Kobieca piłka wciąż traktowana po macoszemu. "Nie płaczemy, tylko walczymy"

Piłkarska reprezentacja od kilku lat osiąga świetne wyniki, atmosfera i wyniki są bez zarzutu. Na drugim planie jest reprezentacja kobiet, wokół której w ostatnich dniach powstało spore zamieszanie. 

2018-04-10, 14:31

Kobieca piłka wciąż traktowana po macoszemu. "Nie płaczemy, tylko walczymy"
Reprezentantki Polski w meczu z Albanią. Foto: PAP/Tytus Żmijewski

Posłuchaj

Trener polskich piłkarek Miłosz Stępiński podkreślił, że jego zawodniczki są gotowe na starcie ze Szkotkami (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Wszystko zaczęło się 6 kwietnia, kiedy to reprezentantki Polski grały mecz eliminacji do mistrzostw świata z Albanią. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a w zespole zabrakło sześciu zawodniczek. Doszło do tego wskutek błędu działacza PZPN, który wysłał nieprawidłowy dokument zgłaszający piłkarki.

"Błąd spowodowany był problemami technicznymi, ale przy odpowiedniej kontroli ze strony administratora reprezentacji można było go uniknąć. PZPN ubolewa nad zaistniałym faktem. Jednocześnie informujemy, że wszystkie zawodniczki, których zabraknie w dzisiejszym meczu znajdą się w kadrze meczowej na wyjazdowe spotkanie ze Szkocją" - napisał PZPN w oświadczeniu.

Strata punktów nie zabrała biało-czerwonym szans na zajęcie drugiego miejsca w grupie 2. i dalszą walkę o wyjazd na mistrzostwa świata, jednak faktem jest, że do tego zdarzenia nigdy nie powinno dojść. Czy ktoś wyobraża sobie coś podobnego w przypadku pierwszej reprezentacji mężczyzn?

To jednak nie koniec problemów. W poniedziałkowy wieczór zawodniczki udały się do Glasgow na mecz ze Szkocją, który zadecyduje o tym, które miejsce zajmą. Dla pań nie był przewidziany lot czarterowy, a w związku z opóźnieniem samolotu tanich linii lotniczych musiały spędzić na lotnisku siedem godzin. Nie miały możliwości trenowania, do hotelu dotarły już w nocy. Pierwszy gwizdek w tym spotkaniu zabrzmi o godzinie 20.35.

REKLAMA

Zresztą większość odpowiedzi ludzi związanych z PZPN jest przeważnie w tym stylu. "Potrenują rano", "Nie płaczemy tylko walczymy", "PZPN jeszcze nie ustala siatki połączeń komercyjnych lotów", "W dodatku lecą na mecz bez VAR".

Domyślamy się, że kobieca piłka nie budzi aż tak wielkich emocji, przez niektórych może być nawet uznawana za sport niszowy, w którym nie ma ogromnych pieniędzy, i który nie przyciąga milionów kibiców (przynajmniej w Polsce). Ale niestety mamy do czynienia z kolejnym przykładem, że rywalizacja pań jest traktowana po macoszemu, wciąż z przymrużeniem oka. A mowa przecież, jakby nie było, o pierwszej reprezentacji kraju).

- Jesteśmy na takim etapie rozwoju piłki nożnej w Polsce, w którym profesjonalizujemy się nie tylko w zarządzaniu nią, ale też w tworzeniu wizerunku, obalaniu stereotypów. Także tych dotyczących tego, że kobiety nie sprawdzają się w piłce. Mamy prezesa Wisły Kraków, wiceprezesa Jagiellonii Białystok, kobieta jest prezesem I Ligi. Kobiety grają przecież w piłkę i są w niej bardzo obecne - mówiła w ubiegłym roku w programie "Z Miłości Do Sportu" Karolina Hytrek-Prosiecka, była dyrektor ds. komunikacji Ekstraklasy SA. Został on nagrany po tym, jak prezes PZPN w jednej z rozmów na Twitterze rzucił, że "baby nie są mu potrzebne do rozmów o piłce".

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Zbigniew Boniek 1200 F
Z miłości do sportu. Boniek z "babami" o piłce nie rozmawia. Słaba płeć udowodniła prezesowi, że warto

Być może kobiet jest w piłce coraz więcej, udaje się im skutecznie walczyć o stanowiska i szacunek, ale dużo wskazuje na to, że wcale nie zmienia się aż tyle, na ile można by liczyć. Z jednej strony wszystko sprawia dobre wrażenie, ale koniec końców, zdarzają się wpadki, które wywołują wręcz niedowierzanie. Tak jak w 2016 roku, kiedy to Katarzyna Kiedrzynek, bramkarka PSG, dostała w ramach nagrody od "Piłki Nożnej"... voucher na kurs gotowania.

PZPN na bazie ostatnich, sytych dla reprezentacji i kibiców lat, wydaje się mieć przekonanie, że nie popełnia błędów, jest nieomylny, a wszyscy, którzy zwracają uwagę na problemy, są ignorantami lub agresorami. Także dziennikarze, którzy czują się w obowiązku pisać o tym, że Kiedrzynek razem z koleżankami są zmuszone do tego, by podczas koczowania na lotnisku posilać się makaronem z plastikowych pojemników. Panie, co widać było na nagranym przez bramkarkę PSG filmiku, podeszły do tego z dystansem.

Gorzej z władzami polskiej piłki. O ile wszyscy są w stanie zrozumieć, że niektóre sytuacje są nieprzewidywalne (jak chociażby opóźnienie samolotu), to podobne reakcje są po prostu nie na miejscu. W przypadku męskiej reprezentacji wielokrotnie podkreśla się, że przy zgrupowaniach wszystko dopracowane jest w najdrobniejszych szczegółach, a nad wszystkim czuwa cały sztab ludzi.

REKLAMA

Tutaj, przy braku prostego wyjaśnienia, szacunku czy normalnej dyskusji, niesmak pozostanie. Nasze piłkarki nie oczekują traktowania ich jak gwiazdy, póki co nie mogą marzyć o rozpoznawalności porównywalnej z tym, jaką cieszy się Robert Lewandowski. Ale powinny mieć wszystko, by móc skupić się tylko na sportowej rywalizacji.

PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej