Koalicja społeczna "STOP fermom" w Sejmie, działacze ekologiczni domagają się likwidacji ferm przemysłowych

- Tereny wokół ferm są wycięte z turystycznych regionów kraju, nie ma agroturystyki, wycieczek. Potworny fetor wpływa na jakość powietrza, wód – mówił dziś w Sejmie Przemysław Boruszak ze Stowarzyszenia "Otwarte Klatki". Ekologiczni działacze postulują likwidacje ferm przemysłowych w Polsce.

2018-04-09, 13:26

Koalicja społeczna "STOP fermom" w Sejmie, działacze ekologiczni domagają się likwidacji ferm przemysłowych
Konfederacja społeczna "STOP fermom" domaga się likwidacji ferm. Foto: David Tadevosian/shutterstock.com

Posłuchaj

Przemysław Boruszak o konieczności likwidacji ferm przemysłowych (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W Sejmie omawiany jest problem ferm przemysłowych oraz ich wpływu na społeczeństwo i środowisko. Konferencję zorganizowała konfederacja społeczna "Stop Fermom" zabiegająca o redukcje w produkowaniu żywności przemysłowej.

Przemysław Boruszak ze Stowarzyszenia "Otwarte Klatki" przekonuje, że fermy przynoszą zysk jedynie ich właścicielom. Szkodzą zaś okolicznym mieszkańcom z powodu fetoru, degradują też środowisko. - Mówi się, że fermy redukują koszty, ale ogólne ujęcie tych kosztów na pewno jest większe, niż przy normalnej hodowli. Tereny dookoła są wycięte z turystycznych regionów kraju, nie ma agroturystyki, wycieczek. Potworny fetor wpływa na jakość powietrza, wód - o tym wiedzą przyjeżdżający - wylicza.

Na konferencji podnoszono temat ferm drobiowych czy trzody chlewnej, ale także zwierząt futerkowych. Przemysław Boruszak jest zwolennikiem zakazu tego rodzaju działalności. Mówi o tym także nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, którą złożono w Sejmie.

 - Ten produkt nie jest potrzebny społeczeństwu polskiemu. U nas w zasadzie nie ma wewnętrznego popytu na skóry i futra. Wszystko wysyłamy do Chin czy Finlandii. To jedynie spowoduje brak zysków dla osób, które dziś się tym zajmują i tych, którzy odgórnie rządzą tym biznesem - dodaje Przemysław Boruszak.

REKLAMA

Tworzyć silne gospodarstwa

Problem działalności ferm dostrzegają także parlamentarzyści. Przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa Jarosław Sachajko z Kukiz'15 przekonuje, że fermy można zastąpić silnymi gospodarstwami rodzinnymi oraz spółdzielniami.

 - Okazuje się, że kiedyś można było dostarczać żywność z małych podmiotów, a dziś w dobie ferm ich właściciele nam wmawiają, że wyżywią świat. To chory pomysł. Fermy generują olbrzymie koszty dla środowiska. Prywatyzuje się zyski, uspołecznia koszty - uzasadnia poseł.

Do konfederacji "Stop Fermom" należą 24 organizacje dbające o dobrostan zwierząt. Oprócz prac nad zmianą regulacji dotyczących ochrony zwierząt, uczestniczą one w konsultacjach dotyczących tak zwanej "ustawy antyodorowej". Prace prowadzi resort środowiska.

ms 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej