Wypadek w centrum handlowym. Ruchome schody niemal wciągnęły nóżkę dziewczynki

Do tragicznego wypadku mogło dojść w sobotę wieczorem w jednym z centrów handlowych w Warszawie. Podczas jazdy w dół, mechanizm schodów ruchomych wciągnął nogę dziewczynki, która jechała z mamą. Na szczęście rodzic wykazał się dużą przytomnością umysłu i w ostatniej chwili uratował dziecko. 

2018-04-08, 15:54

Wypadek w centrum handlowym. Ruchome schody niemal wciągnęły nóżkę dziewczynki
W centrum handlowym w Warszawie omal nie doszło do tragedii. Foto: Kisov Boris/shutterstock.com

Do zdarzenia doszło w centrum handlowym Arkadia. Na miejsce udali się funkcjonariusze oraz zespół pogotowia ratunkowego. Dzięki szybkiej reakcji matki, dziecku nic się nie stało.

Gdy 10-latka wraz z matką jechały w dół po ruchomych schodach mechanizm zaczął wciągać nogę dziewczynki. Matka zauważyła to i szybko wyszarpnęła stopę dziecka z bucika. Sekundę później był już zmiażdżony - wynika z opisu sytuacji na facebookowym profilu "Zaufaj mi, jestem Architektem".

Według wpisu, w zdarzeniu poszkodowane były też inne osoby, które straciły równowagę i spadły, gdy schody gwałtownie się zatrzymały.

REKLAMA

- Zgłoszenie o wypadku w „Arkadii” wpłynęło w sobotę po godz. 21:30. Z powodu awarii schodów niegroźnie ucierpiały dwie osoby. Dziewczynka, której but mogły wciągnąć schody ma otarcia naskórka, mężczyzna, który z nich spadł ma natomiast tylko ogólne potłuczenia. Jak dodaje policja, dozór techniczny wyłączył schody z użytku – powiedział Antoni Rzeczkowski, oficer prasowy Komendy Głównej Policji.

Ochrona centrum chciała zatuszować zdarzenie?

Na tym samym profilu pojawiły się też zarzuty wobec ochrony centrum handlowego. "Gdy szef ochrony zorientował się że jeden ze świadków zawiadamia o wypadku Urząd Dozoru Technicznego i Policję - polecił otoczyć go swoim ludziom, a następnie próbował zmusić go do wylegitymowania, twierdząc że pracownicy firmy Solid są funkcjonariuszami publicznymi i mają prawo do zatrzymania i legitymowania osób" - czytamy.

"Gdy mężczyzna który zawiadomił służby o wypadku odmówił legitymowania się przed ochroniarzem, ten stwierdził że »sprawę można było załatwić po cichu z OTIS«, a zawiadamiając pogotowie, urząd dozoru i policję narobił im ogromnych problemów". Według tej samej relacji, ochroniarze mieli utrudniać robienie zdjęć oraz usiłowali usunąć bucik dziecka przed przyjazdem policji.

warszawawpigulce.pl, ms

REKLAMA

 

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej