Czy będzie drożej na stacjach z powodu opłaty emisyjnej?
PKN Orlen i Grupa Lotos uważają, że opłata emisyjna nie przełoży się na ceny końcowe paliw dla kierowców. Opłata ta, według założeń, ma wynosić 8 groszy netto od każdego litra oleju napędowego lub benzyny.
2018-04-09, 15:16
Posłuchaj
Pełnomocnik premiera do spraw programu Czyste Powietrze Piotr Woźny wyjaśnił, że opłata emisyjna będzie narzędziem do finansowania poprawy jakości powietrza. Będzie przeznaczona między innymi na walkę ze smogiem i rozwój elektromobilności.
Gdzie trafią pieniądze z opłaty?
Według założeń, pieniądze z opłaty emisyjnej trafią w 85 procentach do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a w 15 procentach do Funduszu Niskoemisyjnego Transportu.
Główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski podtrzymał zapowiedź, że spółka nie przerzuci opłaty emisyjnej na klientów. Dodał, że jest to rozwiązanie korzystne dla firmy, konsumentów i gospodarki kraju. W jego ocenie, poprawa powietrza w Polsce wymaga sporych inwestycji.
1,7 mld złotych wpływów rocznie
Czyżewski wyjaśnił, że standardową praktyką w krajach, które prowadzą aktywną politykę w tym zakresie, jest finansowanie takich inwestycji z opłat emisyjnych. "W odróżnieniu od podatków są to opłaty celowe, to znaczy są to pieniądze na finansowanie określonych zadań" - podkreślił główny ekonomista PKN Orlen.
REKLAMA
Pozytywnie o nowym rozwiązaniu wypowiada się też wiceprezes Lotos Paliwa, Adam Pawłowicz. "Grupa Lotos systematycznie inwestuje w innowacje, w tym projekty związane z rozwojem elektromobilności i paliw alternatywnych. Sądzimy, że możliwość skorzystania z tego funduszu zwiększy nasze możliwości w tym zakresie" - dodał Pawłowicz.
Planuje się, że nowe przepisy wejdą w życie na początku przyszłego roku. Według szacunków, roczne wpływy z opłaty mogą wynieść miliard 700 milionów złotych.
IAR, ak, NRG
REKLAMA