Nie można przekreślać szans Sosnowskiego
Próba zepchnięcia Witalija Kliczki do defensywy może być kluczem do sukcesu Alberta Sosnowskiego w walce o mistrzostwo świata federacji WBC w kategorii ciężkiej w Gelsenkirchen - uważa dwukrotny mistrz olimpijski w boksie amatorskim Jerzy Kulej
2010-05-28, 04:12
Nie można  całkowicie przekreślać Sosnowskiego, przecież za darmo nie został  mistrzem Europy. Jego szansy w starciu z Kliczką upatruję w zdecydowanym  ataku. Pięściarze z rosyjskiej szkoły nie potrafią się bronić, nie mają  w psychice zakodowanego, że ktoś może im się postawić i zaatakować.  Jeśli trafi się odważny, to mogą mieć problem - powiedział  Kulej,  przed laty ceniony bokser, a obecnie komentator telewizyjny.
Jeden  z najlepszych polskich pięściarzy w historii dostrzega też mankamenty u  Sosnowskiego. Obawiam się o niego, bo długo dochodzi do siebie po  mocnym ciosie. Tak było dziewięć lat temu, kiedy został znokautowany  przez Kanadyjczyka Arhura Cooka. Albert nie jest Tomkiem Adamkiem, który  przyjmie "lufę", by po chwili być przytomnym i dalej boksować -  wyjaśnił.
Kulej ma receptę na sukces Sosnowskiego: Trochę  przypomina mnie samego z dawnych lat. Ja też rywalizowałem z wyższymi od  siebie, wchodziłem do półdystansu i dawałem sobie radę. Czy jednak  Albert ominie ręce Kliczki i zepchnie go do defensywy? Oby Ukrainiec  zrobił pierwszy krok do tyłu, to Sosnowskiemu będzie łatwiej.
Prawie  70-letni Kulej przestrzega jednak przed siłą ciosu Kliczki. Jego  ostatni rywal Johnson trafił do szpitala. Tak mocne, piorunujące  uderzenie, jakim dysponuje Kliczko, to rzadkość. Podobnej siły ciosu nie  miał nawet Mike Tyson - ocenił.
Jerzemu Kulejowie nie podoba  się zachowanie Sosnowskiego przed walką w Gelsenkirchen, uważa, że jest  za "grzeczny". 
Nie może dziękować Kliczce za to, że żyje, za  to, że wspaniałomyślnie umożliwił mu boksowanie o pas organizacji WBC.  Niemcy liczą, że właśnie Albert ściągnie polskich kibiców na trybuny i  oni w 70 procentach wypełnią trybuny Veltins Areny. Bo walki Kliczki są  nudne, trochę nawet tchórzliwe. Witalij jest spryciarzem, a obok siebie  ma kolejnego spryciarza, trenera Fritza Sdunka. Jeśli zobaczą, iż  Sosnowski dalej nisko im się kłania, to będą się z nim bawić. Kliczko  przytrzyma Polaka do czwartej-piątej rundy, a w którejść z następnych "ciupnie" go i będzie po wszystkim. Ukraińcowi może udać się zrealizować  ten plan, nawet mimo tego, że jest kiepskim aktorem - uważa.
Przełom  maja i czerwca dla Jerzego Kuleja jest czasem ważnych imprez  pięściarskich. I w boksie zawodowym, i amatorskim. Niebawem w Moskwie  rozpoczną się mistrzostwa Starego Kontynentu amatorów. W 1963 roku na  najwyższym stopniu podium ME, właśnie w stolicy Rosji, stanęło dwóch  Polaków: Kulej i Zbigniew Pietrzykowski.
man