Polscy łyżwiarze już w Vancouver
Łyżwiarze szybcy jako pierwsi polscy sportowcy zameldowali się w wiosce olimpijskiej w Vancouver. W południe czasu miejscowego przywitał ich szef polskiej misji Kazimierz Kowalczyk.
2010-02-04, 23:16
"W czwartek spodziewamy się jeszcze misji medycznej z doktorem Hubertem Krysztofiakiem na czele. Potem stopniowo nasza reprezentacja będzie się powiększać. Na miejscu są też snowboardziści, ale ze względu na brak warunków do treningu polecieli jeszcze na obóz w inne miejsce" - poniformował Kazimierz Kowalczyk.
Właśnie pogoda jest największą zmorą organizatorów. "Jest bardzo ładnie. Świeci słońce, jest dziesięć stopni na plusie. W Vancouver tak może być, gorzej, że zimy nie ma też w górach. Robi się jednak wszystko, by obiekty na świeżym powietrzu były przygotowane. Ciągle latają helikoptery ze śniegiem i codziennie nas też organizatorzy uspokajają, że wszystko jest pod kontrolą. Pozostaje im tylko wierzyć" - dodał.
Z wiosennej aury zadowoleni są łyżwiarze szybcy. "Przynajmniej mróz nie szczypie w nos" - skomentował Sebastian Druszkiewicz (AZS AWF Kraków Zakopane) - "wolę jak jest trochę cieplej. Trudniej jest też złapać jakieś przeziębienie".
Atmosfera igrzysk, według Sebastiana Druszkiewicza, jest już wyczuwalna na każdym kroku. "Wszędzie wiszą flagi, wszystko jest przygotowane i czeka na sportowców. W hali w Richmond pozostała do zrobienia już tylko kosmetyka. Lód wydaje się znacznie szybszy, niż w zeszłym roku, jak byliśmy na przedolimpijskich próbach" - ocenił.
REKLAMA
W wiosce brakuje wprawdzie jeszcze polskiej flagi wywieszonej na budynku, ale niespełna 24-letni panczenista obiecał, że to kwestia paru godzin.
"Dopiero dotarliśmy na miejsce, ale na pewno szybko zaznaczymy swoją obecność. Wioska jest bardzo ładna, wszędzie jest blisko, a to jest niezwykle istotne" - dodał.
dp
REKLAMA