Powietkin zdziwiony wyborem Kliczki
Kliczko ma nadzieję, że na trybunach zasiądzie jednak 70 000 kibiców.
2010-03-10, 12:57
29 maja na stadionie Arena  "AufSchalke" w Gelsenkirchen Witalij Kliczko będzie walczył z polskim pięściarzem Albertem Sosnowskim, a stawką pojedynku będzie pas mistrza świata  federacji WBC.
Rosjanin Aleksander  Powietkin jeden z tych, którzy ostrzą sobie zęby na mistrzowski pas uważa, że Kliczko w walce z Dragonem nie ma nic do wygrania, a może  wszystko stracić.
"Przypuszczam, że Witalij wie co robi, choć ja tego do  końca nie rozumiem. W walce z Sosnowskim nie ma nic do wygrania, ale może  wszystko stracić. Czas Witalija powoli mija, a ryzyko w pojedynku z Polakiem  istnieje. Muszą być jakieś powody, że zdecydował się na niego, a nie np. na  Brytyjczyka Davida Haye. Może chce już pożegnać się z ringiem? Może to będzie  jego ostatni bój?"
Pierwotnie rywalem  Ukraińca miał być Rosjanin Nikołaj Wałujew, ale negocjacje zerwano ze względu na  - zdaniem obozu Kliczki - zbyt duże wymagania finansowe drugiej  strony.
"Kliczko kontra Sosnowski? To tylko koszty. Na tym pojedynku nie  można zarobić" - uważa Hagen Doering z niemieckiej grupy Sauerland, do której  trafiłoby 50 procent zysku ze starcia Ukraińca z Wałujewem. 
"Gdyby  Kliczko walczył z Haye bądź Wałujewem, to stadion Schalke wypełniłby się do  ostatniego miejsca, nawet gdyby ustalono wysokie ceny biletów. Sosnowski nie  jest tak atrakcyjnym rywalem. Jedyne co może ściągnąć ludzi na trybuny, to  nadzieja na niespodziankę. A to jest waga ciężka i wszystko może się zdarzyć.  Ale dlaczego Witalij wybrał Polaka, naprawdę nie wiem" - podkreślił  Doering.
"A ja mam nadzieję, że na trybunach zasiądzie jednak 70 tys.  kibiców. Mogę im obiecać, że będzie to niepowtarzalny wieczór" - powiedział  Kliczko.
31-letni Sosnowski będzie pierwszym od 1997 roku Polakiem, który  stoczy pojedynek o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Wtedy Andrzej Gołota  przegrał z Brytyjczykiem Lennoxem Lewisem.
dm