Liga Mistrzów: Jerzy Dudek wierzy w zespół Jurgena Kloppa. "Już czas na nową historię po 2005 roku"
We wtorek rozegrane zostanie pierwsze półfinałowe spotkanie tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Naprzeciwko siebie staną drużyny Liverpoolu i AS Romy - na Anfield Road obie ekipy w tych prestiżowych rozgrywkach grały ze sobą ponad 16 lat temu. Jak przyznał były bramkarz "The Reds" Jerzy Dudek "głód" finału w angielskim zespole jest bardzo duży.
2018-04-24, 16:20
Posłuchaj
LM - Jerzy Dudek przed meczem Liverpool-Roma (IAR)
Dodaj do playlisty
Podopieczni Jurgena Kloppa ostatni raz w finale Champions League grali jedenaście lat temu, kiedy to na Stadionie Olimpijskim w Atenach przegrali 2:1 z drużyną AC Milan. Dwa lata wcześniej zespół Liverpoolu w składzie z reprezentantem Polski Jerzym Dudkiem po fantastycznym spotkaniu w Stambule sięgnął po piąty w historii Puchar Europy dla ekipy "The Reds".
Podobnie jak w 2007 roku, dwa lata wcześniej wtedy podopieczni Rafaela Beniteza rozegrali jeden z najlepszych finałów w historii piłkarskiej Ligi Mistrzów. Od tamtych wydarzeń na Stadionie Olimpijskim im. Ataturka minęło już ponad trzynaście lat. Były reprezentant Polski Jerzy Dudek przyznał, że w Liverpoolu na poważnie myśli się o powtórce z finału w Turcji.
Oczywiście droga do Kijowa jest jeszcze bardzo długa. AS Roma podobnie jak "The Reds" sprawiła nie lada sensację eliminując w ćwierćfinale faworyzowaną FC Barcelonę. Zespół Jurgena Kloppa po angielskim boju odprawił drużynę Pepa Guardioli - Manchester City. Zdaniem Dudka mecz z ekipą "Giallorossich" będzie kolejną okazją do tego by spróbować zaatakować finał Champions League. Niemiecki szkoleniowiec pracuje na Anfield Road od 2015 roku - w tym sezonie szansa jest bardzo duża, aczkolwiek zespół Eusebio Di Francesco również zamierza napisać wspaniałą historię eliminując kolejnego rywala w drodze do finału LM.
Wg byłego bramkarza m.in. Realu Madryt zespół, który aktualnie posiada Klopp jest w stanie powtórzyć sukces z 2005 roku. Główną siłą napędową "The Reds" jest Egipcjanin Mohamed Salah, który został wybrany najlepszym piłkarzem w Anglii. Jednak podczas finału w Stambule zespół Beniteza nie był tym na który wszyscy stawiali. Wtedy na boiskach Europy królował wielki AC Milan pod wodzą Carlo Ancelottiego, który próbował sięgnąć po szósty w historii klubu "uszaty" puchar.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Liverpool czy Roma? Kto zagra jak z nut niczym Beatlesi?
- Ja zawsze mówię, już czas na nową historię po 2005 roku. Pięć Lig Mistrzów, które zdobył Liverpool do czegoś zobowiązuje. Wszyscy na Anfield Road szukają tej upragnionej szóstej Champions League - przyznał były bramkarz reprezentacji Polski Jerzy Dudek.
Zespół Beniteza był zdecydowanie nastawiony na grę defensywną, dzisiaj Klopp stawia na atak - tym bardziej, że w składzie posiada prawdziwego egzekutora w postaci Salaha. W końcu ponad 40 bramek w sezonie samo mówi za siebie. Dla drużyny z Premier League awans do 1/2 finału Ligi Mistrzów i tak wydaje się sporym sukcesem, ale jak to mówią - "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Podobnie jest w przypadku drużyny z "Wiecznego Miasta", która odrobiła straty z Camp Nou i wyeliminowała zespól Ernesto Valverde.
Liverpool będzie chciał zrobić wszystko by powtórzyć sukces sprzed 13 lat. Wtedy bohaterem okazał się właśnie polski bramkarz. Po emocjonującym meczu na tablicy widniał wynik 3:3, mimo że zespół "Rossonerich" po pierwszych trzech kwadransach prowadził już 3:0. Chyba łącznie z fanami Liverpoolu nikt nie wierzył, że ekipę Rafy Beniteza będzie stać na odrobienia strat po pierwszych 45 minutach gry. W ciągu pięciu minut po gwizdku arbitra rozpoczynającym drugą połowę meczu zespół "The Reds" doprowadził do wyrównania. Bramki Gerrarda, Smicera i Alonso pozwoliły angielskim kibicom uwierzyć, że jeszcze można w tym meczu postraszyć włoski Milan.
Spotkanie w Stambule zakończyło się remisem. Potrzebna była dogrywka, jednak dodatkowe pół godziny nie wyłoniło ówczesnego triumfatora Champions League. Konkurs jedenastek to był już dramat w wykonaniu podopiecznych Carlo Ancelottiego. Z kolei jedynym, który nie zdobył bramki dla Liverpoolu był Norweg John Arne Riise - jednak prawdziwym bohaterem wieczoru okazał się Jerzy Dudek.
REKLAMA
Źródło: YouTube/Little Prince 14i
Jako ostatni z włoskiej drużyny do piłki podszedł Andrij Szewczenko. Po świetnej interwencji Dudka Liverpool po raz piąty w historii sięgnął po tytuł Ligi Mistrzów. Wcześniej Polak popisał się umiejętnościami przy strzale Pirlo, który również nie trafił do siatki polskiego golkipera. Po tym spotkaniu parada ówczesnego bramkarza Liverpoolu wpisała się na stałe w historię futbolu jako - "Dudek dance".
Dzisiaj podopieczni Jurgena Kloppa mogą uczynić pierwszy krok w kierunku wielkiego finału w Kijowie. W końcu zespół z Anfield Road rozbudził apetyt swoich kibiców na coś więcej niż tylko półfinał tych elitarnych rozgrywek. Klopp przywrócił nadzieję na to, że szósty Puchar Europy wcale nie jest tak odległy jak się wydaje. Z pewnością Liverpool stać na powtórkę ze Stambułu.
Mateusz Brożyna, PolskieRadio.pl, IAR
REKLAMA
REKLAMA