany na stanowisko premiera Federacji Rosyjskiej. Od tej pory jest także najpoważniejszym kandydatem na zastąpienie staczającego się w odmęty alkoholizmu Borysa Jelcyna. Faktycznie po rezygnacji Jelcyna 31 grudnia 1999 roku Putin zostaje pełniącym obowiązki prezydenta. Niecałe 3 miesiące później, 26 marca 2000 roku zostaje prezydentem wybranym, przynajmniej oficjalnie, przez naród większością 53 proc. Początkowo Putin nie reprezentował żadnej partii, zawarł porozumienie ugrupowaniem Jedna Rosja, które wsparło go w wyborach. W kolejnych latach prezydent Rosji został jej liderem.
REKLAMA
Jak nieznany urzędnik z Petersburga w ciągu kilku lat dostał się na sam szczyt władzy w, było nie było, wielkim, choć podupadłym, mocarstwie? Najprostszą odpowiedź - umiał zjednać sobie sporo ludzi od których wiele zależało w Moskwie. Jego premierostwo popierali m.in. Anatolij Czubas oraz Boris Bierezowski. Nie bez znaczenia był również fakt, że wywodził się ze służb specjalnych.
Prezydent
Pierwsza kadencja to układanie się z oligarchami. W wielkim skrócie Putin zaoferował utrzymanie wpływów i pozycji większości z nich w zamian za pełne poparcie dla siebie i swojej administracji. Jednocześnie w tym okresie utworzyła się nowa grupa oligarchów, którzy swój awans zawdzięczali Putinowi.
Po zamachu na World Trade Center 9 września 2001 roku Putin początkowo poparł antyterrorystyczną kampanię Stanów Zjednoczonych. Jednak po wypowiedzeniu wojny Irakowi przyłączył się do prezydenta Francji Jacquesa Chiraqa i kanclerza Niemiec Gerharda Schredera potępiając plan inwazji.
Trwająca od wczesnych lat 90. wojna w Czeczenii niejako reaktywowała się podczas prezydentury Putina. Już w 1999 roku siły rosyjskie przeprowadziły naloty na Czeczenię, wyniku których 100 tys. Czeczenów musiało uciekać ze swoich domów. W październiku jeszcze wtedy premier Putin ogłosił że prezydent autonomii Czeczeńskiej Aslan Maskhadow zajmuje ten urząd bezprawnie. Jednocześnie wysłał wojska nad rzekę Terek. Zbombardowano również wioskę Elistanzi, gdzie zginęło 35 osób. 15 października siły rosyjskie zajęły Grozny, stolicę Czeczenii. Bitwa o stolicę z separatystami trwała aż do lutego, życie straciło około 2700 separatystów oraz 544 żołnierzy rosyjskich.
REKLAMA
W maju 2000 roku prezydent Putin ustanowił swój bezpośredni zarząd nad Czeczenią. W kolejnych miesiącach ustanowił szefem lokalnego, zależnego od Kremla rządu, Ahmada Kadyrowa. Obecnie urząd prezydenta Czeczenii pełni jego syn, Razman.
Czeczeńscy separatyści przeprowadzili kilka zamachów terrorystycznych na dużą skalę w pierwszych larach jego prezydentury. Aż 125 osób zginęło w ataku na moskiewski Teatr na Dubrowce w październiku 2002 roku. Jeszcze bardziej krwawa była masakra, do której doszło 11 września 2004 roku w szkole w Biesłanie, gdy terroryści zabili 334 osoby, w tym większość dzieci.
Rada Europy oraz Amnesty International zanotowały liczne pogwałcenia praw człowieka oraz przestępstwa wojenne podczas wojny w Czeczenii ze strony obu uczestników wojny. Chodziło m.in. o porwania, morderstwa, branie zakładników, torturowanie i gwałty.
W kolejnych wyborach, w kwietniu 2004 roku, wygrał, wedle oficjalnych wyników, zyskując 73 proc. poparcia. W tym samym roku odbył pierwszą w historii wizytę rosyjskiego przywódcy do Izraela, gdzie spotkał się z premierem Arielem Sharonem.
REKLAMA
Putin, ograniczony rosyjską konstytucją, nie mógł kandydować w 2008 roku na trzecią kadencję z rzędu. Na prezydenta namaścił Dmitrija Miedwiediewa, swojego bliskiego współpracownika, a sam objął ponownie funkcję premiera.
Oczywiście Miedwiediew wygrał wybory z ogromnym poparciem 70 proc. dzięki "transferowi" głosów wynikających z poparcie go przez Putina.
W grudniu tego roku parlament przegłosował zmianę konstytucji wedle której od kolejnej kadencji wybrany prezydent będzie urzędował 6 lat - reforma ewidentnie była przygotowana pod następną kadencję Putina.
Wojna w Gruzji
Wybrany w maju Miedwiediew niemal z marszu musiał się sprawdzić jako głowa państwa przed swoim poprzednikiem - w sierpniu rosyjska armia zajęła terytorium leżącej w Gruzji Osetii Południowej.
REKLAMA
Rosjanie podczas tej wojny zbombardowali m.in. położone 40 km od Tbilisii miasto Gori oraz fabrykę pod samą stolicą.
Najazd na Gruzję spotkał się z ostrą reakcją międzynarodową. Najbardziej pamiętanym momentem tej wojny było wystąpienie pięciu liderów państw Europy Środkowo-Wschodniej przed parlamentem w Tbilisii w geście solidarności z narodem gruzińskim. Prezydent Polski Lech Kaczyński, Litwy Valdas Adamkus, Estonii Hendrik Ilves, Ukrainy Wiktor Juszczenko oraz premier Łotwy Ivars Godmanis.
- Nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy: "Nie!". Ten kraj to Rosja! - mówił wówczas Lech Kaczyński. Za jego postawę w tym trudnym dla Gruzji czasie pamięć o zmarłym w Smoleńsku prezydencie jest wciąż w Gruzji żywa, Lech Kaczyński ma w tym kraju wiele pomników a także wiele ulic nosi jego imię.
Mimo podpisanego 12 sierpnia w Moskwie planu pokojowego, w którym pośredniczył francuski prezydent Nicolas Sarkozy, wojska rosyjskie pozostawały w Gruzji aż do 22 sierpnia. Cztery dni później Rosja oficjalnie uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji. Straty gospodarcze Gruzji wynikające z bombardowań i działalności wojsk okupacyjnych wedle wstępnych szacunków wyniosły 20 mld dolarów. Jednak jeszcze więcej w wyniku wojny straciła Rosja - przez wycofanie inwestycji zagranicznych oraz spadek wartości rubla szacuje się, że Federacja stracił około 200 mld dolarów. Straty ludzkie wyniosły 175 osób po stronie gruzińskiej oraz co najmniej 74 po stronie rosyjskiej.
REKLAMA
Wojna na Ukrainie
Wołodia powrócił w 2012 roku z wynikiem 63,6 proc. na 6-letnią kadencję wcześniej zatwierdzoną przez Dumę poprzez zmianę konstytucji. Tutaj zaczyna się bodaj najbardziej agresywny okres panowania Władimira Putina.
Żądający reform Ukraińcy w listopadzie 2013 roku utworzyli "Euromajdan" - masowy protest na placu Niepodległości w Kijowie, którego głównym apelem było kontynuowanie reform mających wprowadzić Ukrainę do Unii Europejskiej. Z oczywistych powodów przeciwnikiem tej drogi dla Ukrainy była Rosja, która widzi Ukrainę raczej jako państwo od siebie zależne. Taki stan rzeczy utrzymywał się podczas rządów Wiktora Janukowcza i prorosyjskiej Partii Regionów.
Rosjanie ponownie wykorzystali do uzasadnienia działań zbrojnych wsparcie separatyzmów. W kwietniu 2014 roku wystąpili zbrojnie w Donbasie i Ługańsku wspierani przez Kreml separatyści, którzy za cel obrali odłączenie okręgów donieckiego i Ługańskiego od Ukrainy. Proklamowali utworzenie Donieckiej Republiki Ludowej oraz Ługańskiej Republik Ludowej. W maju tego roku połączyła je konfederacja Federacyjnej Republiki Noworosji. Poza Rosją, żadne państwo nie uznało tych tworów.
Putin wykorzystał kryzys Ukraiński do innego celu - podporządkowania sobie należącego do Ukrainy Krymu. Na początku marca prezydent Rosji uzyskał zgodę Rady Federacji na interwencję wojskową na Krymie. 11 marca 2014 roku połączone zgromadzenia Rady Najwyższej Republiki Autonomicznej Krymu oraz Rady Miejskiej Sewastopola przy obecności uzbrojonych separatystów stojących wokół budynku, ogłosiły niepodległość Republiki Krymu powołując się przy tym na casus Kosowa. 16 marca na Krymie doszło do referendum ws. statusu Republiki Autonomicznej Krymu. Wedle podanych oficjalnych wyników, 96,57 proc. głosowało za przyłączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej. Żadna z niezależnych organizacji pozarządowych nie kontrolowała przebiegu głosowania.
REKLAMA
Ogólny bilans wojny na Ukrainie, która trwa do dziś, to ponad 7 tysięcy ofiar.
Wyborcze "triumfy"
Po wyliczeniu kolejnych "triumfów" wyborczych Putina, warto przyjrzeć się sposobom, w jaki obóz władzy w Rosji fałszuje wybory. Niespotykane w demokracjach wyniki zwycięzców rzędu 70 czy 80 procent nie jest z pewnością wynikiem uczciwego głosowania. W Rosji tradycja jest znana - już Stalin mawiał, że nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy.
I tak np. w 2014 roku podczas wyborów lokalnych na Kaukazie niemal wszystkie komisje zanotowały identyczne prawie wyniki. W tamtych wyborach doszło też do dość nieudolnych fałszerstw. W jednym z obwodów w Petersburgu kandydat Jednej Rosji uzyskał… 105 proc. Nie był jedyny - aż 10 kandydatów tej partii uzyskało ponad 100-procentowe wyniki.
(Na filmie nagranie z jednej z komisji wyborczych - widać jak kobieta wrzucą dużą liczbę kartek od urny podczas wyborów do Dumy w 2016 roku)
REKLAMA
Wybory do Dumy Państwowej, czyli rosyjskiego parlamentu, w 2016 również obfitowały w interesujące sytuacje. W Barnaule rozdano karty do głosowania z zaznaczonymi głosem na partię Putina. Pod Moskwą kursował z kolei specjalny autobus, który woził grupę ludzi od komisji do komisji, żeby głosowali kilka razy. Rosjanie zbombardowali m.in. położone 40 km od Tbilisii miasto Gori oraz fabrykę pod samą stolicą.
Również podczas "comeback" cara w 2012 roku dochodziło do wrzucania do urn dodatkowych kart do głosowania, wielokrotnego głosowania tych samych ludzi, wypraszania obserwatorów z lokali wyborczych czy korumpowania wyborców. Podobne zdarzenia były zgłaszane przez tysiące ludzi.
Zagadkowe morderstwa
Lista politycznych morderstw, w wyniku których zginęli wrogowie lub krytycy Putina jest bardzo długa. Tej tematyce została poświęcona nawet cała książka amerykańskiej historyk Amy Knight pt. "Order to Kill: The Putin Regime and Political Murder" ("Rozkaz: zabić. Reżim Putina I poliotyczne morderstwa").
REKLAMA
Wymienić możemy jedynie te najbardziej znane sprawy. Wśród nich na pewno jest zabójstwo Aleksnadra Litwinienki. Były szpieg KGB w 1998 roku na konferencji prasowej ujawnił, że dostał zlecenie niezgodne z prawem - miał zabić Borisa Bierezowskiego, skłóconego z Putinem polityka. W 1999 roku trafił do aresztu w moskiewskim więzieniu Lefortowo. Wkrótce został zwolniony, ale dostał zakaz opuszczania kraju, gdyż toczyło się wobec niego kolejne śledztwo. Udało mu się jednak przedostać do Wielkiej Brytanii, gdzie w 2001 roku uzyskał azyl polityczny.
W listopadzie 2006 roku zostały otruty radioaktywnym polonem-210. Wcześniej jadł kolację z włoskim znajomym Mario Scaramellą, z którym omawiał sprawę . Miał też spotkać się ze znajomym okresu pracy w FSB Andriejem Ługojewem oraz drugim, nieznanym mu człowiekiem, który nalegał, aby Litwinienko napił się z nim herbaty.
Dopiero objawy uszkodzenia nerwów obwodowych i wyłysienie pokazały, że Litwinienko zostały otruty polonem. Wcześniej podejrzewano infekcję. Zmarł w nocy z 23 na 24 listopada 2006 roku.
Ponad miesiąc przed Litwinienką zmarła dziennikarka Anna Politkowska. Rosjanka urodzona w Nowym Jorku była zagorzałym krytykiem Putina i jego rządów. Opisywała naruszanie praw człowieka w Czeczenii. Napisała książkę o wojnie (Wtoraja Czeczenskaja), a także o rządach Putina (Putin’s Russia). Dzięki reportażom zyskała międzynarodowe uznanie i rozpoznawalność. Wielokrotnie grożono jej śmiercią.
REKLAMA
7 października 2006 roku znaleziono ją martwą w mieszkaniu przy ulicy Leśnej w Moskwie.
Z Politkowską współpracowała Natalia Estemirowa, która również apelowała o przestrzeganie praw człowieka w Czeczenii. W 2005 roku została odznaczona Medalem im. Roberta Schumana, w 2007 - Nagrody im. Anny Politkowskiej. 15 lipca została uprowadzona ze swojego mieszkania w Groznym przez czterech mężczyzn. Została postrzelona w głowę i w klatkę piersiową, jej ciało znaleziono porzucone prze drodze szybkiego ruchu.
Wspominany już Boris Berezowski, oligarcha i polityk, początkowo wspierał Putina jako następcę Jelcyna. Sam Berezowski należał do kręgu oligarchów "kremlowskiej rodziny" wspierających pierwszego prezydenta Federacji i czerpiących korzyści z jego rządów.
Poznał się z Putinem jeszcze na początku lat 90. Wówczas zabrał młodego urzędnika na narty do Szwajcarii. Gdy Berezowski w 1999 roku popadł w konflikt z ówczesnym premierem Primakowem, przypomniał sobie o szefującym wtedy FSB Putinie. Złączyło ich polityczne przymierze, które zaowocowało premierostwem Putina. To właśnie Berezowski sfinansował powstanie "Jednej Rosji", której jedynym celem było popieranie Putina w wyborach prezydenckich.
REKLAMA
Berezowski szybko pokłócił się także ze swoim sojusznikiem - skrytykował reformę konstytucji, która dawała Kremlowi prawo do odwoływania wybranych w glosowaniu gubernatorów prowincji. W lipcu 2000 roku zrezygnował ze swojego mandatu w Dumie i został zajadłym krytykiem Putina.
W 2003 roku uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. Publicznie nawoływał do obalenia Putina. Przebywający wówczas, podobnie jak Berezowski, w Londynie Aleksander Litwinienko twierdził, że FSB planuje zabić oligarchę. Sprawa była badana przez brytyjską policję, lecz nie znaleziono żadnych dowodów. Podobne doniesienia pojawiły się w 2007 roku, już po śmierci Litwinienki. W 2013 roku został znaleziony w łazience w swoim domu w Berkshire z pętlą wokół szyi. Koronerzy potwierdzili, że Berezowski się powiesił.
Borys Niemcow był nieformalnym liderem rosyjskiej opozycji, choć należał wcześniej do obozu władzy - w latach 1997-1998, za prezydentury Jelcyna, pełnił nawet funkcję wicepremiera. Przewodniczył Sojuszowi Sił Prawicowych, potem Republikańskiej Partii Wolności. Regularnie organizował protesty przeciwko Putinowi. Był przeciwnikiem aneksji Krymu. 27 lutego 2015 roku został zastrzelony w Moskwie przez nieznanych sprawców.
Najnowszą sprawą, łudząco podobną do zabójstwa Litwinienki, jest otrucie Siergieja Skripala. Były agent FSB, który przeszedł na stronę brytyjską i pomógł ujawnić setki rosyjskich szpiegów, został znaleziony wraz ze swoją córką, na ławce niedaleko centrum handlowego w Salisbury. W szpitalu stwierdzono, że w ciałach obojga znajduje się radioaktywny izotop polon-210. Siergiej Skripal i jego córka walczą o życie.
REKLAMA
Majątek
Co jakiś czas w mediach pojawiają się spekulacje na temat majątku Władimira Putina. Oficjalnie Wołodia to skromny urzędnik - wedle oświadczenia majątkowego posiada 150 tys. dolarów na koncie w banku, 77-metrowe mieszkanie w Petersburgu, Jego dochód za rok 2012 miał wynosić zaledwie 113 tys. dolarów.
Wielu twierdzi, że Władimir Putin to najbogatszy człowiek na świecie z bogactwem szacowanym na 200 milliardów dolarów. Takiego zdania jest Bill Browder, jeden z największych zagranicznych inwestorów w Rosji. Putin miałby na różne zakamuflowane sposoby posiadać udziały w wielkich rosyjskich firmach.
Wersja, w której rosyjski prezydent żyje ze skromnej urzędniczej pensji, traci wiarygodność gdy spojrzy się chociażby na flotę jachtów Putina, czy jego luksusowe wille.
REKLAMA
Rąbka tajemnicy uchyliła afera Panama Papers. Potwierdza ona tezę, że Putin nie posiada wiele oficjalnie - udziały w firmach i inne formy majątku zapisane są na członków jego rodziny oraz bliskich przyjaciół.
Co dalej?
W tym roku Władimir Putin kończy 66 lat. Wydaje się, że jest w dobrej formie, choć często pojawiają się doniesienia o różnego rodzaju problemach medycznych. Trudno spekulować, ile jeszcze potrwa panowanie Putina w Rosji. Przed nami wybory, w których zapewni sobie prezydenturę aż do 2024 roku. Co postanowi 72-letni polityk, często określany mianem cara? Jak na razie nic nie wskazuje na to, aby gdziekolwiek się wybierał. Jeśli utrzymał się na szczycie przez prawie 20 lat, z pewnością to on sam zdecyduje kiedy i jak przekaże władzę.
Być może zasadniejsze jest pytanie, kiedy zmieni się kształt państwa rosyjskiego - autorytarna oligarchia nie służy obywatelom, tylko wąskiej grupie sprawującej władzę.
Zebrał Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA